| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-07-25 09:34:40
Temat: Psychologia strachu w stosunkach międzyludzkich
Zasygnalizuję tylko temat, wart moim zdaniem dogłębnego zbadania.
I to dokładnie teraz, kiedy na zewnątrz zawieruchy rządowe, policyjne,
wojenne, a tu na naszym małym poletku psp, w innej skali i z nieustającą
możliwością wycofania się - tak samo jaskrawo widoczne.
Doświadczeń mamy bardzo dużo [naturalnie - sprawa względna].
Każdy ich zestaw jest inny [bez najmniejszych wątpliwości].
Każdy, indywidualny ogląd rzeczywistości różni się od siebie,
co jaskrawo ukazało się ostatnio w prezentacji oglądu CKP
(nie o duszy ale o "prostactwie").
W ten sposób powstają piramidy absurdu, nie daj boże zabarwione
fanatyzmem.
Byłbym zaszczycony, gdyby do rozmowy włączył się Tycztomek i Redart.
Gdybym założył, że cbnet nie jest w stanie się zmieniać, nie miałbym
wątpliwości w jakim tonie włączyłby się w ten wątek - moim zdaniem jest/był
to najlepszy przykład oddziaływania na środowisko instrumentem strachu
(podobnie zresztą jak inni nadużywający maski wulgaryzmów).
Rzucam temat i znikam. Niedziela wygląda zachęcająco ;)).
A gdy nikt się nie włączy - rozpaczał nie będę ;)).
All
--
"...była równie inteligentna jak ja, i /.../ obawiałem się tego, że będzie /.../
w stanie wejść do mojego świata, a nawet go zrozumieć, co oznaczałoby,
że sam nie miałbym już gdzie się schować." /fot. by Łukasz Nawrocki/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-07-25 13:39:06
Temat: Re: Psychologia strachu w stosunkach międzyludzkichUżytkownik "... z Gormenghast" <
> Każdy, indywidualny ogląd rzeczywistości różni się od siebie,
> co jaskrawo ukazało się ostatnio w prezentacji oglądu CKP
> (nie o duszy ale o "prostactwie").
Tak, no wlasnie. Jeszcze raz przepraszam Cie.
Nie zrozumialem twojej mysli w tamtym watku i pospiesznie dokonalem osadu.
Czyli nalozylem swoje okulary na twoja wypowiedz.
CKP
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-26 09:50:17
Temat: Re: Psychologia strachu w stosunkach międzyludzkichOn Sun, 25 Jul 2004 11:34:40 +0200, ... z Gormenghast <a...@p...not.pl> wrote:
> Zasygnalizuję tylko temat, wart moim zdaniem dogłębnego zbadania.
Temat ciekawy, All.poprzeczka jak zwykle wysoko. Zamiary szlachetne
(elektrody w ręku i reanimowanie zrezygnowanych lub przywracanie
fizyczności do świata fizycznego - mimo wszystko). OK. Termin
"Psychologia strachu" wydaje się być kolejnym, oczywistym narządkiem w
łapkach ludzkości - oczywiście, tak jak zapałki: można podpalić dom,
można zrobić ognisko. Póki co - tyle. Temat (w tej postaci, tzn.
"psychologia strachu") średnio popularny, ale trochę wygrzebałem. Dobrym
(chyba) pomysłem jest zapoznanie się z dorobkiem innych. Zapodaję:
Cyt.
->Strach jest zjawiskiem powszechnym, towarzyszy człowiekowi od znacznie
dłuższego czasu, niż jakiekolwiek myśli. Należy on do grupy tzw. emocji
pierwotnych. (TT - tak samo jak radość i gniew).
(...)
