Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Odruchowe liczenie sylab - iść do psychologa/psychiatry?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Odruchowe liczenie sylab - iść do psychologa/psychiatry?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 6


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2007-09-12 09:04:42

Temat: Odruchowe liczenie sylab - iść do psychologa/psychiatry?
Od: " " <l...@g...SKASUJ-TO.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam!

Ostatnio natknąłem się zupełnie przypadkiem na informację, które mnie
zaskoczyła i przestraszyła. Otóż od dłuższego czasu (kilkanaście miesięcy
conajmniej, z tego co pamiętam) odruchowo dzielę wyrazy i zdania na sylaby.
Przy czym zwracam uwagę, żeby liczba sylab wyszła podzielna bez reszty przez
cztery. :) Trochę śmiesznie to brzmi, kiedy o tym piszę, ale nie jest to takie
łatwe. ;) Nie ma to chyba wpływu na to jak mówię czy piszę, ale w myślach
czasami nawet kombinuję ze zdaniami (np. używam synonimów) żeby to, co
powiedziałem albo gdzieś usłyszałem, przekształcić w ładne, okrągłe, podzielne
przez cztery zdanie. :) Jeśli się nie da, to żeby "reszta" była na końcu
zdania... Troszkę to skomplikowane i chyba szczegóły techniczne nie są tak
istotne. :)

Do tej pory myślałem, że to niewinna zabawa, na którą mój mózg wpadł sam nie
wiem dlaczego i po co... Generalnie uznawałem, że nic w tym niepokojącego nie
ma - przynajmniej mój mózg nie "nudzi się" podczas np. oglądania TV, bo muszę
liczyć sylaby i szukać synonimów, a to chyba całkiem rozwijające. :) Ale
ostatnio gdzieś przeczytałem (chyba w komentarzach na jakimś forum - bardzo
niepoważne źródło), że jest to czynność którą ktoś inny także wykonywał (a
myślałem, że tylko ja wpadłem na coś takiego:)). Ten ktoś liczył co prawda
litery, ale poszedł do psychiatry i się dowidział, że jest to spowodowane
niedoborem serotoniony w mózgu. A zatem tak, jak depresja, z tego co wiem. I
że dostał na to jakieś medykamenty.

Trochę się rozpisałem, ale do sedna... Rzeczywiście jest taka możliwość, że to
jakieś zaburzenie? Powinienem iść do jakiegoś lekarza i brać przepisane przez
niego tabletki? Czy grozi mi depresja?:) A właśnie - depresji to ja raczej nie
mam, ale czasami zdarzają mi się "dziwne" odchyły.;) Ale może to kwestia
zainteresowania filozofią czy metafizyką. ;)

Dzięki z góry za zainteresowanie!

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2007-09-12 09:15:21

Temat: Re: Odruchowe liczenie sylab - iść do psychologa/psychiatry?
Od: Ikselka <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

l...@g...SKASUJ-TO.pl pisze:
> Witam!
>
> Ostatnio natknąłem się zupełnie przypadkiem na informację, które mnie
> zaskoczyła i przestraszyła. Otóż od dłuższego czasu (kilkanaście miesięcy
> conajmniej, z tego co pamiętam) odruchowo dzielę wyrazy i zdania na sylaby.
> Przy czym zwracam uwagę, żeby liczba sylab wyszła podzielna bez reszty przez
> cztery. :) Trochę śmiesznie to brzmi, kiedy o tym piszę, ale nie jest to takie
> łatwe. ;) Nie ma to chyba wpływu na to jak mówię czy piszę, ale w myślach
> czasami nawet kombinuję ze zdaniami (np. używam synonimów) żeby to, co
> powiedziałem albo gdzieś usłyszałem, przekształcić w ładne, okrągłe, podzielne
> przez cztery zdanie. :) Jeśli się nie da, to żeby "reszta" była na końcu
> zdania... Troszkę to skomplikowane i chyba szczegóły techniczne nie są tak
> istotne. :)
>
> Do tej pory myślałem, że to niewinna zabawa, na którą mój mózg wpadł sam nie
> wiem dlaczego i po co... Generalnie uznawałem, że nic w tym niepokojącego nie
> ma - przynajmniej mój mózg nie "nudzi się" podczas np. oglądania TV, bo muszę
> liczyć sylaby i szukać synonimów, a to chyba całkiem rozwijające. :) Ale
> ostatnio gdzieś przeczytałem (chyba w komentarzach na jakimś forum - bardzo
> niepoważne źródło), że jest to czynność którą ktoś inny także wykonywał (a
> myślałem, że tylko ja wpadłem na coś takiego:)). Ten ktoś liczył co prawda
> litery, ale poszedł do psychiatry i się dowidział, że jest to spowodowane
> niedoborem serotoniony w mózgu. A zatem tak, jak depresja, z tego co wiem. I
> że dostał na to jakieś medykamenty.
>
> Trochę się rozpisałem, ale do sedna... Rzeczywiście jest taka możliwość, że to
> jakieś zaburzenie? Powinienem iść do jakiegoś lekarza i brać przepisane przez
> niego tabletki? Czy grozi mi depresja?:) A właśnie - depresji to ja raczej nie
> mam, ale czasami zdarzają mi się "dziwne" odchyły.;) Ale może to kwestia
> zainteresowania filozofią czy metafizyką. ;)
>
> Dzięki z góry za zainteresowanie!

>
Mam to samo - mówię wierszem. To chyba pokrewna dolegliwość do Twojej -
w końcu też o ilość sylab chodzi, tyle że w wersach. Kurczę, trzeba iść
do psychiatry czy coś...
A poważnie: nie skupiaj się tak nad tym liczeniem. Ty chyba nie masz co
robić za bardzo, co? Przyjedź - mój ogródek po deszczach woła o pomstę
do nieba... no i dotlenisz się trochę, pogadamy, od razu ilość sylab Ci
się pomyli, bo ja gadam jak nakręcona :-D

--
XL wiosenna
====================================================
==========================
Chwilami jestem tu:
http://groups.google.pl/groups/profile?enc_user=eJTu
XQ0AAACUGFDz9PzxwnRUed8hFQkm

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2007-09-12 09:25:59

Temat: Re: Odruchowe liczenie sylab - iść do psychologa/psychiatry?
Od: " " <l...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka <i...@p...onet.pl> napisał(a):

> l...@g...SKASUJ-TO.pl pisze:
> > Witam!
> >
> > Ostatnio natknąłem się zupełnie przypadkiem na informację, które mnie
> > zaskoczyła i przestraszyła. Otóż od dłuższego czasu (kilkanaście miesięcy
> > conajmniej, z tego co pamiętam) odruchowo dzielę wyrazy i zdania na sylaby.
> > Przy czym zwracam uwagę, żeby liczba sylab wyszła podzielna bez reszty przez
> > cztery. :)
> > Trochę się rozpisałem, ale do sedna... Rzeczywiście jest taka możliwość, że t
> o
> > jakieś zaburzenie? Powinienem iść do jakiegoś lekarza i brać przepisane przez
> > niego tabletki? Czy grozi mi depresja?:) A właśnie - depresji to ja raczej ni
> e
> > mam, ale czasami zdarzają mi się "dziwne" odchyły.;) Ale może to kwestia
> > zainteresowania filozofią czy metafizyką. ;)
> >
> > Dzięki z góry za zainteresowanie!
>
> >
> Mam to samo - mówię wierszem. To chyba pokrewna dolegliwość do Twojej -
> w końcu też o ilość sylab chodzi, tyle że w wersach. Kurczę, trzeba iść
> do psychiatry czy coś...
> A poważnie: nie skupiaj się tak nad tym liczeniem. Ty chyba nie masz co
> robić za bardzo, co? Przyjedź - mój ogródek po deszczach woła o pomstę
> do nieba... no i dotlenisz się trochę, pogadamy, od razu ilość sylab Ci
> się pomyli, bo ja gadam jak nakręcona :-D
>

