Data: 2002-02-21 21:32:54
Temat: Odp: Odp: konkubinat raz jeszcze
Od: "ulast" <u...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
DL napisal:
> Generalnie mi to nie przeszkadza, tak samo jak nie przeszkadzało wielu
> osobom gdy AK przedstwaiał się jako człowiek z wyższym wykształceniem.
> Po prostu niewinne kłamstewsko aby w oczach innych ludzi wypaść
> lepiej...
> :-)
Tak tylko AK nie mial takowego, a przysiege malzenska skladalismy sobie sami
przed soba, czy to znaczy, ze nie jestem jego zona?
A czy slyszales o tym ze konkubinat trwajacy dluzej niz 5 lat, w przypadku
smierci jednego z partnerow, upowaznia do dziedziczenia po nim....zapytalam
prawnika...trzeba udowodnic ze sie ta konkubina bylo, akurat takich dowodow
szukac nie potrzeba dlugo.
>
>
> Ty naprawdę nie rozumiesz, czy tylko się czepiasz słówek ?
Slowek czepiasz sie Ty, co Ci przeszkadza ze jestem zona, tak bardzo
chcialbys aby nazywal mnie konkubina???;)
>
> >
> >Nie wiem do czego doprowadzi legalizacja konkubinatu, poczekamy
zobaczymy...
> >akurat dla mnie jest to obojetne...
>
> Nie sądzę.
NIE sadzisz??? Moj Boze a to dlaczego??
Sugerujesz ze pierwsza polece zalegalizowac konkubinat, heheheeee
>
>
> Jeżeli macie ślub cywilny, to moim zdaniem o żadnym konkubinacie nie
> może być mowy.
> A to ze Ten pomaga a Tamten nie, jest bez znaczenia dla tematu. W
> sądzie usłyszałabyś: "sprzeciw - to nie dotyczy sprawy"
Nie potrzebuje slubu aby ukochany zajmowal sie mna w chorobie..jak to bez
znaczenia dla tematu, czytam caly watek i widze co napisales:
"Moim zdaniem legalizacja konkubinatu zaprowadzi chaos w świadomości
tych wszystkich co przysięgali sobie, że "w zdrowiu i w chorobie..."
To tak jakby zalegalizować zdradę jako molarnie i fizycznie
uzasadniona reakcję na stres."
Ci co sobie przysiegali, moze kiedys sie rozejda, i niewazne czy byl to
oltarz, USC czy las.
Odczytalam Twoj post jako pogarde do zwiazkow konkubenckich, na kocia lape i
na karte rowerowa.
Nie "testuje sie" z Tomkiem, jestesmy 7 rok razem, i niczego wiecej mi nie
potrzeba, nie potrzeba mi zakichanych rozliczen, ani innych przywilejow a z
reszta co przeszkadzaja sprawy zalegalizowania konkubinatu osobom zameznym
"prawnie", chyba ich to nie dotyczy, wiec po co te oburzenie????
> :-)
>
> >> Dla mnie jest to nie do przyjęcia. Już lepiej niech będzie wiadomo:
> >> "żyją na kartę rowerową", ale jest szansa, że staną się kiedyś
> >> rodziną.
> >> Pozdrawiam
Znowu ta karta rowerowa...hmm...i znowu odbieram to jako obrazanie mojej
rodziny...
>
> A więc bez ślubu, czyli w konkubinacie.
No popatrz jaki Ty domyslny jestes....
>A z faktami nie można się
> spierać. Nikt z tego powodu nie przyjdzie Was kamienować.
Tak samo jak nikt nie bedzie kamienowac zameznych "legalnie"
>
> PS. Ten post napisałem w odpowiedzi na post osoby chcącej być znaną
> jako ulast (u...@p...onet.pl) czyli Uli i KonkubenT'a.
I vice versa Piotrze jakistam jakis....
UlaST
|