Strach natomiast chroni nas, wymuszając ucieczkę od tego, co stanowi
zagrożenie. Często przejmują nad nami kontrolę - wówczas działamy pod
wpływem instynktu, którego nadrzędnym celem jest przeżycie. W sytuacjach
zwyczajnych zachowujemy się wszyscy racjonalnie, układamy sensowne
plany, lecz niech tylko wydarzy się coś, co wzbudza emocje, strach. Ręce
zaczynają drżeć, nie ma mowy o utrzymaniu kuszy, a co dopiero o
celowaniu. Zamiast planu działania w mózgu kołacze się tylko UCIEC,
UCIEC, UCIEC STĄD TERAZ! A teraz trochę więcej detali na temat tego, co
właściwie dzieje się z ludźmi, gdy się boją.
Zacznijmy od tego, co wzbudza strach - otóż jest to każda rzecz lub
sytuacja, którą dana osoba uważa za groźną. Może być to nie tylko atak
dużego lub małego zwierza (żmije, pająki i skorpiony), ale również
burza, przechodzenie nad urwiskiem, czy też bójka z rywalem. W
zależności od rodzaju niebezpieczeństwa występują różne zachowania
związanych z ucieczką. W większości przypadków będzie to po prostu
wzięcie nóg za pas i ucieczka na z góry upatrzone pozycje. Może się
jednak zdarzyć, że lepszym wyjściem jest zamarcie w bezruchu - polujący
tygrys nie dostrzeże ofiary, która się nie porusza, zaś ucieczka przed
nim nie ma sensu. Problem w tym, że reakcja jest instynktowna - i w
cywilizowanym świecie może być bardzo nie na miejscu. Co będzie, gdy
ktoś zamrze w przestrachu na widok szarżującego w jego kierunku oddziału
jazdy? Tak więc emocja może być czasami złym doradcą, lecz dużo częściej
jej wskazówki są słuszne - i nie tylko wskazówki. Mobilizuje nas ona do
określonych działań (w przypadku strachu jest to ucieczka,
przygotowywanie zabezpieczeń itp.), uruchamiając za pomocą hormonów
ukryte rezerwy organizmu - dzięki temu szybciej biegniemy, gdy goni nas
ujadający wilczur. Oprócz dodatkowych sił zyskujemy błyskawiczny dostęp
do wspomnień o podobnych sytuacjach, które były kiedyś naszym udziałem -
by w ten sposób znaleźć jak najlepsze rozwiązanie - lub, jak ma to
miejsce w przypadku strachu, przypomnieć sobie najlepszy sposób ochrony
przed niebezpieczeństwem. Drżąc o własne życie nie będziemy skłonni do
podejmowania działań ryzykownych - zamiast walki, której wynik jest
niepewny, wybierzemy ucieczkę. W końcu jednak zagrożenie minie - nasz
organizm musi powrócić do równowagi, ponieważ ciągłe życie w strachu - i
związane z tym wykorzystywanie rezerw prowadzi do stresu, czyli różnego
typu nieprzyjemnych chorób, które w świecie Warhammera nie mają nawet
nazwy (rak, choroby psychosomatyczne, wrzody itp.). Z powrotem do
równowagi wiąże się przeżywanie stanów przeciwnych do strachu -
odprężenia i relaksacji. Dla niektórych owe przeżycia po strachu są tak
przyjemne, że umyślnie wystawiają się na śmiertelne niebezpieczeństwo,
by, gdy ono minie, zaznać wszechogarniającej ulgi. W dzisiejszym świecie
tacy ludzi skaczą na bungee i spadochronach - w świecie Warhammera
zostają nałogowymi pojedynkowiczami.
A teraz coś specjalnie dla wszystkich nas, miłośników grozy. Oto kilka
powodów, dla których ludzie szukają tej niewątpliwie przykrej emocji,
jaką jest strach. Owych powodów jest kilka:
- przeżywanie strachu może pełnić funkcję oczyszczającą, uwalniającą od
negatywnego napięcia
- dążenie do przeżywania ulgi występującej po strachu
- obserwowanie tragedii innych ludzi budzi w nas przyjemne odczucia
odnośnie naszej, lepszej sytuacji
- przeżycia strachu "na niby" pomagają przygotować się na strach
prawdziwy, uodparniają
- zerwanie ze światem pozytywnych iluzji, chęć doświadczenia czegoś
bardziej realnego
- wzbudzenie przeżyć negatywnych powoduje, że lepiej oceniamy codzienne
obiekty pozytywne
- dążenie do osiągnięcia równowagi pomiędzy przeżyciami negatywnymi i
pozytywnymi
- istnieje norma kulturowa, mówiąca, że ludzie powinni się od czasu do
czasu czuć źle. Przeżywanie wyłącznie szczęścia jest fałszywe
- poszukiwanie negatywnych emocji może być ucieczką od samotności
- wzbudzenie emocji negatywnych pozwala na ucieczkę od banału i daje
poczucie, że żyje się naprawdę
(...)
