Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Niechęć chodzenia do kościoła.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Niechęć chodzenia do kościoła.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-12-01 00:06:31

Temat: Re: Niechęć chodzenia do kościoła.
Od: "Broda" <r...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Zacznijmy od tego, że do niczego cie namawiam ani nie mam zamiaru przekonac.
Piszesz na grupę więc wydaje mi się, że oczekujesz pomocy. Ze swojej strony
mogę ci przedstawić moje spojrzenie na pewne sprawy. Jezeli ci pomoże to
dobrze, jeżeli nie to trudno.

> > szczerze: nie ide bo mi sie
> > nie chce, bo sie tam nudze, bo mnie denerwuje ksiądz, bo źle sie tam
czuje,
> > bo nie moge znaleźć tam miejsca dla siebie itp...
>
> Po co mam chodzić skoro źle się tam czuje?

Nie mówię, że masz chodzić.

> > Taka była moja droga, każdy ma swoją. Fakt, że często
> > nie chce mi się iść do kościoła ale wiem, że powinienem więc idę...
>
> Robisz wszystko to co powinieneś?

Nie, oczywiście że nie, choć chciałbym mieć taką umiejętność ;)


> > Czesto tez nie chce mi się myć wieczorem ale wiem że trzeba, więc się
myję :)
>
> Chcesz śmierdzieć, jaja ci grzybem obrosną, twoja sprawa, tylko nie
> przechodź koło mnie.
>
> > Nie tylko ciało potrzebuje higieny :)
>
> A co jeszcze potrzebuje higieny?

No właśnie, każdy wie, że trzeba się myć żeby nie cuchnąć na kilometr. Nie
chce śmierdzieć więc się myję.
Podobnie jest z duszą. Dusza też potrzebuje higieny. Ale wielu ludzi udaje,
że nic nie trzeba robić żeby być od wewnątrz szczęśliwym człowiekiem,
zdolnym do miłości. Higieną dla Duszy jest np. spowiedź. To tak jak z
ciałem, raz się nie umyjesz - jakoś będzie, drugi raz - bywało gorzej, po
miesiącu nie mycia jedzie od człowieka jak od knura ale on często tego nie
widzi bo przyzwyczaił się do tego smrodku. Co więcej, będzie innych
przekonywał: po co się myć, strata czasu, to takie nudne itp...
Ale w końcu dopadnie kogoś takiego jakieś choróbsko, "przyjaciele" będą
trzymac dystans...
Moge sobie wmawiać, że nie musze chodzic do kościoła, że mówienie o swoich
grzechach przed jakimś klechą to bzdura, że nie kazdy grzech jest grzechem
bo przecież wszyscy tak robią, itp ale to niestety nie prawda.
Jeżeli nie zadbam o swoją duszę to za jakiś czas będzie strasznie
śmierdziała a ja tego nawet nie zauważe...
Pisze o tym stosując takie porównania dlatego, żeby pokazać, że nie da się
poważnie traktować wiary chrześcijanskiej jeśli odrzucam Kościół i
sakramenty.



>
> --
> Co komu do tego, skoro i tak mniejsza o to.
>
> www.fioletowykot.republika.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-12-01 00:23:12

Temat: Re: Niechęć chodzenia do kościoła.
Od: "Broda" <r...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Mam jeść Ciało Pańskie tylko po to żeby sobie jakiś pierdolony test
> przeprowadzić?! Plonk Warning!

Masz świadomośc tego czym jest Ciało Pańskie w sakramencie Eucharystii, to
dobrze.
Tylko wobec tego po co pytasz jak powiedzieć rodzicom że nie chcesz chodzić
do koscioła?
Taki test miałby na celu uzmysłowienie sobie dokąd zmierzasz, jeżeli miałby
ci odpowiedzieć, że nie możesz tak naprawde Żyć bez Chrystusa to myślę, że
On wybaczyłby ci to świętokradztwo, a jeżeli nie, to odpusć sobie kościół i
wiare. Człowieku, on umarł za Ciebie! Za to żebyś był zbawiony a ty chcesz
to olać pieprząc przy tym farmazony że Ciało Chrystusa jest dla ciebie
ważne! Jak ważne? Czy na tyle żeby dzisiaj wieczór nie zwalić konia po to by
móc jutro przyjąć komunię? Ja sobie zadaje to pytanie co dzień i jeśli
myślisz, że to jest jakaś profanacja to się grubo mylisz.

