Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news
.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Sokrates" <d...@p...fm>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Ojcostwo po Sokratesowemu.[też długie]
Date: Tue, 12 Oct 2004 01:12:11 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 78
Message-ID: <ckf494$oht$2@nemesis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: py248.poznan.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1097536614 25149 217.99.126.248 (11 Oct 2004 23:16:54
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 11 Oct 2004 23:16:54 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:64151
Ukryj nagłówki
Czy można się jakoś pogodzić z sytuacją, że jeśli żona odchodzi od męża do
innego faceta (przesiadka na bardziej odpowiedni do jej wieku model
mężczyzny), to równocześnie zabierając ze sobą dziecko zabiera mężowi jego
ojcostwo?
Na otarcie łez wypowiada się zwykle sakramentalne wręcz: "że nie będziesz
miał żadnych ograniczeń w kontakcie z synem/córką i zawsze będziesz
odpowiedzialny za jego/jej wychowanie". Dla mnie to jest wierutna bzdura i
wielka krzywda popełniana na mężu i dziecku. Może dla ojców, co mają niski
poziom rodzicielski takie coś wystarcza, ale nie mnie.Za sprawą bierności
żony wobec mnie i z moich własnych potrzeb moje ojcostwo jest niezwykle
silne. Jakoś w żaden sposób nie mogę sobie wyobrazić, że można być
faktycznym ojcem w soboty, niedziele, w dni wyznaczone, albo w wakacje, bo
przecież takie wizyty, nawet częste, to tak na prawdę są jedynie wizytami,
które zaspokajają i podtrzymują więzi i relacje między dzieckiem i ojcem,
ale patrząc od strony ojca, jak można wychowywać dziecko w weekendy?
Ojcostwa nie da się w pełni zrealizować idąc z dzieckiem do Zoo, albo do
parku czy do kina. Ojcostwo to przecież codzienne wychowywanie dziecka, to
bycie za niego w sposób naturalny odpowiedzialny każdego dnia, to otaczanie
go codzienną opieką, to wreszcie bycie dla dziecka wzorcem mężczyzny (nie
koniecznie idealnym). Ojcem trzeba być w każdej chwili, gdy dziecko tego
potrzebuje, nie można (nie powinno się) tych potrzeb przekładać na później.
Nie można sprawować ojcostwa na telefon. Pełnego ojcostwa tak , jak ja to
rozumiem nie da się realizować w dni wyznaczone czy uzgodnione między byłymi
rodzicami i myślę, że jest to dla dziecka zbyt duża krzywda, którą nie
potrafimy sobie nawet dobrze wyobrazić, ponieważ negatywne skutki mogą się
ujawnić dopiero w okresie dojrzewania dziecka lub dopiero w jego już
dorosłym życiu. Myślę, że wiele małżeństw, które zamiast ratować swój
związek dla dobra dziecka i ich samych nie zdają sobie do końca sprawy, że
mogą wyrządzić dziecku większą krzywdę niż im się to wydaje, ponieważ ta
krzywda często nie jest widoczna. Wychodzi dopiero po latach. Poza tym
dziecka nie można wychowywać nie krzywdząc go każde z rodziców osobno, bez
względu na to, czy rodzice stanowią rodzinę, czy sie rozeszli.Dziecko musi
czuć tą wspólność jego wychowywania. Dziecko ma bardzo silną potrzebę
jedności rodziny i silnych więzów między rodzicami. Sama świadomość, że i
tata i mama go bardzo kochają nie jest dla dziecka w pełni wystarczające.
Dużą tragedią dla dziecka jest rozstanie się rodziców i tego faktu nie da
się niczym mu wynagrodzić ani wytłumaczyć, ponieważ dziecko postrzega
rodziców jako jedność dwóch różnych osób. Uważam, również, że jakby dziecku
nie tłumaczyć powodów rozstania w sposób dla niego zrozumiały to i tak ono
tego nie zrozumie (jako przykład mam na myśli naszą rodzinę i naszego 9
syna). Dziewięcioletnie dziecko nie zrozumie, dlaczego mama nie kocha tak
kochającego jego i jego mamę ojca. W niedzielę byłem z Synem w kościele,
przy wyjściu zatrzymałem się przy księdze, w której ludzie wpisują swoje
rózne prośby i intencje. Wojtek podszedł do mnie, spytał się co to za
książka i poprosił abym za niego (wpisał) poprosił by rodzice się nie
rozwiedli. Coś dodać? Nie prosił o to, by rodzice się wzajemnie kochali, o
czym pewnie w tym momencie nie pomyślał, ale o to, by się nie rozwiedli,
czyli dzicko potrzebuje pełnej rodziny!!. Coś dodać? Więc, jak sobie
pomyślę, że ludzie się rozwodzą z róznych błachych powodów, że często
motywacją jest róznica charakterów, to krew mnie zalewa, bo żal mi ich
dzieci. Ponoć w sądach dobro dziecka również jest na pierwszym miejscu, ale
czy nadal mozna ufać sądowi?
Czy nie uważacie, że takie spotkania z synem, to nie jest ciągłe
rozdrapywanie jego rany po rozwodzie rodziców, że ojciec teraz jest, ale
zaraz go nie będzie i tak w kółko.
Myślę, że nie trzeba korzystać z opinii psychologów dziecięcych, by
potwierdzili moje powyższe opinie.
Mam nadzieję, że nikt mnie nie posądzi o jakąś moją przesadę w tym temacie.
Jestem ciekaw kto uważa i spróbuje mi wytłumaczyć, że dziecku w zupełności
wystarczy ojciec weekendowy.
Może ktoś spróbuje mnie przekonać, że dziecko będzie szczęśliwe widząć matkę
szczęśliwą z innym panem.
Czy są na grupie osoby, które chowały się w niepełnych rodzinach, i czują,
że coś straciły w dzieciństwie, co ma wpływ na ich obecne życie? Ja co
prawda miałem ojca, ale tak, jakbym go nie miał i myślę, że ten fakt miał
duże znaczenie na to, kim teraz jestem?
Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami.
PS. BARDZO WAM DZIĘKUJĘ, ŻE ZAJMUJECIE MNIE ROZMOWĄ. JESTEM SPOKOJNIEJSZY
MOGĄC SIĘ PRZED WAMI WYGADAĆ I NIE MYŚLEĆ O TYM CO BĘDZIE, BO TO WY TERAZ
JESTEŚCIE MOIMI JEDYNYMI KOLEŻANKAMI, KOLEGAMI I PRZYJACIÓŁMI. NIE WIDZĘ
WAS, NIE SŁYSZĘ, NIE MOGĘ PODAĆ RĘKI, ALE DAJECIE MI W TYCH TRUDNYCH
CHWILACH OPARCIE, KTÓREGO TAK BARDZO POTRZEBUJĘ.
Sokrates
Poznań 2004-10-11
|