Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Dalsza czesc mojego zycia (dla tych co mnie pamietaja :)) Odp: Dalsza czesc mojego zycia (dla tych co mnie pamietaja :))

Grupy

Szukaj w grupach

 

Odp: Dalsza czesc mojego zycia (dla tych co mnie pamietaja :))

« poprzedni post
Data: 2001-10-26 21:34:38
Temat: Odp: Dalsza czesc mojego zycia (dla tych co mnie pamietaja :))
Od: "grzegorz" <g...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki

cze

Chopie nie uzalaj sie nad soba, glowa do góry!!!
moja rada na takie panienki co niewiedza czego chca i tna waleta na kazdym
kroku jest taka: jezeli Ci naprawde na niej zalezy i ja kochasz musisz sie
od tego zdystansowac, zobaczyc co panienka jest warta i do czego jest zdolna
kiedy sciagniesz rozowe "okulary" innymi slowy powinienes sie skupic na jej
slabych stronach i tym co cie w niej irytuje, to Ci pozwoli trzezwo pomyslec
i zalezc racjonalne rozwiazanie,bo tak juz jest na swiecie, ze zycie to
niejebajka.

Dolce vita


Użytkownik Maciek <s...@f...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@f...onet.pl...
> Witam ponownie Panie i Panow!
>
> Jak moze niektorzy pamietaja bardzo mecze sie z pewna dziewczyna!
> Normalka powiecie. Moze i tak, a moze i nie - czas mija, ludzie sie
> zmieniaja... To co tutaj opisze jest historia prawdziwa. Jest to w
> pewien spsoob pranie swoich wlasnych brudow zyciowych, ale z tego co ja
> zauwazylem takie posty sie najlepiej czyta. Jest to tez w pewien spsoob
> analiza mojej ostatniej czesci zycia (powiedzmy ponad 2 lat). Chcialem
> tez na poczatku zaznaczyc, ze obecnie uwazam sie za osobe myslaca
> sensownie i logicznie o jasno okreslonych zasadach zyciowych - ogolnie
> rzecz biorac normalna - jesli w ogole mozna o kims powiedziec, ze jest
> normalny.
>
> W sumie w ogole nie czuje potrzeby pisania tego wysztskiego..
> wyciagania, szargania czyjegos imienia itd. Nie wiem czemu to robie:
> moze to egoistyczna potrzeba akceptacji?? a moze potrzeba ostatecznego
> oczyszczenia. Tego nie wiem, nie robie juz tego - tak mi sie
> przynajmniej teraz wydaje pod wplywem emocji. No ale, zacznijmy....
>
> Jest rok 1999, goracy pachnacy maj, 4 klasici pisza matury. Wsrod nich
> jestem i ja - zwyczajny chlopak, ktory jescze nie liznal zycia, nie wie
> o co chodzi, gubi sie, poznaje, bada i sprawdza. Na kobietach zna sie
> raczej malo, chociaz ma z nimi dosyc duzy kontakt. Jest takze i ona -
> dziewczyna rowniez troche zagubiona w tym calym zgielku - jej zycie nie
> jest zbyt ciekawe, mozna powiedziec monotonne. Dosiwadczenia z
> mezczyznami raczej nie nastrajaja optymizmem, no ale to sa dopiero
> pcozatki, wiec nie ma sie czym przejmowac. Duza role w zachowaniu tej
> dziewczyny odgrywa mama, ktora ksztaltuje swoja coreczke i wyznacza jej
> wlasciwa droge, ale nie tylko - bo takze pociesza i radzi.
>
> Drugi dzien matur tych goracych dni - po dlugich "bojach" i prosbach
> oboje postawnawiaja sie ze soba spotkac. Dlaczego spotkac?? otoz
> dlatego, ze poznali sie pare miesiecy wczesniej na ICQ, internetowym
> messagnerze. Ona poczatkowo przeciwna w koncu jednak wyraza
> zaintersowanie i tak zaczyna sie tak nieasmowita znajomosc... Zdana
> matura i egzaminy na uczelnie wyzsze nastraja optymistycznie, a pogoda
> nastraja do przygody. I ta sie zaczyna: chlopak zbliza sie do
> dziewczyny.. sa coraz blizej.. sa ze soba! wszytsko jest piekne i
> wspaniale - przynajmniej dla chlopaka... idylla nie trwa jednak dlugo...
