Data: 2000-06-14 08:12:48
Temat: Odp: a ja sie tak Was cos chcialem zapytac
Od: <s...@a...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Z czego w czlowieku rodzi sie strach ?
Ta grupa jest dyskusyjna, a twoje klopoty to raczej nie temat do dyskusji
ale problemy do rozwiazania.
Poruszasz kilka watkow i chyba chcesz znalezc rozwiazania , ale nie zabardzo
prawidlowe.
Ja odnioslem wrazenie ze chcesz rozwiazac poblemy, ale to swiat ma sie
zmienic , albo ty masz sie zmienic w nieustraszonego bohatera jak z
dzieciecych kreskowek.
Niestety bycie soba czesto nas rozczarowuje i poszukujemy metody
udoskonalenia "siebie".
O ile dobrze rozumiem psychologie , najpierw ustala sie chorobe (zaburzenia)
, potem sie dochodzi ich zrodel , analizuje ich wplyw na zycie oraz
rozwiazania ( wlasnie najczesciej neurotyczne) ktore utrudniaja zycie
poprzez lek , czerwienieni sie , unikanie ludzi lub uzaleznianie sie od nich
, itp , itd.
Sadze ze ty i kazdy z grupowiczow szukajacych tu pomocy a nawet ja
rozwiazujac swoje problemy , wszyscy musimy przejsc ta droge i nie da sie
zrobic skrotu. Znam wielu ludzi ktorzy jako neurotycy przezyli cale zycie
unikajac konfontacji ze swoimi problemami - nie wygladali jednak na
szczesliwych. Jedyne co moge ci (i innym a nawet sobie )radzic to sprobowac
poznac swoja prawdziwa osobowosc czy to poprzez terapie , autoanalize ,
hipnoze czy inne metody a dopiero potem widzac co jest parwda a co falszem
na swoj temat, zdecydowac o swoim rozwoju. Wiem a pisze to z cala
odpowiedzialnoscia , ze nawet samo poznawanie siebie jest bardzo trudnym
procesem, niosacym rozczarowania , a czasem nieoczekiwane radosci , jednak
nie znam innej metody na uzdrowienie. Chcialbym wierzyc w czary i krotkie
zaklecia typu "wez sie w garsc" , "daj innym popalic" - ja w to jednak nie
wierze.
Z.
ps. jeszcze raz chce to napisac - nie zaskakuje was jak trudno odkryc prawde
nawet o samym sobie ? czesto latwiej nam analizowac inna osobe niz siebie
wielu neurotykow to uwielbia )
- rozne glosy padaja o roznych terapiach , ale wszystko wskazuje na to ze
terapie nie sa tu winne a obrona samego czlowieka przed naruszeniem jego
"status quo" nawet jesli jest ono bardzo chore. Jesli tak, mozna mi sie
wydaje troszke przychylniejszym okiem spojrzec na metody terapeutyczne czy
samych terapeutow i psychologow bo ludzie zanim zrozumieja ze chca sie
wyleczyc musza jakby stoczyc z nimi walke w ktorej cena jest pozbycie sie
objawow , ale bez jakiejklwiek ochoty zmian siebie samego. Zbyt sztywne
trzymanie sie tego schematu przeciez calkowicie paralizuje prace terapeuty.
Ja rozumiem ze zgwalcona dziewczynka moze chcec wykastrowac mezczyzn ,
dlatego w koncu terapie musza po pokazaniu przyczyn - (gwalt)- zajac sie
naprawieniem jej skrzywionej osobowosci , ktora moze pchnac ja do gwalcenia
innych - a to juz nie jest ofiara ale napastnik. Dlatego w pewnym momencie
kazdy neurotyk musi sobie uswiadomic ze jest "napastnikiem" a nie owieczka-
to cholernie trudny moment terapii moim zdaniem. Ale bez uswiadomienia sobie
takiej kolei rzeczy prawdziwa zmiana takiej osoby nie jest moim zdaniem
mozliwa. Nie wspominajac juz efektu wahadla. Fajnie opisuja to wlasnie
transi - uswiadamiaja sobie ze to bez sensu udawac kobiete , pala z cala
furia damskie ciuchy , zyja jak mezczyzna np. 3 miesiace po czym pewnego
dnia jak opetani pedza do sklepu i kupuja wszytko jak popadnie , rajstopy ,
buty , sukienki byleby za chwile sie w domu przebrac i poczuc upragnione
ulge. Wyciagniecie czlowieka z takiego "bagna" to naprawde wyzwanie dla
jakiejkolwiek terapii - przypomina to wrecz zazywanie narkotykow.
Nie spotkalem takiego podzialu , ale moim zdaniem terapia dzieli sie na 2
etapy ( jesli chodzi o stawiane priorytety )-
1) poznawanie przyczyn , wspolczucie pacjentowi , rozumienie jakich krzywd
doznal lub doznaje , jak bardzo swiat okrutnie sie z nim obszedl pozbawiajac
np. milosci najblizszych itp
2) ukazanie w peni zaburzonej osobowosci powodujacej objawy i zahamowania
zeby pacjent wreszcie przestal zyc iluzja na swoj temat i zeby podjal
decyzje o zmianie zaburzonej osobowosci ponoszac caly trud i konsekwencje
takiej decyzji.
Mysle ze wylozylem niemal wszystko co mnie interesuje w procesach
neurotycznych - zaburzenia osobowosci moim zdaniem spotykamy czesciej niz
nam sie wydaje, mam wrazenie ze niemal u kazdego czlowieka mozna stwierdzic
jakis rodzaj zahamowania, ktory ma "tajemnicze" i bynajmniej nie genetyczne
zrodlo. Mysle tez ze zmiana osobowosci ( w sensie stania sie soba ) jest
jednym z trudniejszych procesow jakich czlowiek moze sie podjac- oczywiscie
mowa o ludziach z zaburzeniami.
Jak pokazuje nasza lista ilosc ludzi z takimi problemami malec raczej nie
bedzie, a z drugiej strony mozna byc umiarkowanym optymista ze rosnaca ilosc
uzdolnionych psychiatrow chociazby w swoich podrecznikach ktore sa juz
ogolnie dostepne przedstawia zrodla i efekty zaburzen oraz mozliwe metody
ich leczenia.
Fascynujace w terapiach jest to ze mimo iz rozgrywaja sie w sferze
emocjonalnej - umysl moze ( a nawet musi ) odgrywac w terapii bardzo ogromna
role i warto docenic jego analityczne dzialanie. Zyby sie leczyc musimy
rozumiec mechanizmy w nas dzialajace , jesli terapeuta tez ich nie rozumie
wtedy terapia moze byc nieefektywna bo obaj z pacjentem beda urzadzac sobie
pogaduszki nie rozumiejac co sie naprawde rozgrywa w psychice chorego.
Ostatnia watpliwosc jest najwazniejsza i najtrudniejsza - czy po terapii
zostaje naprawiona tzw. wadliwa droga rozwoju osobowosci. Sam dokonalem
kilka zmian w swojej ( bede wiedzial chyba dopiero za kilka lat czy te
zmiany sa trwale - czy tez nalezy analizowac sie cale zycie zeby nie popasc
w kolejny slepy zaulek. Historia zarzuca Freudowi ze byl sceptykiem jesli
chodzi o pozytywne korekty w ludzkiej psychice, nam chyba by sie przydalo
troche optymizmu na reszte zycia - nie sadzicie ?
pozdr.
Z.
|