Data: 2002-06-27 16:09:00
Temat: (Nie)pozorny sens zycia.
Od: "Dorota B." <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ostatnio kilka postow dotyczylo sensu zycia i dlatego nasunela mi sie
garsc refleksji.
Co dla "szarego czlowieczka" jest sensem? Praca? Rodzina? Pieniadze?
Pozycja? Ano chyba wszystko razem w roznych proporcjach. Dni spedzamy na
budowaniu swojego bytu i wizerunku, wkladamy w to mase energi, ciagle
pracujemy nad detalami a potem przychodzi jakis dzien, ktory nie dosc
szczelnie wypelniony praca kaze nam myslec. A myslenie boli... Okazuje sie,
ze to co tak pieczolowicie cholubimy to tylko szczatek ogromnej calosci,
ktora w calej pelni i krasie i tak pozostanie dla nas niedostepna, nigdy nie
osiagniemy spelnienia, nigdy nie dobrniemy do kresu... A przy okazji tyle
spraw po drodze gubimy. A moze to wlasnie te zgubione sprawy moglyby okazac
sie trescia, ktora najpelniej zaspokoi nasza potrzebe poczucia sensu? Moze
jakis mily wieczor przegadany w uniesieniu dalby nam wiecej niz 1000 zl na
koncie? Moze przeczytana z prawdziwa przyjemnoscia ksiazka wnioslaby wiecej
niz dlugo i pieczolowicie przygotowywany super obiadzik niedzielny dla
tesciowej? Moze zabranie dziecka na wycieczke rowerowa byloby skuteczniejsze
od ciaglego napominania- ucz sie!?
Ha! Tak sobie dzis gadam! Nie przejmujcie sie! Jutro oczywiscie pojade
do pracy, wroce zmeczona, burkne cos do dzieci, przygotuje obiad na nastepny
dzien, zadbam o czyste ubranko na rano i zakrecona, z poczuciem dobrze
spelnionego obowiazku, z poczuciem (bez)sensu rune do lozka. Moze przysni mi
sie, ze juz wiem czego mi potrzeba by poczuc sie szczesliwa...? (Dobra,
przyznam sie, wiem czego mi potrzeba, ale i tak tego nie zdobede, niech wiec
to pozostanie gdzies w mojej wlasnej, szczelnie przykrytej, zarosnietej
gaszczem pozorow niszy).
Pzdr. Dorota
|