> koniec wakacji - czas rozstann. Ona jedzie na wakacje, pozanje kogos..
> wraca zmieniona. Czegos jej brakowalo w zwiazku. Ten ktos jej to dal.
> Konczy bardzo energicznie, mozna pwoiedziec ze bez wyczucia konczy
> znajomosc ze mna.. Pierwsze negatywne dosiwadczenie, pierwsze
> odrzucenie. Calkowity brak zrozumienia sytuacji, niemozlnosc pogodzenia
> sie z losem, niemoznosc "obgadania" calej sprawy. Chlopak gryzie sie ze
> swoimi problemami przez dobre kilka miesiecy.
>
> Dopiero na poczatku nastepnego roku otrzasa sie troche z tego co stalo.
> Okres bardzo bardzo dlugi, ale i uczucie chyba bardzo glebokie. Dopiero
> po takim rozstaniu orientuje sie, jak bardzo mi zalezy na tej osobie,
> jak wiele dla mnie znaczy i jak wiele rzeczy zrobionych zostalo zle. Jak
> wiele mozna by zmienic... niestety czas minal, szansa byla - nie udalo
> sie - trzeba isc do przodu - tak przynajmniej to wyglada w
> zamierzeniach. Czas mija, przewijaja sie nowi ludzie, nowe kobiety -
> wszytsko jednak nie za bardzo wplywa na psychike chlopaka. Ciagle chce
> tej jednej.... jedynej. Nie wierzy w to, ze moze sie zdarzyc cos co by
> zmienilo jego zycie, ze nie pozna juz nikogo nowego. Jest zalamany, ale
> brnie dalej i nie poddaje sie.
>
> Mija chyba rowno rok, nagle znowu pojawia sie ona. Nie wyraza sie jasno,
> ze swoimi potrzebami... czas mija, a nic nie zmienia ich relacji. On nie
> wie, ze czego Ona moze chciec.. mysli ze powinien traktowac ja jako
> przyacjiolke, ktora jednak jest w stanie go zaakceptowac. Chlopak nawet
> nie zamierza podporzadkowac sobie tej kobiety, po prostu wystarcza mu
> jej sama obecnosc.
>
> - Jestem juz troche doroslejszy - rozumiem wiecej rzeczy, widze wiecj
> problemow.. zastanawiam sie, mysle jak zmienic niektore zachowania..
> widze, ze nie ma miedzy nami kontaktu.. tak jak to jest nawet miedzy
> zwyczajnymi przyjaciolmi.
>
> Czas mija, znow nadchodza jesinne deszczowe dni... Ona znowu odchodzi -
> bez slowa. Chlopak nawet nie za bardzo sie stara o nia zawalczyc,
> chcoiaz zlaezy mu juz na niej wtedy bardzo bardzo mocno. Po prostu godzi
> sie z jej decyzja. Nie mozna przeciez na kogos sila wplywac. Czas znowu
> mija, konczy sie rok 2000, zaczyna sie rok 2001.
>
> Ponownie jej postac pojawia sie sie na ICQ (pare dni po sylwestrze), 4
> dni czulej rozmowy o uczuciach... wtedy ona mu mowi (przez ICQ) KOCHAM
> CIE.. nie za bardzo jej wierzy, nie za duzo dla niego to znaczy, ze
> zrozumialych powodow.. W koncu 4 dnia chlpak wybucha i pyta CZEMU MI TO
> ZROBILAS.... CZEMU MUSZE TAK CIERPIEC.. CZEMU JA... ona chyba przerazona
> ucieka.. znow ginie na kilka miesiecy. Chlopakowi jest bardzo ciezko...
> znow nie ma innego wyjscia jak pogodzic sie z jej odejsciem...
>
> - Kiedy juz nie wierze w kolejny powrot.. kiedy juz w jakis spsook
> ukladam sobie swoja hierarchie w glowie po raz kolejny pojawia sie
> maciciel ... znow sa wakacje.. znow sie wszytsko zaczyna, znowu obawy,
> znowu strach.. ale nie poczucie bezradnosci.
