Data: 2003-09-08 07:46:01
Temat: Odp: pomóżcie !!!!
Od: "idiom" <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik rd <r...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:bjckeo$piq$...@j...coi.pw.edu.pl...
> witam.
> pomożcie, bo nie wiem co mam robić.
Rodzice to takie fajne stworzenia, że prawie zawsze można się na nich oprzeć
w krytycznej sytuacji :)
Rd, jesteś w sytuacji, która bardzo przypomina moją sytuację. Z tą różnicą,
że entuzjazm "tatusia" mojego MIśka trwał jeszcze przez miesiąc po
urodzeniu... A potem się skończyło - zostałam zastąpiona przez "nowszy
model" ;). Mimo, że skończyłam tę znajomość dość szybko (po 4 miesiącach od
urodzenia) i tak żałuję tych kłótni, tej kasy, którą straciłam na tej
znajomości i moich nerwów. Moi rodzice pomogli mi stanąć na nogi - zabrali
nas do siebie (300 km od miejsca urodzenia mojego synka), zajęli się
dzieckiem, gdy ja poszłam do pracy. Dziś niańczą go (i potwornie
rozpuszczają ;)), choć od kilku miesięcy mieszkamy tylko we dwoje.
Wierz mi - można sobie poradzić bez mężczyzny, nawet mając małe dziecko,
jeśli masz oparcie bliskich. Z mężczyzną, z którym jest Ci źle, będzie Ci
trudniej.
Mój synek nie ma ojca (ten biologiczny wyparł się go w sądzie, a tych
zastępczych boję się wpuścić do mojego życia) - ma za to spokojną, kochającą
mamę, cudownych dziadków i całą masę "krewnych i znajomych królika", którzy
przewijają się przez nasz dom. Wierzę, że jest szczęśliwszy, niż gdyby żył z
obojgiem żrących się rodziców.
Dziś, gdy ktoś pyta mnie o ojca mojego synka, ze smiechem mówię, że gdyby
brać pod uwagę odpowiedzialność i obowiązki względem mojego dziecka, to mam
synka z "niepokalanego poczęcia" albo z "dzieworództwa" ;))
Myślę, że kiedy dzidziuś pojawi się na świecie stanie się on dla Ciebie tak
dużą radością, że problemy z "dawcą genów" zejdą na dalszy plan :)
pozdrawiam i życzę Ci spokoju
Monika
|