Data: 2000-04-27 20:45:32
Temat: Odp: do psychologów ( no inie tylko bo chyba ich tu mało )
Od: "Beny" <b...@k...radom.net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik INTense <i...@p...fm> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:oKIN4.44195$h...@n...tpnet.pl...
> Użytkownik Moncia <m...@h...com> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:d...@s...geomar.com.pl...
>
> > Oczywiście, każdy związek jest inny. W moim akurat to "narzucanie się"
> > chłopaka było głównym, namacalnym bodźcem do zerwania. Były też te
> słabsze,
> > jak np. to, że kompletnie różne były nasze zainteresowania. I tym
bardziej
> > drażniło mnie to, że facet próbuje spędzać czas "po mojemu". Ja po
prostu
> > nie wiedziałam z kim mam do czynienia i bałam się tego.
> > Twój "przypadek" jest inny, chciałam Ci tylko pokazać, że przesadne
> > zalewanie kochanej osoby uczuciem może mieć też negatywny wydźwięk.
>
> Dlaczego dziwnie łączysz brak eksponowania własnej indywidualności z
> nadmiarem uczucia, czy mi się wydaje? :)
>
> > Proszę, stawiaj na indywidualność - wygrasz na tym ( IMHO )
>
> Wiesz, generalnie wydaje mi się, że tak robię - na szczęście nie jestem
> wypisz-wymaluj z
> Twojego przerysowanego przykładu :) Człowiek się pocieszy :))
>
> [...]
> > Bo cóż Ci mogę powiedzieć - gdy sama dawałam w związkach więcej, nie
całą
> > siebie, tylko więcej - facet albo uciekał w poczuciu winy, że nie daje
mi
> > tyle, co powinien (stary tekst na pożegnanie "nie jestem ciebie wart,
> jesteś
> > za dobra, bla, bla"), albo się rozbestwiał i dawał jeszcze mniej, niż do
> tej
> > pory, po czym ja brałam nogi za pas.
> > Więc tupnij nogą, zmuś kobitkę do dania Ci więcej z siebie. Powalcz na
> > przykład z sobą (przecież walczysz o miłość) i okazuj jej mniej
> > zainteresowania - i poczekaj na efekty.
> > IMHO one (efekty, znaczy się) nadejdą.
>
> Statystycznie patrząc na moje związki ;)) ( 1 !!! ;)) dochodzę do wniosku,
> że nie byłem olewany, a kobitka naprawdę się starała - nie tak jak ja
może,
> ale... nie mogłem narzekać :)
>
> > Jak już gdzieś tam wcześniej napisałam, nie lubię takich gierek, ale coś
> mi
> > się zdaje, że są one konieczne.
>
> Ha, życie to gra - smutne - prawdziwe!
Raczej RADOSNE ale nieco zdradliwe :)
Pozdrawiam
B
|