>
> Ten trzeci okres zaczyna sie od SMSa... Wieczor, po 23.. chlopak siedzi
> sobie, cos czyta, stara sie nie myslec o tym co go trapi... w oczu
> jednak mozna wyczytac, ze cierpi.. i mysli wlasnie o niej... nie moze
> sie pogodzic z tym co sie dzieje w jego zyciu. Cisze przerywa dzwiek
> nadejscia SMSa.. na spokojnie, bez zadnych emocji zostaje odczytana
> wrecz niewiarygodna tresc... sprobujmy trzeci raz. Czy da sie okreslic
> uczucia w chwili tamtego wieczora. Chyba nie potrzeba. Spotkanie,
> wreszcie rozmowa z prawdziwego zdarzenia. Jest wiele czulych slow, jest
> wiele obietnic... za wspolna zgoda nie ma ustalen. Co ma byc to bedzie!
> Zaprzyjanznijmy sie najpierw!!
>
> - Ale jak mozna zaprzyjazniac sie w sumie po 2 latach burzliwek
> znajomosci??? Przeciez to nie ma sensu! Przeciez my sie znamy, albo sie
> zgadza byc ze mna albo nie.. no ale dobrze.. nic od razu.. poczekamy
> zobacyzmy. Teraz wszytsko wyglada innaczej.. przynajmniej tak sie
> wydaje! Nie chcialem rozwmiac o tym co sie dzialo przez te 2 lata, kiedy
> w sumie nie mielismy kontaktu ze soba.. po porstu wysztsko bylo piekne,
> a ja nie chcialem meczyc swojej glowy niepotrzebnymi jej przejsciami z
> innymi facetami .. zylem chwila.
>
> Chwile byly piekne, wspolne trzymanie sie za raczke! Ona ma przeciez
> takie piekne i delikatne dlonie.. Czas plynal, chlopak sie nie
> zastanawial na tym co sie dzieje, ufal jej - chociaz chyba nie powinien,
> bo bylo tyle tych negatywnych doznan. Pewnego dnia miala odbyc sie
> impreza w jednym z klubow! Poszli! Mialo byc milo i przyjemnie.. mieli
> sie dobrze bawic. Spokoj jednak zostal zaklocony - ona palila
> papierosy.. on o tym nie wiedzial.. byl zszkowany... tym bardziej ze po
> tym jak mu obeicala nie palic to zrobila to po raz kolejny... Zlosc,
> nienawisc, goryc.. ale i wybaczenie - nie bedzie sie psuc znajomosci
> przez cos takiego. Zwalala wine na alkohol.. mowila, ze nie pamieta..
> nie za bardzo jej wierzyl. Wierzyl natomiast w to ze wsyztsko sie ulozy,
> wystarczy troche czasu. Kiedy inni mowil, ze jest nienormalny i ze cos
> jest z nim nie tak, bo szuka dziury w calym to on przeczuwal poczatek
> czegos niedobrego. Wszytsko toczylo sie dalej.. Czas mijal, miesiac...
> jedenm, drugi.. nic.. nic nie zmienialo ich istneinia, nie zmienialo
> stanu.. nie zmierzali ku byciu ze soba. Ona byla jakas inna.. nie taka
> jak kiedys.. zimniejsza. On duzo o niej myslal.. wiedzial, ze trapi ja
> cos pwoaznego, ze musi o tym zapomniec.. ze moze po prstu potrzebuje
> troche czasu.. ze on ja zmieni. Czas mijal, a ich relacje stawaly sie
> coraz slabsze, nie takie jak oczekiwal. Bardzo brakowalo mu kontaktu z
> nia.. nie tlyko duchowego, ale takze bardziej zmyslowego. Na jego
> pytania: czy wysztsko jest w porzadku ona owpiadala ze oczwyscie ze tak.
> On jednak wiedzial ze cos sie nie tak dzieje jak powinno. Byl w innych
> zwiazkach i wiedzial jak wygladaja relacje miedzyludzkie w zwiazku.. nie
> tak to sobie wyobrazal, nie tak to widzial. Ciagle jednak wierzyl, ze to
> co sie dzieje ma jednak jakis glebszy sens!
>
> - Czas mijal, a nic nas nie zblizalo.. wrecz oddalalo. Czulem ze to nie
> byla moja wina.. Ona za to robila tak, ze to ja pwinienem sie tak czuc..
> ze to ze mna jest cos nie tak. Wiedzialem jednak ze nic nie kwasze..
> jestem naprawde DOBRY w tym co robie.. widzialem ejdnak ze to nie
> przynosi efektu. Wszytsko to bym przezyl, poniewaz jestem bardzo
> spokojnym i cierpliwym uczucuiwo czlowiekiem, gdyby jednak nie sytuacja
> z przed kilku dni!
>
> Ona z nim rozmawia. Jest kolejna dlugo oczekiwana impreza - o ktorej
> bardzo dlugo juz wczesniej rozmawiali. On nawet nie spodziewa sie, ze
> cos moze byc nie tak. Mowi: kup mi bilet, bo ja nie mam jutro czasu. Ona
> mowi, ze nie za bardzo moze... ze malo czasu i ze w ogole ona sama
> dojedze na miejsce imprezy. Chlopak slucha tego z zadziwiniem.. nie
> rozumie.. ale akceptuje jak zawsze, zeby ja miec tylko przy sobie. Ona
> to wie. Pyta czemu? Odpowiedz, bo to jest takie hermetyczne srodowisko..
> lubimy sie bawic sami i wyzwalac z siebie te nagawtyne emocje - on nie
> lubi kiedy ona pije (albo pali do alkoholu), bo wtedy zachowuje sie
> dziwacznie. Chlopak mowi OK niech bedzie tak jak chcesz i odklada
> sluchawke.
>
> - Czulem jednak, ze cos jest caly czas nie tak.. ta rozmowa telefoncizna
> zalamalem sie calkowicie.. stracilem sens.. poczulem sie dziwnie
> niedoimformowany! Chwila przemyslen i wykonalem telefon, bo stwierdzilem
> ze cos jest jednak nie tak - a ja musze to wiedziec, bo sie wykoncze
> psychicznie tym gdybaniem i domyslaniem sie. Dzownie.. rozmowa jest
> bardzo trudna. Ona mowi, ze wszytsko jest ok, ja jakos nie wiem czemu
> nie daje za wygrana.. nie podddaje sie mecze. pytam... no w koncu ona
> sie lamie, zaczyna cos tam mowic, zaczyna mowic o tym co sie z nia
> dzialo jak nie kontaktowalismy sie ze soba. Nie opowiada szczegolow,
> opowiada ogolnie i raczej malo. Czego sie dowiaduje?? Przez ten okres
> jak ze mna skonczyla za pierwszym razem poznala kogos z kim byla 20
> miesiecy... zostawila jednak tego kogos, z wlasnej checi... to mogla byc
> polowa tego roku. Oprocz tego dowiaduje sie, ze na impreze nie idzie
> sama, bo z kolesiem co ma dla niej darmowe wejsciowki ... postac znana
> mi z owpoiadan, tylko ze teraz postawiona jako obiekt konkurencyjny
> wobec mnie. Pytam czy mam powody by czuc sie zazdrosny.... tak.
> Dowiaduje sie tez o jescze jednej osobie, kolesiu ktroego zna ponad
> rok.. ktory jest dla niej idealem.. nie jest jednak z nim, poniewaz on
> mieszka 1000 km z Polski.. Niemcy. Mowi, ze bardzo wiele dla niej
> znaczy, ze jest bardzo dojrzaly i taki jak tego oczekuje. Z tego jednak
> co ja rozumiem, ona czuje ze to nie ma szans. Mowi, ze on mysli ze z nia
> jest. Do tego wysztskiego dochodzi ten imprezowicz, ktory "wyrwal" mi
> JA.. na ta impreze, na marne wejsciowki! Moze jednak ona cos do niego
> czuje.. Pytam sie jej otwarcie?? czy ja mam kupowac osbie bilet na ta
> impreze czy nie?? przeciez nie wiem co zobacze.. ona mowi, ze traktuje
> jego tak samo jak i mnie... ze nie wie co ma robic.. ze nie wie co ma
> czuc.. ze chce byc sama, ze nie chce sie z nikim wiazac.. czy ja mam
> temu wierzyc?? to wszytsko brzmi jak zaprzeczenie snesu zycia.. mowi, ze
> ja daze do bycia z nia.. ze ona mi chyba tego nie da .. sam nie wiem czy
> tylko mi czy w oglole nie jest w stanie.. nie wiem czy jest jakas
> roznica. Pytam sie czy zamierzala mi to powiedziec.. a ona, ze bala sie
> ze jak mi to powie to mnie straci (hymm, to by lo chyba szczere).. ze
> nie chce mnie tracic. Ale ile czasu mi zamierzala tego nie mowic!! DO
> jakiego stanu mnie chciala dopraowadzic.. mowilem jej wczesniej, zeby
> mnie nie krzywdzila.