Porozmawiaj z rodzicami, a jak zaczną mówić coś co jest dla ciebie trudne to
im powiedz: Plonk!
To ci akurat przychodzi a łatwością.

Z modlitwą
Broda



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-01 00:32:20

Temat: Re: Niechęć chodzenia do kościoła.
Od: "Broda" <r...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> A dlaczego zmieniłeś zdanie/postępowanie/zaczołeś chodzić do kościoła?

No i tak się wnerwiłem tym postem twoim że przegapiłem to małe istotne
pytanie ;)
Tak na prawdę to nie wiem jak to się stało, i chyba jedyne wytłumaczenie
jest takie, że było mimo wszystko we mnie pragnienie Boga, chciałem w Niego
wierzyć, chciałem by mógł być ze mnie dumny.
Myślę, że to z Jego strony była inicjatywa i to On wyciągnął reke. Miałem
też kumpla, który sie za mnie modlił, ależ on mnie tym wkurzał :) Teraz
jestem mu wdzięczny.
Bóg jest w stanie wyciągnąć nas z najgorszego gówna. Ale ważna była w moim
przypadku kolejność, nie taka że trzeba chodzić do kościoła i liczyć na to,
że z czasem mi sie to spodoba tylko taka, że uwierzyłem że jestem dla Niego
ważny i że On kocha mnie z całą moją grzesznością, kocha mnie takiego
brudnego jakim byłem. To mi pozwoliło przełamać się i pójść do spowiedzi i
przyjąć komunię. Ja piernicze jaka to była radość. Ale to dopiero początek.
Potem zaczyna się walka :) Ale przynajmniej wiem, że On stoi po mojej
stronie.

broda

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-01 10:46:53

Temat: Re: Niechęć chodzenia do kościoła.
Od: "tłiti" <k...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

> No właśnie, każdy wie, że trzeba się myć żeby nie cuchnąć na kilometr. Nie
> chce śmierdzieć więc się myję.
> Podobnie jest z duszą. Dusza też potrzebuje higieny. Ale wielu ludzi udaje,
> że nic nie trzeba robić żeby być od wewnątrz szczęśliwym człowiekiem,
> zdolnym do miłości. Higieną dla Duszy jest np. spowiedź. To tak jak z
> ciałem, raz się nie umyjesz - jakoś będzie, drugi raz - bywało gorzej, po
> miesiącu nie mycia jedzie od człowieka jak od knura ale on często tego nie
> widzi bo przyzwyczaił się do tego smrodku. Co więcej, będzie innych
> przekonywał: po co się myć, strata czasu, to takie nudne itp...
> Ale w końcu dopadnie kogoś takiego jakieś choróbsko, "przyjaciele" będą
> trzymac dystans...
> Moge sobie wmawiać, że nie musze chodzic do kościoła, że mówienie o swoich
> grzechach przed jakimś klechą to bzdura, że nie kazdy grzech jest grzechem
> bo przecież wszyscy tak robią, itp ale to niestety nie prawda.
> Jeżeli nie zadbam o swoją duszę to za jakiś czas będzie strasznie
> śmierdziała a ja tego nawet nie zauważe...