Heh... żeby to było takie proste. :) Chyba jednak Twoje mówienie wierszem to
coś innego, skoro uważasz, że wynika to z braku zajęcia. :) Zajęć mam bardzo
dużo i jedyne czym się martwię to fakt, że pewnie życia mi nie starczy na to,
żeby przeczytać wszystko co bym chciał, nauczyć się tego, co bym chciał itd. A
jednak nad Twój ogródek przekładam stosik książek do przeczytania,
rozgrzebanych projektów/pomysłów (jestem informatykiem), rolki leżące w kącie
i czekające na trochę słońca, kilka płyt, które ostatnio dostałem do
przesłuchania... nie, to stanowczo nie chodzi o brak zajęcia w życiu. ;)

Dzięki za zainteresowanie, ale liczę, że jest ktoś, kto będzie w stanie podać
mi jakieś wiarygodne źródło informacji o takich zaburzeniach i o tym, na co
one mogą wskazywać.

Pozdrawiam!


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2007-09-12 09:59:06

Temat: Re: Odruchowe liczenie sylab - iść do psychologa/psychiatry?
Od: Ikselka <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

l...@W...gazeta.pl pisze:

> Heh... żeby to było takie proste. :) Chyba jednak Twoje mówienie wierszem to
> coś innego, skoro uważasz, że wynika to z braku zajęcia. :) Zajęć mam bardzo
> dużo i jedyne czym się martwię to fakt, że pewnie życia mi nie starczy na to,
> żeby przeczytać wszystko co bym chciał, nauczyć się tego, co bym chciał itd. A
> jednak nad Twój ogródek przekładam stosik książek do przeczytania,
> rozgrzebanych projektów/pomysłów (jestem informatykiem), rolki leżące w kącie
> i czekające na trochę słońca, kilka płyt, które ostatnio dostałem do
> przesłuchania... nie, to stanowczo nie chodzi o brak zajęcia w życiu. ;)

No to - o nadmiar! To też szkodliwe. Też jestem trochę(!) informatykiem,
a trochę(!) muzykiem, a trochę..., i..., i..., i dokładnie wiem, o czym
piszesz, mówiąc o stosach książek do przeczytania i rzeczy do poznania.
Ogródek - to dla mnie okazja do psychicznej wylinki, jak kiedyś już
wspomniałam, a uważam, że to dobre określenie. Pomyśl o tym - może dla
Ciebie niekoniecznie ogródek... Twoje liczenie sylab z czymś mi się
kojarzy - a jesteś programistą zapewne i pewnie praca w samotności...
Nie jestem psychiatrą, ale wiem, że 4-sylabowiec to monotonny rytm,
kołysanie sie, choroba sieroca... Idź do ludzi, ale do tych w realu.
Odkurz rolki albo rower, albo tylko dobre buty do wędrówki. Nie doszukuj
się choroby, bo ją odnajdziesz tam, gdzie jej nie ma :-)
Kończę te wywody, może one Cię denerwują, wybacz.


--
XL wiosenna
====================================================
==========================
Chwilami jestem tu:
http://groups.google.pl/groups/profile?enc_user=eJTu
XQ0AAACUGFDz9PzxwnRUed8hFQkm

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2007-09-12 10:15:10

Temat: Re: Odruchowe liczenie sylab - iść do psychologa/psychiatry?
Od: " " <l...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka <i...@p...onet.pl> napisał(a):

> l...@W...gazeta.pl pisze:
>
> > Heh... żeby to było takie proste. :) Chyba jednak Twoje mówienie wierszem to
> > coś innego, skoro uważasz, że wynika to z braku zajęcia. :) Zajęć mam bardzo
> > dużo i jedyne czym się martwię to fakt, że pewnie życia mi nie starczy na to,
> > żeby przeczytać wszystko co bym chciał, nauczyć się tego, co bym chciał itd.
> A
> > jednak nad Twój ogródek przekładam stosik książek do przeczytania,
> > rozgrzebanych projektów/pomysłów (jestem informatykiem), rolki leżące w kącie
> > i czekające na trochę słońca, kilka płyt, które ostatnio dostałem do
> > przesłuchania... nie, to stanowczo nie chodzi o brak zajęcia w życiu. ;)
>
> No to - o nadmiar! To też szkodliwe. Też jestem trochę(!) informatykiem,
> a trochę(!) muzykiem, a trochę..., i..., i..., i dokładnie wiem, o czym
> piszesz, mówiąc o stosach książek do przeczytania i rzeczy do poznania.
> Ogródek - to dla mnie okazja do psychicznej wylinki, jak kiedyś już
> wspomniałam, a uważam, że to dobre określenie. Pomyśl o tym - może dla
> Ciebie niekoniecznie ogródek... Twoje liczenie sylab z czymś mi się
> kojarzy - a jesteś programistą zapewne i pewnie praca w samotności...
> Nie jestem psychiatrą, ale wiem, że 4-sylabowiec to monotonny rytm,
> kołysanie sie, choroba sieroca... Idź do ludzi, ale do tych w realu.
> Odkurz rolki albo rower, albo tylko dobre buty do wędrówki. Nie doszukuj
> się choroby, bo ją odnajdziesz tam, gdzie jej nie ma :-)
> Kończę te wywody, może one Cię denerwują, wybacz.

Nie denerwują. Przepraszam, jeśli odniosłaś takie wrażenie. :) Moja reakcja
była szorstka być może dlatego, iż wolałbym usłyszeć "Twoje życie jest OK, nie
musisz nic w sobie zmieniać, brakuje Ci czegośtam w mózgu - weźmiesz tabletkę
i będzie OK". ;) Już zmieniłem nastawienie. Tylko że brak kontaktów z żywymi
ludźmi to też chyba nienajlepszy trop w tym przypadku. Jestem jeszcze do tego
wszystkiego studentem. Aktywnym społecznie. ;) Teraz może tak wielu ludzi nie
widuję, jak w czasie roku akademickiego, ale nie zmienia to faktu, że nie
brakuje też mi wypełniacza wieczorów w postaci spotkań ze znajomymi w
knajpach. Szczególnie, że okoliczności sprzyjają (mieszkam we Wrocławiu,
blisko rynku;)).

Hmm... chyba jednak przejdę nad tym do porządku dziennego. Tak, jak pisałem -
moje "liczenie" w ogóle mi nie przeszkadza, nie mam problemów ze skupieniem
się na czymś innym. Wtedy liczenie odbywa się niemalże nieświadomie. Po prostu
po zakończeniu wypowiadania zdania (lub jego wysłuchaniu) jestem w stanie
stwierdzić "ech, gdyby tam było 'jednakowoż' zamiast 'jednakże', to sylab
byłoby 28, a tak mamy 27... czyli reszty 3, lub -1, zależy jak liczyć". :)
Pozostanę chyba przy traktowaniu tego jako nieszkodliwego dziwactwa. (Ostatnio
pooglądałem trochę serial "Detektyw Monk", dlatego uznaję, iż moje dziwactwo
jest absolutnie nieszkodliwe w porównaniu do tego, jak może wyglądać człowiek
z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi;))

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2007-09-15 06:50:45

Temat: Re: Odruchowe liczenie sylab - iść do psychologa/psychiatry?
Od: "Paweł Bochenek" <p...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

<l...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał(a):

1. w zasadzie każdy ma jakieś zaburzenia.
2. wątpliwości co do stanu zdrowia najlepiej rozwiewać u odpowiednich
specjalistów a nie na forum internetowym
3. serotonina to nie tylko mózg ale wogóle ośrodkowy układ nerwowy, jest to
ważny neurotransmiter i zaburzenia w jego gospodarowaniem są przeliczne,
również jego brak to niekoniecznie brak ale np. za duży "wychwyt zwrotny" etc.
etc.
4. jeśli nie masz innych dziwactw albo to nie wpływa znacząco na jakość życia
to nie masz się czym przejmować, ale jeżeli np. masz zaburzenia snu a ponaddto
w najblizszej rodzinie były przypadki cieżkich depresji to oczywiscie lepiej
udać się do specjalisty
pzdr., PB


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Odwieczny temat...
DLA XL
MOIM...
jutro napisze wam cos
Zaślubiny w Breslau

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????

zobacz wszyskie »