Data: 2002-09-24 10:53:45
Temat: Odp: zdrada
Od: "Melisa" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik ... z Gormenghast <p...@p...onet.pl>:
> Zastanawia mnie bowiem od dawna (o czym ostatnio wspominałem),
> dlaczego na takim naszym forum dyskusyjnym nie ma autentycznych par -
> czyli UGD będących prywatnie partnerami. (...)
> No i mam teorię, że właśnie sieć - usnet - stanowi dzisiaj dla bardzo
wielu
> nową mozliwość kompensacji deficytów w związku.
Eeee, a ja mam prostsze wytlumaczenie, z wlasnego przykladu - nie zawsze
partnerzy interesuja sie tym samym - i dobrze. Ja subskrybuje psychologie, a
on np fotografie, gry itd. Nie pociaga go ta grupa i tyle.
I pewnie wiecej jest takich par.
> Już widzę na przykład jak w wolnej od obowiązków domowych chwili, żona
> idzie poplotkować do sąsiadki mówiąc "ten mój chłop to wiecznie w tym
necie
> siedzi". Jest OK, gdy będzie na to obopólna zgoda.
Kurde, a ja jeszcze plotkuje z mezem. I nie ma sie na kogo skarzyc, bo oboje
siedzimy w necie. Sa tutaj podobni kosmici? :)
> Gorzej, jak zaniepokojona
> żona zacznie wertowac komputer w poszukiwaniu "listów do panienek" -
dowodów
> "zdrady". Nie wie, że jeśłi nawet jakieś znajdzie (pomijając nieetyczność
tego kroku),
> wcale one nie musza świadczyć o czymkolwiek złym. Wręcz przeciwnie, mogą
> stanowić własnie ten rodzaj kompensacji nieszkodliwej dla związku, a
skutecznej.
> Myśłę, że jest to mozliwe w młodych małżeństwach, gdzie nie demonizuje się
> sieci i komputera.
A ja mysle, ze najfajniej jest wtedy, kiedy nie trzeba niczego ukrywac czy
poszukiwac 'zdradzieckich' listow. Tzn nam tak najfajniej :) Kiedy swobodnie
mozemy sie podzielic tym z kim rozmawialismy, pokomentowac, zegrac co
ciekawsze zdjecia czy strony - dla wspolnej radochy. Przyjemnosc, ktorą nie
mozna sie podzielic to pol przyjemnosci ;)
Nie wiem czy to co opisujesz to jest "pozytywna kompensacja", maz w jakims
magicznym necie, a zona przy pracach domowych albo plotkach sasiedzkich, nie
pasuje mi to. Taki podzial.. Zdecydowanie przyjemniej mi kiedy razem
'pracujemy domowo', a potem np ja czytam a on wloczy sie po necie od czasu
do czasu komentujac co znalazl ciekawego. Tylko mysle, gdzie u nas ta
kompensacja...? Nie wiem i jakos nie czuje potrzeby...
Co oczywiscie nie znaczy, ze popieram siedzenie sobie na karku i robienie
wszystkiego razem. My tez tak nie zyjemy, mamy swoje indywidualne zajecia,
ale nie widze w nich kompensacji monotonii w zwiazku. Nie ma kompensacji, bo
nie ma monotonii? Czy uwazasz ze najpierw musi wystapic monotonia, a potem
kompensacja?
I czy piszesz o zwiazkach partnerskich czy tzw tradycyjnych (zona przy
pracach domowych, maz z gazeta/netem)?
Melisa
|