Typowa katolicka retoryka: musisz chodzić do spowiedzi, bo inaczej twoja dusza
będzie śmierdziała... Brak mi słów.
Księża są to ludzie w żaden sposób nie predysponowani do "mycia" czyichś dusz.
W naszej kulturze nieudolnie zastępują psychologów zajmujac się ludzkimi
problemami bez przygotowania. Wypowiadają się o rzeczach, których nie
rozumieją, nie znają i nie mają o nich pojęcia. Stanowią przez to zagrożenie.
Osobiście mam bardzo negatywne doświadczenia ze spowiedzi. Długie wynurzenia z
mojej strony o moich "grzechach" i skupianie się kapłana na tym, że opuściłem
2 msze w tygodniu. Bo trzeba chodzić na mszę. (Żeby słuchać bredni jemu
podobnych i koniecznie dawać "na ofiarę").

> Pisze o tym stosując takie porównania dlatego, żeby pokazać, że nie da się
> poważnie traktować wiary chrześcijanskiej jeśli odrzucam Kościół i
> sakramenty.
>
KATOLICKIEJ a nie chrześcijańskiej.

tłiti

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-01 11:00:15

Temat: Re: Niechęć chodzenia do kościoła.
Od: "tłiti" <k...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Dzięki, porozmawiam z nimi, może po wywiadówce, wtedy to i tak mi już nic
> nie zaszkodzi.

Po wywiadówce to raczej kiepski pomysł. Jeśli będą w kiepskim nastroju to nie
licz na to, że ucieszą się z Twojej decyzji. Raczej dodatkowo ich to dobije i
może nic z tego nie wyjść.

Chodzenie do kościoła ma swoje plusy, na które pewnie liczą rodzice. Wydaje im
się, że jeśli będziesz chodził do kościoła to nie popadniesz w złe
towarzystwo, że będziesz miał pewne ideały i kręgosłup moralny. Daje też
pewną "systematyczność" w rozwoju duchowym. Teraz może Ci się to wydawać
przesadzone, ale jeśli przez rok nie będziesz chodził do kościoła możesz się
poczuć zagubiony, będzie Ci brakowało oparcia i tej właśnie "systematyczności".
Może ratunkiem dla Ciebie byłoby znalezienie dobrego księdza, kapłana który
mógłby być dla Ciebie wzorem. Gdybyś znalazł takiego kogoś i porozmawiał z nim
o swoich dylematach mógłby Ci wiele wyjaśnić. (tylko uważaj, żebyś nie trafił
na pedofila :)
Jak wynika z badań 99% katolików różni się w swoim rozumieniu wiary. Niektórzy
odrzucają pewne dogmaty, niektórzy dodają sobie coś z innych religii, albo
własnych przemyśleń. Nie jesteś więc osamotniony zastanawiając się, czy Bóg
jest dziadkiem z brodą z obrazów.
Posiadanie autorytetów jest groźne, ale zupełny ich brak też jest zły. Z
całego serca polecam Ci pismo. Jeśli nawet nie chodzisz do kościoła, ale nie
czytasz pisma, to może nie zależy Ci na duchowości i jesteś po prostu
leniuszkiem a nie wynika to z dylematów egzystencjalnych?
Miałem znajomego, który kiedyś powiedział mi "wiesz, kiedyś się co wieczór
modliłem, ale teraz już tego nie robię i jest mi o wiele lepiej". Posłuchałem
go i "zgorszył mnie". Znowu zacząłem się modlić. Teraz nie czuję się do tego
zmuszony jak wcześniej, tylko wynika to z mojej decyzji. Ty spróbuj podobie -
możesz np. chodzić do kościoła kiedy nie ma mszy i rozmawiać z Bogiem jeśli
uważasz, że tam jest go więcej niż np. w lesie.

pozdrawiam

Tłiti

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-01 11:23:41

Temat: Re: Niechęć chodzenia do kościoła.
Od: "jbaskab" <j...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Fioletowy Kot" <"Suwen[tnij]"@vp.pl> napisał w wiadomości
news:1tmrsei72jabz.dlg@fioletowykot.republika.pl...


> Nie lubię, a nawet można powiedzieć, że męczę się w kościele. Dlatego
> chodzę na inną godzinę niż rodzice. Chodzę, ale nie do kościoła,
> najczęściej gdzieś na spacer, kiedy rodzice myślą, że jestem w kościele.
> Jestem mi głupio, dlatego, że okłamuje ich. Nie wiem, co powinienem
> zrobić.