Sprytni dowódcy uciekają się do różnych metod, by zwalczyć w żołnierzach
strach: poją ich wódką, (dzieje się to w zasadzie we wszystkich armiach
Starego Świata, ale prym w tej technice wiedzie Kislev), faszerują
narkotykami (nie tylko arabscy asasyni - w warhammerze mamy oddziały
goblińskich fanatyków, czy szalonych skaveńskich mnichów zarazy), czy
wykorzystują wierzenia religijne, redukujące lęk przed śmiercią
(klasyczny przykład takich religii to ulrykanizm, oraz wiara w Khorne'a
i Slaanesha).
(...) <- koniec cyt. ; http://www.inkluz.pl/archiwum/inkluz40/wfrp5.html
Strachu pozabawieni są BOHATEROWIE.
Cyt.
->Techniki wywoływania strachu:
- wspólna wina
- manipulowanie masmediami i opinią publiczną
- pomijanie przeciwstawnych i naukowych dowodów przez wykorzystanie
wyzwisk
- wielkie Kłamstwo
-> koniec Cyt.;
http://www.omkara.pl/komentarze/s_religijna_wolnosc_
i_strach.html
TT
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-26 11:24:34
Temat: Re: Psychologia strachu w stosunkach międzyludzkich
Cyprian Korneliusz Peter w news:ce0d5q$mce$1@news.onet.pl...
/.../
> > (nie o duszy ale o "prostactwie").
> Tak, no wlasnie. Jeszcze raz przepraszam Cie.
> Nie zrozumialem twojej mysli w tamtym watku i pospiesznie dokonalem osadu.
> Czyli nalozylem swoje okulary na twoja wypowiedz.
Dzięki... że poszerzyłeś swój ogląd :).
Co by jednak było, gdyby rzecz nie była do tak ewidentnie prostego
zweryfikowania? Gdybyś nie poświęcił chwili czasu na wgłebienie się
w tę swoją reakcję?
a) trwałbyś dalej w swym pierwotnym przekonaniu (nie zauważając
problemu), ignorując prostest "oskarżonego"?
b) umocniłbyś się w swoim przekonaniu, korzystając z spontanicznego
"wsparcia życzliwych inaczej" sąsiadów?
c) potraktowałbys "protest" jako "dowód przestępstwa", i rozpoczął
spontaniczną eskalację "nagonki" - widząc w niej pożywkę dla
swej wybujałej (fanatycznej) potrzeby oznaczania swego istnienia
w środowisku (z niesłabnącą nadzieją na uznanie Cię prorokiem)..
?
pozdrawiam
All
psik. Polecam lekturę świeżego postu "eusso" na temat przebiegu
nieprzemyślanego oskarżenia o molestowanie seksualne nieletniej;
refleksję nad typowymi mechanizmami pośpiesznego klasyfikowania
zjawisk, dążności bezrefleksyjnych automatów w ludzkich ciałach do
"wykazania się sukcesem", jak też skutków braku odpowiedzialności
za własne słowa.
psik2. przeprosiny oczywiście przyjęte wraz z jak najlepszymi życzeniami
na przyszłość.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-26 12:40:37
Temat: Re: Psychologia strachu w stosunkach międzyludzkichUżytkownik "... z Gormenghast"
> Co by jednak było, gdyby rzecz nie była do tak ewidentnie prostego
> zweryfikowania? Gdybyś nie poświęcił chwili czasu na wgłebienie się
> w tę swoją reakcję?
> a) trwałbyś dalej w swym pierwotnym przekonaniu (nie zauważając
> problemu), ignorując prostest "oskarżonego"?
> b) umocniłbyś się w swoim przekonaniu, korzystając z spontanicznego
> "wsparcia życzliwych inaczej" sąsiadów?
> c) potraktowałbys "protest" jako "dowód przestępstwa", i rozpoczął
> spontaniczną eskalację "nagonki" - widząc w niej pożywkę dla
> swej wybujałej (fanatycznej) potrzeby oznaczania swego istnienia
> w środowisku (z niesłabnącą nadzieją na uznanie Cię prorokiem)..
>
Tak jest.
Na zasadzie "bij Zyda", na pewno jest winny.
CKP
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-26 17:59:28
Temat: Re: Psychologia strachu w stosunkach międzyludzkich
"tycztom" w news:slrncg9kup.a8.tycztom@volt.iem.pw.edu.pl...
/.../
> ... (mimo wszystko). OK.
Do Twej dygresji odniosę się tylko w tym miejscu. Moim zdaniem zwrot "mimo
wszystko", nie ma racji bytu tam, gdzie istnieją solidne przekonania i intuicyjna,
sięgająca daleko w przyszłość ścieżka celu. Przy czym solidność widzę tu
nie w sensie "bibliotecznym" - jako poprawnie namalowane obrazy kontrolne,
ale w odniesieniu do metod malowania, co do napędu wprawiającego
każdorazowo w ruch wszystkie pędzle i pełną paletę kolorów. Forma celu
może się więc zmieniać, gdyż nieuchronnie zmieniają się warunki zewnętrzne.
Pozostaje jądro.
W tym sensie, nigdy nic złego się nie dzieje, a wszystko ma swoje uzasadnienie.
Nie ma też potrzeby stosowania przemocy, gdy wszystkie strony posługują się
podobnym jakościowo instrumentarium.
Dzięki, że się włączasz i podajesz nieco materiału na początek.
Spróbuję ruszyć dalej... :).
W zasadzie, to co przytoczyłeś, dotyczy psychologii strachu, widzianej
oczyma zastraszonego, osoby poddanej presji strachu. W szczególności
skutków wynikających z braku możliwości obrony przez nierozumianym.
W sieci (bo tutaj może nas szczególnie interesować ten obraz), istotne
wydaje mi się rozjaśnianie źródeł strachu. Jego skutki zazwyczaj kryją się
za zasłoną milczennia zastraszonych.
> Cyt.
> [...]
> Zacznijmy od tego, co wzbudza strach - otóż jest to każda rzecz lub
> sytuacja, którą dana osoba uważa za groźną. [...]. W zależności od
> rodzaju niebezpieczeństwa występują różne zachowania związanych
> z ucieczką. W większości przypadków będzie to po prostu
> wzięcie nóg za pas i ucieczka na z góry upatrzone pozycje.
W usenecie, taką standardową reakcją jest wycofanie się z forum, całkowite,
bądź tylko z czynnego uczestnictwa. Ten drugi wariant, daje szansę na
pogłębienie swej wiedzy o źródłach strachu, rozpoznanie ich przyczyn,
a także ewentualnie zbudowanie sobie mniej lub bardziej skutecznych
metod zapobiegania stresowi. Oczywiście nie należy tu czynić nieuprawnionego
uogólnienia, że każde wycofanie się jest związane z wystąpieniem strachu.
> [...] emocja może być czasami złym doradcą, lecz dużo częściej
> jej wskazówki są słuszne - i nie tylko wskazówki. Mobilizuje nas ona do
> określonych działań (w przypadku strachu jest to ucieczka, przygotowy-
> wanie zabezpieczeń itp.) [...] Drżąc o własne życie nie będziemy skłonni
> do podejmowania działań ryzykownych - zamiast walki, której wynik jest
> niepewny, wybierzemy ucieczkę. W końcu jednak zagrożenie minie - nasz
> organizm musi powrócić do równowagi, ponieważ ciągłe życie w strachu -
> i związane z tym wykorzystywanie rezerw prowadzi do stresu, czyli różnego
> typu nieprzyjemnych chorób, które w świecie Warhammera nie mają nawet
> nazwy (rak, choroby psychosomatyczne, wrzody itp.).
