Data: 2002-12-04 10:51:04
Temat: Napiwki w salonach - pytanie być może naiwne
Od: "Nika" <m...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nie mam dużego doświadczenia w chodzeniu do fryzjera, bo przez lata hodowałam
warkocz – monstrum i w związku z tym moje pytanie, być może głupawe. Ile
wypada dać napiwku obsługującej nas pani/panu? Tak jak Amerykanie w
restauracji 10% wartości rachunku, czy mniej, czy więcej? Nigdy tego nie
wiem i zawsze czuję się strasznie niezręcznie. Aha, a jeżeli obsługuje nas
sam/a właściciel/ka salonu, to chyba się napiwku nie daje? Wątpliwości moje
tyczą również kosmetyczek.
Zagubiona
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|