Z chodzeniem do kościoła jest tak, że jeżeli nie czujesz potrzeby to mszy
nie przeżyjesz, tylko ja zmarnujesz. Takie regularne, martwe chodzenie ma
tylko jeden jedyny
plus, taj jak napisał Titłi: mimo wszytko czasem musisz mysleć o Bogu.

A chodzenie do koscioła to nie tylko taki pusty, księżowski
nakaz. Jest w Piśmie św cos o święceniu Dnia Pańskiego:). Chociaż, po co ja
to
piszę. To przeciez dla Ciebie jest nic, skoro tak naprawdę to Go nie znasz,
a tylko gdzieś coś czujesz. Nie wiesz, co Jemu się podoba, a co nie. No bo
skad? Potrafisz się modlić czy czytasz Ewangelię? Zresztą, dnia Pańskiego Ty
i tak pewno nie święcisz stojac w kosciele i myśląc o niebieskich
migdałkach.

A rodzicom- po prostu powiedz.
I przygotuj się na awanturę z piorunami:)
Powiedz im, skoro wierzą- żeby zaufali Bogu i w kosciele, tak po prostu,
modlili się za Ciebie. Bóg działa po swojemu. I kazdemu zostawił wolną wolę.
Tobie też.
On naprawdę róznymi drogami
prowadzi, a na siłę nikt nikogo jeszcze nie zbawił :) Przynajmniej mi sie
tak wydaje, Panu do rejestrów nie zagladam:)


Aska





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-01 11:33:43

Temat: Re: Niechęć chodzenia do kościoła.
Od: "Broda" <r...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Typowa katolicka retoryka: musisz chodzić do spowiedzi, bo inaczej twoja
dusza
> będzie śmierdziała... Brak mi słów.

Spowiedź jest jednym z sakramentów, jezeli chcesz być dobrym katolikiem to
powinienes chodzić do spowiedzi i jest to nauka kościoła z którą nie mozesz
dyskutowac, a jeśli nie jesteś katolikiem to po co się denerwujesz, ciebie
to nie dotyczy.

> Księża są to ludzie w żaden sposób nie predysponowani do "mycia" czyichś
dusz.
> W naszej kulturze nieudolnie zastępują psychologów zajmujac się ludzkimi
> problemami bez przygotowania. Wypowiadają się o rzeczach, których nie
> rozumieją, nie znają i nie mają o nich pojęcia. Stanowią przez to
zagrożenie.
> Osobiście mam bardzo negatywne doświadczenia ze spowiedzi. Długie
wynurzenia z
> mojej strony o moich "grzechach" i skupianie się kapłana na tym, że
opuściłem
> 2 msze w tygodniu.

Współczuje, sam sie kiedyś kłóciłem z księdzem na spowiedzi, fakt że często
są to ludzie "nie na miejscu".
Ale Mojżesz też był nie na miejscu, jąkał się, nie był mówcą, wolał żeby za
niego mówił Aaron a jednak Bóg to jego wybrał. Dlaczego? Któż to wie :)
Na szczęście spowiednika mozna sobie wybrać i jak sie uda złapać takiego, co
nie będzie się czepiał najmniej istotnych spraw, ale wysłucha i zrozumie (na
ile potrafi) - to nie mozna go puszczać.
Ja takiego nie znalazłem, ale nie zniechęca mnie to do szukania, póki co mam
"stały konfesjonał" i czasami też trafiam na ksiedza, który wogole nie kuma
o czym mówie... Takie zycie, ale parafrazując wcześniejsze wypowiedzi: nie
pozwolę aby żaden ksiądz swoim niegodnym zachowaniem zniszczył chocby
kawałek mojej wiary.

> Bo trzeba chodzić na mszę. (Żeby słuchać bredni jemu
> podobnych i koniecznie dawać "na ofiarę").