Z tego wynika, że lekceważenie strachu może mieć bardzo nieprzyjemne
konsekwencje zdrowotne, ale ... czy ktoś przejmuje się tym, że ktoś inny
może dostać wrzodów na skutek własnego nieprzystosowania?
Zastanawiam się teraz nad milczeniem Agaty, doświadczonego jakby
nie było psychologa. Czy milczenie to jest spowodowane strachem, czy
tylko niemożnością znalezienia się w nowej dla siebie sytuacji. Często,
w takim przypadku, ludzie reagują swobodnie i z humorem, ale też są tacy,
którzy chowają się natychmiast za zasłonę agresji wspartej wulgaryzmem.
[...]
> ->Techniki wywoływania strachu:
> - wspólna wina
> - manipulowanie masmediami i opinią publiczną
> - pomijanie przeciwstawnych i naukowych dowodów przez
> wykorzystanie wyzwisk
> - wielkie Kłamstwo
Z technik znanych na grupie wymieniłbym:
1. plonk i pochodne - jako wyraz dezaprobaty dla prezentowanych
stanowisk, wykonywany z pozycji domniemanego guru,
2. nachalne prezentowanie form wyrazu, jaskrawo kolidujących
z przyjętymi standardami (sprzyja temu poczucie pełnej bezkarności),
3. prezentowanie materiału / poglądów wymagających zwiększonego
wysiłku poznawczego, z równoczesnym zagrożeniem dokonania
klasyfikacji / zaszufladkowania w kategoriach upośledzenia umysłowego,
4. inne.
> TT
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-26 19:30:48
Temat: Re: Psychologia strachu w stosunkach międzyludzkich
Użytkownik "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał w wiadomości
news:ce05vu.3vs4kk1.1@hr6k.h32ebeb93.invalid...
>
> Zasygnalizuję tylko temat, wart moim zdaniem dogłębnego zbadania.
A jakby temat nieco zignoruję. Właczam się ylko na chwilę
by nieśmiało przeprosić Cię, All, za to, że nazwałem
Cię ka kwadratem. Myślałem, że jesteś formalnie wykształconym
psychologiem, stąd atak był wymierzony w przeciwnika o
trochę innej randze. Skojarzenie All-psycholog wzięło
się ze strony psphome, gdzie jesteś wymieniony jako jeden
z głównych organizatorów serwisu.
I to tyle na razie.
Migrena mnie chwyta, w pracy sajgon, mało sypiam ...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-26 20:07:28
Temat: Re: Psychologia strachu w stosunkach międzyludzkich->J.E. ... z Gormenghast<- c...@h...he32c7c47.invalid
naszkrobal/a:
OK, jedźmy :)
Niżej jest o sieci - póki co (ja) bez sieci. Otóż trzeba sobie jasno
powiedzieć, że wszelkie przejawy regularności (cykliczne periodyki -
naturalnie, że tautologia ;) zapewne aż prowokują tych 'zawsze do
przodu' lub przeciwnie - ułatwiają życie tym 'zawsze do tyłu' lub
jeszcze coś innego dla kogoś innego. Nie można się tutaj zamknąć w
jedynie słusznym celu wykorzystania narzędzia. Pamiętam, jak Caldini
rozprawiał o ptaszku. Będzie z pamięci - a będzie, bo to dosyć ważne.
Caldini przytacza ptaszka-matkę, jako jednostkę dokarmiającą swe małe i
w razie pewnych anomali (np. inny ptaszek podrzuca swoje małe, bo nie ma
ochoty karmić) robiącą wszystko, by urchonić własny 'narybek' [trochę
nam się gatynki pokrzyżowały ;))]. Matka-ptaszek nie jest gUpia. Nie
siedziala bezczynnie i setki lat doświadczeń nauczyły ją, że przeważnie
podrzucanym ptaszkiem, jest smyk z czerwoną plamą na brzuszku. Ptasi
móżdżek podrasował mechanizmy samozachowawcze i już po 200 latach
"podkładania" p_matka zadziuboje wszystko co małe, podrzucone do jej
gniazda i z czerwoną plamką na brzuszku. Gdyby to samo (podrzucone)
maleństwo trochę zmodyfikować - zamalować czerwoną plamkę - p_matka
wykarmiłaby je niczym swoje.
Ten wstęp ułatwi mi (daj B.) dalszą wypowiedź. Tak jak powiedziałem, na
razie w realu. Będzie z życia. Znam pewną kobietę. Jest mężatką, ma
dzieci. W życiu nie widziałem takiej próżni, takich kleszczy. To tak,
jakby złapaną w pułapkę mysz umieścić w nieistniejącym wymiarze. Okazuje
się, że przy odrobinie 'sprytu' i uległości/naiwności drugiej osoby, z
małżeństwa można zrobić niewiarygodny układ pan-niewolnik. Niewolnik WIE
kilka 'podstawowych rzeczy':
1. Pan ma kasę, Pana jest DOM.
2. Dzięki kasie Pan ma dzieci.
3. Pan (oczywiście) ma władzę.
4. Pan może w każdej chwili zakończyć to małżeństwo - pomijając fakt, że
Pan i tak ma już dziecko z inną i fotki z kochankami na domowym PCie
(tylko PAN potrafi obsługiwać PC'ta - rzecz 'jasna').
5. Pan jest prawdą i punktem odniesienia - jeżeli kłamstwo ma być
prawdą, to Pan manipuluje dzieciakami i każe im gardzić matką. Dzieciaki
to robią. Dobrze im to wychodzi. Bardzo dobrze.
Najważniejszy jest efekt: STRACH. Kobita żyje jak obłąkana.
Metody Pana:
1. Pan jest błyskotliwy: ośmieszenie żony w towarzystwie (poniżenie jej)
nie sprawia PanYsku żadnych problemów. Wystarczy się publicznie uczepić
'permanentnie' spierniczanych posiłków lub wyglądu 'drapaka'.
2. Pan jest intelYgentny: kobita nie może nic. Przykład: jeżeli wraca do
domu godzinę później, to dzieciaki już wiedzą, że Pan musi szukać im
innej matki, bo ta je porzuciła. Dzieciaki to przeżuwają... dzieciaki
litują się nad ojcem.
3. Pan jest bogiem seksu - kobita wie, że jest najgorsza w te klocki i w
razie 'czego' nie ma szans na nic. Kobita daje mu co rano, żeby nie
zepsuć małżeństwa i nie BYĆ WINNĄ. Co rano też, dowiaduje się, że była
jeszcze gorsza, niż dnia poprzedniego. Okres jest problematyczny.
Awantura. Za okres wiadomo kto jest winny.
4. Pan jest uosobieniem piękna - kobita wie, że jest generalnie miotłą i
co by nie robiła - zostanie nią.
5. Pan jest panem motoryzacji - kobita musi naprawdę zasłużyć, żeby Pan
ją podrzucił (ostatnio kazał jej taszczyć 15 kg autobusem, pociągiem
itd. - mieszkają na prowincji). Kobita ma oczywiście prawo jazdy, ale
nie ma statusu Pana (a co wolno wojewodzie...) i dlatego prowadziła
tylko za starych, dobrych czasów (auto Ojca).
6. Itd. itd.
Abstrahuję od tego, że to naiwna kobita a cały ten proces (rozwydrzania
mężusia) to pewnie jej wina i nie jest to kwestia dwóch dni. Oczwiście
płeć nie ma tu nic do rzeczy. Mogło być odwrotnie i zdarza sie tak.
Strach ma tam inne oblicze, ale jest równie ciekawy.
Tak ogólnie: 'pikna' to sytuacja. Z życia wzięta. Strach "ma wielkie
oczy" - ale takiego 'maestro' to ja jeszcze nie widziałem. Życie tej
kobietki, to 'wyskoko.kaloryczny bimber' strachem pędzony.
Tyle z reala.
> W zasadzie, to co przytoczyłeś, dotyczy psychologii strachu, widzianej
> oczyma zastraszonego, osoby poddanej presji strachu. W szczególności
> skutków wynikających z braku możliwości obrony przez nierozumianym.
> W sieci (bo tutaj może nas szczególnie interesować ten obraz), istotne
> wydaje mi się rozjaśnianie źródeł strachu. Jego skutki zazwyczaj
> kryją się
> za zasłoną milczennia zastraszonych.
Muszę tutaj dodać kilka rzeczy (choć mnie łapy bolą od przygotowań
balkonu - woreczki z wylewką, gres, klej, gruntowanie, decha
ograniczająca a jutro wylewanko :) ). Otóż "psychologia strachu" w
sieci, jest zjawiskiem bardzo złożonym i dyskusje o tym należy (imo)
przeprowadzić bardzo ostrożnie [nie doprowadzając do pohopnych wniosków
tych, co to zawsze rzucają pierwsi i prawie zawsze na oślep]. Jeżeli
założymy, że rozwój jest tym 'makaronem', zanużonym w magmie i po tym
makaronie [na granicy dobra i zła] stąpamy w pocie czoła, to
rozstrzygnięcie na którą stronę spadnie nitka, jest zadaniem tak samo
subtelnym, jak wytyczenie granic między strachem złym a strachem dobrym.
Między strasznym.efektem złym a dobrym. Między poskramiaczem.strachu
złym a dobrym (intencje)... itd. I wreszcie należałoby - w większości na
podstawie domysłów - [np. 'krótka historia Agatki' - gdzie Agatką może
być 'każdy', przyczyną jej pasywności może być wszystko] przybliżyć
jakoś ten "strach na PSP". Zalecałbym dużą aproksymację i zaniechanie
poszukiwań granic w całym wszechświecie [choć intuicyjnie czuję, że
wszechświat to pestka - ale to już inna warstwa i inna rozmowa].
Przewidując rozwój wypadków, czuję (podskórnie), że równym krokiem
dojdziemy do Greenspana i okaże się, że strach jest pewnym,
niepowtarzalnym układem emocji przesyłanej 'dookólnie' w gronie
zainteresowanych. Npd. wczorajszej czytanki (thx Łukasz) i npd. swoich
'gmerań' mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że dusza ludzka, to żadna
indywidualność. Dusza ludzka, to UMIEJĘTNOŚĆ (wysyłania w 'eter' i
znajdowania 'adresu' nadawcy - lub odbioru energii adresowanej właśnie
TU). Ot i cała tajemnica. Wracając do tematu: tak jak Jetowe wywołanie
efektu B, podając na wejście A (gdzie A jest indywidualne dla każdego
człeka), tak strach jest czymś bardzo indywidualnym, zarówno dla
odbierającego i ptrzetwarzającego, jak i dla formującego sygnał strachu.
Otóż osoba zastraszona, to nic innego, jak majstersztyk innej osoby,
która za cel obrała sobie zastraszenie. Oczywiście istnieją tak silne
sygnały A, że wywołają strach prawie każdego - np. Wojna nuklearna i
widmo wielkiego, grzybiastego BUM (pod warunkiem, że obserwator zdąży
się przestraszyć).
Te opisywane wyżej emocje, to raczej skutek. Jest jeszcze ambitna
działka, w której możnaby ustalać "kto i czego się boi?". Dlaczego jedną
osobę możnaby torturować szczurami, inną 'chronicznie kapiącym zlewem,
inną widmem sytuacji "jesteś fryzjerem" musisz dotykać włosów wszystkich
klientów (spotkałem się z taką 'fobią') a jeszcze inną PSPowym PLONKIEM.
Jest jeszcze jedna sprawa. Może przykład: strach, to również obawa przed
zniesławieniem czy odkryciem (słabości? Niewiedzy?), strach przed
upublicznieniem czy nawet elektronicznym ekshibicjonizmem. Strach, to
również obawa przed ciężką pracą i słowami, które swą treścią nie poprą
próżności 'pacjenta', który jest tutaj wyłącznie po to, ażeby usłyszeć
'zamaszystą' aprobatę dla swego dotychczasowego postępowania. Itd. Itd.
Gdyby naprawdę rozwinąć ten temat, to mogłoby się okazać, że na PSP nie
istnieje UGD/UUGD, który swoją twórczością (lub tFurczośiom) nie
zastraszył jeszcze NIKOGO :) Tam wyżej pisałem o aproksymacji. Możnaby
się umówić, że rozpatrujemy skutki zastraszenia... Tyle, że nie jesteśmy
w stanie porozmawiać z najcięższymi przypadkami, tzn. ktoś się
wystraszył, uciekł stąd i więcej go nikt nie widział (i nigdy już nie
zobaczy, ponieważ ma alergię na skrót PSP :). Z takimi trudno pogadać ;)
> W usenecie, taką standardową reakcją jest wycofanie się z forum,
> całkowite,
O właśnie :)
> bądź tylko z czynnego uczestnictwa. Ten drugi wariant, daje szansę na
> pogłębienie swej wiedzy o źródłach strachu, rozpoznanie ich przyczyn,
> a także ewentualnie zbudowanie sobie mniej lub bardziej skutecznych
> metod zapobiegania stresowi. Oczywiście nie należy tu czynić
> nieuprawnionego uogólnienia, że każde wycofanie się jest związane z
> wystąpieniem strachu.
O właśnie :)
(...)
> Zastanawiam się teraz nad milczeniem Agaty, doświadczonego jakby
> nie było psychologa. Czy milczenie to jest spowodowane strachem, czy
> tylko niemożnością znalezienia się w nowej dla siebie sytuacji.
O właśnie :)
> Z technik znanych na grupie wymieniłbym:
To bardzo ciekawy temat. Może się ktoś dołączy?
> All
TT
--
Albert Einstein poproszony, by opisał radio tak odpowiedział: "Widzi pan,
telegraf, jest to coś w rodzaju takiego bardzo, bardzo długiego kota.
Pociągnie go pan za ogon w Nowym Yorku, a jego głowa miauczy w Los
Angeles. Rozumie pan? Radio działa dokładnie na takiej samej zasadzie:
wysyła pan sygnały tutaj, a oni odbierają je tam. Jedyna różnica polega na
tym, że nie ma kota"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-27 13:01:50
Temat: Re: Psychologia strachu w stosunkach międzyludzkich
Redart w news:ce3m5d$bsm$1@news.onet.pl...
/.../
> Właczam się ylko na chwilę by nieśmiało przeprosić Cię, All,
> za to, że nazwałem Cię ka kwadratem. Myślałem, że jesteś
> formalnie wykształconym psychologiem, stąd atak
No ładnie. Z tego wynika, że łagodzisz "nazywanie mnie" do
poziomu pierwszej potęgi, ponieważ nie jestem psychologiem
z dyplomem, a jedynie z zamiłowaniem...
OK. Nie wnikam już co tam sobie ustawiałeś w fundamentach
Twych wybuchowych reakcji. Nie wracajmy do tego inaczej,
jak we własnych głowach.
I tak zresztą innej możliwości nie ma.
> był wymierzony w przeciwnika o trochę innej randze.
Łaskawca.
Lepiej nic już nie mów.
> Migrena mnie chwyta, w pracy sajgon, mało sypiam ...
>
Jak wszyscy.
pozdrawiam
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-07-27 14:08:28
Temat: Re: Psychologia strachu w stosunkach międzyludzkichUżytkownik tycztom napisał:
> To bardzo ciekawy temat. Może się ktoś dołączy?
montujecie skład do teatrzyku kukielkowego?
(czy jak sie nazywaja te lalki na sznureczkach..)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |