Data: 2003-05-02 20:34:05
Temat: Odp: Gajowiec żółty... ekspansywne
Od: "Piotr Siciarski" <p...@r...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Michal Misiurewicz <m...@i...rr.com> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:AAusa.192927$J...@t...neo.rr.com.
..
> "Piotr Siciarski" <p...@r...pl> wrote in message
news:b8tolk$ark$1@nemesis.news.tpi.pl...
> a) Badan takiego rodzaju na chorych na choroby z duza smiertelnoscia
> sie nie przeprowadza, bu uznaje sie, ze bylyby one nieetyczne. Ci, co
> dostali placebo, mogliby bowiem umrzec nie otrzymawszy skutecznej
> pomocy.
Oczywiście masz rację i wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Tu pozostają
tylko badania na zwierzętach, a i to jak wiadomo jest opieranie wyników na
podobieństwach, a nie różnicach.
> b) W zwiazku z tym do ludzi prowadzacych badania nad alternatywnymi
> sposbami walki z rakiem trafiaja na ogol ludzie, ktorych przypadki
> medycyna oficjalna uznala za beznadziejne, a wiec przypadki najciezsze.
Tu pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie stoją za tym mocno alternatywne
pieniądze.
To, że ludzie zdrowieją, mimo, że medycyna stawia krzyżyk, to to o czym
pisałem w poście wcześniej. Wiadomo, tonący brzytwy się chwyta, ale to siła
organizmu jest ogromna.
> d) jesli jakis srodek nie byl przebadany w sposob opisany przez Ciebie,
> medycyna oficjalna uznaje go za nieefektywny (bo nie ma zadnych dowodow,
> ze jest efektywny - jest to nonsensowna "logika").
:-)Nie jestem medycyną oficjalną, trudno mi powiedzieć, jakie środki są
uznawane za nieefektywne bez jakichkolwiek podstaw (może faktycznie siedzisz
w tym głębiej niż ja, to proszę o jakąś ciekawostkę tego typu).
Podejrzewam tylko, że chodzi o odpowiedzialność. Nikt nie poda nieznanego
środka, czyli bez info o jego działaniach niekorzystnych i interakcjach,
choćby tylko było to dmuchaniem na zimne, bo płaci za to swoją "głową".
> e) Wykazana badaniami skutecznosc roznych srodkow na raka i tak stoi
> pod wielkim znakiem zapytania ze wzgledu na sposob diagnozowania raka.
> W USA ze wzgledu na mozliwosc podania do sadu przez pacjenta ktory mial
> raka, a nie zostal wlasciwie zdiagnozowany, w kazdym przypadku, kiedy
> zachodzi chocby cien podejrzenia ze to rak, uznaje sie ze to rak. Na
skutek
> tego statystyki mowiace ile to procent chemoterapia, naswietlania itp.
wyleczyly,
> sa strasznie naciagniete (a grupy porownawczej z placebo nie ma - patrz
> punkt (a)).
O diagnozowaniu już kiedyś rozmawialiśmy, poprawiłoby się prawdopodobnie
gdyby nie a). (nie ma innego wyjścia).
Zgadzam się z naciąganiem statystyk, ale wątpię aby niewłaściwe
diagnozowanie wynikało z jakiejś złośliwości lekarza, tak samo jak razi mnie
to bieganie po sądach ludzi, którzy oczekują od lekarza _czynów_
_chrystusowych_.
Choć strach przed sądami lekarzy ma oczywiście dobre strony - medycynę
oficjalną można podać do sądu pod postacią leczącego nas lekarza, szamanowi
nic nie udowodnisz, bo on nie jest od leczenia (i to jest dopiero
nonsens:-)). Tak jak babie z barszczem na ulicy nie udowodnisz, że zaraziła
Cię salmonellą, bo nie prowadzi działalności gosp. i nie masz paragonu, że
kupiłeś właśnie u niej:-).
Pozdrawiam, zaznaczam, że nie jestem rzecznikiem medycyny oficjalnej, a
prezentuję li tylko poglądy jednego człowieka: p...@r...pl.
|