To jest twoja opinia włozona w usta księdza a nie stanowisko Kościoła.


> > poważnie traktować wiary chrześcijanskiej jeśli odrzucam Kościół i
> > sakramenty.
> >
> KATOLICKIEJ a nie chrześcijańskiej.
ok

pozdrawiam
broda

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-01 11:45:44

Temat: Re: Niechęć chodzenia do kościoła.
Od: "Broda" <r...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> A rodzicom- po prostu powiedz.
> I przygotuj się na awanturę z piorunami:)
> Powiedz im, skoro wierzą- żeby zaufali Bogu i w kosciele, tak po prostu,
> modlili się za Ciebie. Bóg działa po swojemu. I kazdemu zostawił wolną
wolę.
> Tobie też.
> On naprawdę róznymi drogami
> prowadzi, [ ]

Na przykład św. Augustyna :) Twoi rodzice (jak i my wszyscy zreszta) powinni
brać przykład z jego matki.
To było hardcorowe nawrócenie ;)

> [ ] a na siłę nikt nikogo jeszcze nie zbawił :) Przynajmniej mi sie
> tak wydaje, Panu do rejestrów nie zagladam:)
ROTFL :)

> Aska

Nie sposób się z tym nie zgodzić jak i z wcześniejszym postem tłiti.
broda

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-01 12:17:00

Temat: Re: Niechęć chodzenia do kościoła.
Od: "jbaskab" <j...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "tłiti" <k...@o...pl> napisał w wiadomości
news:5d7a.00000b79.41ada11c@newsgate.onet.pl...
>
> Typowa katolicka retoryka: musisz chodzić do spowiedzi, bo inaczej twoja
> dusza
> będzie śmierdziała... Brak mi słów.
> Księża są to ludzie w żaden sposób nie predysponowani do "mycia" czyichś
> dusz.
> W naszej kulturze nieudolnie zastępują psychologów zajmujac się ludzkimi
> problemami bez przygotowania. Wypowiadają się o rzeczach, których nie
> rozumieją, nie znają i nie mają o nich pojęcia. Stanowią przez to
> zagrożenie.
> Osobiście mam bardzo negatywne doświadczenia ze spowiedzi. Długie
> wynurzenia z
> mojej strony o moich "grzechach" i skupianie się kapłana na tym, że
> opuściłem
> 2 msze w tygodniu. Bo trzeba chodzić na mszę. (Żeby słuchać bredni jemu
> podobnych i koniecznie dawać "na ofiarę").

Czasami są predysponowani:). Niekiedy działa przez nich wyraźnie Duch
Świety, i to niezaleznie od tego jakimi są ludźmi. Ja np. przezyłam
nawrócenie właśnie podczas spowiedzi. Podczas której wszytkie moje grzechy,
rozbiegany i nieobecny klecha potraktował jednym prostym zdaniem i dołożył
czytaniem Ewangelii. Zdanie jak zdanie. Dla nikogo nie ma znaczenia oprócz
mnie. Ksiadz pewno tez nie był niczego świadomy:) A mnie sie wreszcie
odmieniło. I ciagle się zmienia...bo u mnie to nie
jest proste:)

spowiedź..... moja śp Bacia jeździła ponad 20 km do jednego, jedynego
klasztoru, w którym znajdował się jej spowiednik.

a gadanie o księżach mnie śmieszy. Stracić wiarę z powodu ludzi?

Aska

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-12-01 12:26:33

Temat: Re: Niechęć chodzenia do kościoła.
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

jbaskab:
> a gadanie o księżach mnie śmieszy. Stracić wiarę z powodu ludzi?

Tak. :)
Malo tego, mozna nawet "stracic" dzieki temu religie. ;)

Dlaczegozby mialoby to byc niemozliwe/smieszne?

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 10 ... 20 ... 21


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

nad pomidorową
Psychoterapeuta?
patalogiczny klamca
Iść czy nie iść? Problem z zazdrością.
Czas Internetu - prywatnosc

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »