Data: 2003-09-05 17:46:01
Temat: Przyjazn miedzy M i K - i wspomnienia z dziecinstwa... [dlugie]
Od: "zwykly_facet" <z...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Przede wszystkim czy istnieje cos takiego, jak PRZYJAZN pomiedzy kobieta i
mezczyzna, a wiec czy jest mozliwa gleboka i zazyla a do tego szczera i
bezinteresowna przyjazn miedzy M i K, ale bez podtekstow i wzajemnych, nawet
poswiadomych oczekiwan wobec siebie...
Ale po kolei. Kiedys w dziecinstwie przyjezdzala do sasiadow na wakacje
pewna
dziewczynka, ktora jest ode mnie o osiem lat mlodsza. Gdy ja poznalem,
mialem lat 14, a ona 6. Razem sie bawilismy i wspolnie spedzalismy czas, a
ona od poczatku byla mi w jakis sposob bliska. Traktowalem ja wowczas, jako
rowiesniczke, niezaleznie od roznicy wieku. Bylismy zwyklymi kumplami z
dzecinstwa, bez jakichs wiekszych zazylosci - no prawie... Pozniej jednak
kontakt sie urwal, od kilku lat przyjezdzali tylko na jakies imieniny, itp.
Jedyne, co nas laczylo od tamtego czasu, to krotki wyraz "czesc" i niemal
zadnych rozmow. Jakies dwa tygodnie temu rowniez byli na imieninach i ona
pierwsza do mnie zagadala, powiedziala "czesc" i spytala, co slychac. Po
pieciu minutach musieli jechac, wiec z zalem w jej oczach sie rozstalismy.
Zdecydowalem sie napisac do niej list, co tez uczynilem, zaznaczajac, ze
moim zdaniem dobrze byloby odnowic znajomosc, ale napisalem takze, ze nie
probuje jej uwiesc, ani poderwac. Rzucilem tez luzna propozycje spotkania
przy kawie. Bardzo ucieszyla sie z listu, odpisala miedzy innymi, ze zawsze
mnie lubila i ze jadac do domu myslala wlasnie o tym samym, ze FAJNIE byloby
spotkac sie przy kawie, ale napisala tez, ze ma chlopaka, ktorego bardzo
kocha, i ze dobrze, ze napisalem wprost, ze chodzi mi tylko o przyjazn. Na
spotkaniu bylo bardzo milo, powspominalismy sobie i co ciekawe, ona wcale
nie miala ochoty go konczyc. Obecnie ja mam 27 lat, a ona 19. Rozjechalismy
sie do domow po trzeciej rano, a ja bardzo zafascynowalem sie jej osoba,
wrocily wspomnienia i pojawily sie jakies uczucia - to juz jednak nie bedzie
przyjazn z mojej strony. Swojego chlopaka, jak twierdzi, kocha i sa razem
prawie dwa lata, ale wyraznie bylo widac, ze jest jej ze mna dobrze. Na moj
zart, ze jej chlopak, chociaz pierwszy, to byc moze juz ostatni,
odpowiedziala, ze nie wie, co przyniesie zycie i przeznaczenie. Ponadto tak
sobie wspominajac, przypomniala mi tez o pewnej karteczce, ktora kiedys
podrzucilem jej ukradkiem, a ktora ona wtedy znalazla. W trakcie rozmowy z
nia nie pamietalem o tym fakcie, co ja bardzo zdziwilo, a wrecz
rozczarowalo, a napisalem jej wtedy, ze ja niby kocham. Dlaczego zapamietala
ten fakt i przypomniala mi o tym po 12 latach..??? Zbylem ten temat,
stwierdzajac, ze coz mogl poczuc taki dzieciak. Pomijajac wszystko inne, bo
nie chce teraz nad tym sie rozwodzic, tej kobiecie bardzo zalezy na tej
znajomosci ze mna, na listy i smsy odpisuje natychmiast, jest dla mnie
bardzo mila, itd.
A teraz na czym polega moj problem. Po pierwsze nie wiem, czego ona ---tak
naprawde--- oczekuje i czy przypadkiem poprzez to spotkanie nie zaczelo
"przewracac" sie w jej glowce... Planowala juz - niby luzno - ze odwiedzi
mnie kiedys w pracy, w ktorej siedze sam i spedzam duzo czasu, a potem
zazartowala, ze moze nawet przyjdzie ze swoim chlopakiem (w pierwszej chwili
zartowala..). Poza tym nie wiem, czy ja bede w stanie w tych okolicznosciach
byc dla niej tylko przyjacielem, czy zdolam zaakceptowac fakt, ze ma
partnera i czy nie bede w jakis sposob dazyl do odbicia mu jej, albo chociaz
liczyl w glebi ducha, ze im cos nie wyjdzie. Ta osoba jest mi bardzo bliska
i nie chcialbym jej skrzywdzic, wiec nie bede nawet probowal rozbijac jej
zwiazku, jednak w tym momencie ja sam bardzo cierpie. Jak pogodzic sie z tym
faktem i jak NAUCZYC SIE byc jej kumplem i przyjacielem? Rozumiem, ze tak
mloda kobietke mogl zafascynowac dorosly mezczyzna i dobry kumpel z
dziecinstwa, jakim ja jestem, z czego nawet moze nie zdawac sobie sprawy,
ale jak to zrobic, zeby nie rozwalic tej znajomosci, ktora tak naprawde
dopiero zaczyna sie budowac? I co z tego moze dalej wyniknac..??? Ze swoim
chlopakiem spotykaja sie raz na tydzien, dwa, a na spotkaniu zbyla moj zart,
ze jest tak jakby moja mlodsza siostra.
Ech, sam juz nie wiem, co myslec... Moze ja tylko ---doszukuje--- sie u niej
czegos, co da mi nadzieje, a moze ona sama nie wie, czego chce. Jakkolwiek
by nie bylo, w mojej ocenie troche za bardzo jej zalezy na tej przyjazni ze
mna, a poza tym czy mozna nazwac to PRZYJAZNIA..???
Bardzo prosze o opinie...
Pozdrawiam
zf
|