>
> - To bylo w ten czwartek. Po 2 h gadania przez tel... nie wiedzialem co
> robic.. olbyrzmia dawka informacji.. nie do strawienia. Olbrzymie
> przezycie i rysa na psychice. Jak siecuzc, jak sie zachwoac?? co
> myslec!! czy wszytsko zostalo powiedziane??? Rozmowa zakonczyla sie
> checia kontaktu z jej strony, mam zadzwonic czy cos...
>
> No a ja leze na loozku i nie moge zasnac.. wierce sie.. wierzgam.. ale
> nie jestem juz bezradny, wiem na czym stoje - wreszice po 2 latach, wiem
> jakie to bagno, wiem jak bardzo ta osoba sie zmienila. Bezsennna noc..
> ciagle przebudzenia, efekt taki, ze wstaje rano skatowany jak chyba
> nigdy wczesniej.. o 9 mam bardzo wazny egzamin... czuje sie zalamany,
> tak jak by mi ktos umarl. Ludzie na uczleni to od razu widza.. udaje mi
> sie przesunac na poniedzialek egzamin.. Gadam z ludzmi zaufanymi.. co
> mysla co sadza!! mowia, powiedz jej jescze jak bardzo Ci na niej
> zalezy.. odezwij sie... a potem porestan.. jesli jej bedzie zalezec to
> sama sie odezwie...
>
> Mijaja 24 h, ja siedze tu i pisze tego olbrzymiastego posta. Czy czuje
> sie zle?? Raczej tak, ale to nie jest to samo co wczesniej, nie jestem
> taki przygniecony jej osoba. Na poczatku sie lamie, ale teraz juz chyba
> wiem co mam o niej myslec. Jestem pewien, ze to ze mna jest wysztsko
> OK... poznalem ja... powiedziala mi.. moje domysly i przypuszczenia sie
> sprawdzily!! mialem racje.. ona jest zaguiobiona.. jest juz chyba bardzo
> bardzo zagubiona.. pozostawiona sama sobie.. bez zadnej opieki
> "psychicznej".... gdzie ta mama, co ja wczesniej ksztaltowala????
> Dorosla dziewczyna zaczela sama ponosic konsekwencje tego co robi i
> chyba jej to za bardzo nie wyszlo!! No bo jak mozna nazwac zycie, w
> ktorym relacje z ludzmi, ktorzy powinni byc najblizsi opieraja sie na
> klamstwie.. Jak mozna wciagac w klamstwo swoja najblizsza kolezanke..
> potwierdzajaca jej falszerstwa.. jak mozna nie wypierac sie wlasna
> rodzina (co robisz w weekend... a obiecalem rodziom ze spedze go z
> nimi... ale sciema.. potem oczywiscie sie sama wygadala, ze byla gdzies
> tam ).. jak mozna mowic komus, ze wysztsko jest w porzadku jesli nie
> jest.. jak mozna mowic, ze idzie sie odreagowac negatywne emocje, jesli
> sie idzie z kims innym.. czy nie latwiej o czyms takim powiedziec??? po
> co to w ogole robic??? Czy mowienie swojemu idealowi i nie
> wyporaawdzanie go z bledu (ten z niemiec) ze jest sie tylko i wylacznie
> z nim, czy to jest fair??? Czy jest fair nie mowienie nic rodzicom???
> Jak mogla splawic teog kolesia po 20 miesiacach znajomosci.. sorry
> znudziles mi sie?? Tyle tego jest .. az wstyd wymieniac,.......
>
> Wiecie co jest jednak najgorsze??? TO ze mimo tego wszytskiego.. tego,
> ze ja jutro ide na ta impreze.. bez niej,,, a ona idzie z nim.. i to ze
> nie wiem czy ja mam tam isc... i ze nie wiem co ja tam zobacze.. wiem
> jedno.. ja kocham, kocham z calego sercia, bardzo mi na niej zalezy i
> bardzo chce zeby sie jakos wydzwignela.... nie chce jej zmieniac, bo sam
> mam na to male szanse.. chce jednak jej pomoc, bo widze ze ona jednak
> sie meczy.. powiecie ze to zycie tej osoby, zgodze sie!! ale jak ja mam
> pzowlic na cos takiego?? jak mozna pozowlic marnowac sie takiej
> osobie... komus kto chyba zatracil sens w tym co robi... nie zadam wam
> pytania czy moze skierowac ja do wlasnych rodzicow.. zeby im wreszcie
> pwoiedziala co sie z nia dzieje... nie ma potrzeby.
>
> Mijaja te 24 h po tym jak z nia rozmawialem, nie czuje sie lekko.. ale
> nie czuje sie przytloczony syuacja. Czuje ze zrozumialem caly sens
> swojego zycia.. no przynajmniej tych 2 lat.. Czasem moze zaluje tego ze
> ja poznalem - o ile by bylo latwiej, gdybym wtedy nie zagadal jej na
> icq.. nie odebral jej zdjecia... o ile jej by bylo latwiej gdyby sie ze
> mna nigdy nie spotkala.. gdyby nie spotkala mojego konkurenta
> imprezowego (tez z netu).. a moze tez i tego Polaka w niemczech!! moze
> on tez jest z netu!! przeciez to chore!!! 4 (bo jest jeszcze jeden
> niegrozny apsztyfikant) ubiegaja sie o jej wzgledy.. o wzgledy
> dziewcyzny na ktora 2 lata temu nikt w LO nie zwracal uwagi.. czy to nie
> sa zachwiane proporcje!! czy ten net nie zniszczyl mi i jej zycia?? nie
> wiem.. ale wg mnie ona zatracila sens wlasnie przez takie relacje
> netowe... bo ludzie nie zdaja sobie sprawy z tego ze jednak net zmienia
> ludzi.. uczy tego co wirtualne, nie uczy kontaktu z druga osoba.. nie
> uczy tego, ze nie wolno oszukiwac.. ze trzeba byc soba.. ze trzeba
> postawic na dotyk, na rozmowe.. na jasne stawianie spraw.. na zaufanie
> .. na duzo innych rzeczy.. nie lepiej by bylo gdybysmy obydwoje wyrwali
> kable z gniazdek ze scian???
>
> Czy da sie cos wiecej pwoiedziec... czuje sie zmeczony tym co dzieje,
> nie wiem czy mam walczyc, czy olewac. Nie zastanwaiam sie nad tym. Moze
> ktos cos sadzi! Czuje sie natomaist, ze opadly ze mnie emocje sprzed
> tych 2 lat.. 2 lat, ktore tak intensywnie o niej myslalem. Pewnie to sie
> szybko nie zmieni, ale na pewno duzo rzeczy nie bedzie juz takich
> samych. Ciesze sie, ze z nia porozwmialem.. ale czy to musialo byc takie
> wymuszone!!
>
> Strasznie mi jej brakuje.. brakuje mi jej osoby. Czuje jednak, ze nie
> moge liczyc na to smamo z jej strony, przynajmniej nie w takim stopniu.
> Jestem fajnym facetem, milym.. ale to moze nie to czego ona oczekuje.,.
> moze sama nie wie dzego chce, moze znow cos sciemnia... Mam dosyc. Ide
> jutro na ta impreze, zyczicie mi powiedznia! :)
>
> P.S. I niech nikt sie nie pyta czemu nasmaroawlem takiego dlugiego posta
> :)
>


 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
26.10 Siara
26.10 grzegorz
26.10 GrzesiekP
27.10 bolo
27.10 Siara
28.10 wuemka
28.10 filarska
28.10 Maciek
28.10 bolo
28.10 Maciek
27.10 Kamil Dziobek
29.10 Bracken
30.10 filarska
03.11 Andrzej Litewka
06.11 Kris
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja
Ucieczka z Ravensbruck - komentarz
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą
Jesttukto?
?
Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3
NOWY: 2025-12-07 Algorytmy - komentarz [po lekturze ks.]
"Młodzieżowe Słowo Roku 2025 - głosowanie", ale bez podania znaczeń tych neologizmów
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Kol. sukces po polsku: polscy naukowcy przywracają życie morskim roślinom
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Zbrodnia 3 Maja
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem