Data: 2004-05-20 09:11:06
Temat: Re: 10 m-cy małżeństwa i już....
Od: "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "tapta" <t...@w...pl> napisał w wiadomości
news:c8hru9$2k0b$1@news2.ipartners.pl...
>
> Ja naprawdę nie rozumiem niektórych panów... To po co on się żenił? Jak
> woli tamtą, to niech się zmywa i da Ci spokój. A Ty się nie obwiniaj, bo
> Ty jesteś w porządku. Może tylko niepotrzebnie wpakowałaś się w
> małżeństwo z problemowego związku.
Ba, powiem szczerze, że nawet Kościół jest w stanie pojąć, że ktoś
psychologicnzie do małżeństwa się nie nadaje, bo ma niedojrzałą osobowość
(badają to testy rozmaite) - a ten pan mi na takiego wygląda - a wiem stąd,
że szczęśliwie unieważniono moje pierwsze małżeństwo kościelne z takim
właśnie ptaszkiem.
Jednak rzeknę, że zanim zdecydujesz się na krok ostateczny, warto uczynić
przedostateczny - rozstanie "na przemyślenie" (niech będzie) - najpierw zero
kontaktu przez jakiś czas (dłuższy niż dwa tygodnie, hehe) - a potem
propozycja uczestniczenia albo w warsztatac terapii małżeńskiej, albo
jakiejś innej formie. Przy poradniach rodzinnych prowadzonych przez Kościół
sporo jest mądrych i dobrych psychologów, organizuje się też fajne
rekolekcje dla małżonków, warto moim zdaniem spróbować, jeśli to dla niego
NAPRAWDĘ ważne, a nie jest to jakaś przyschnięta maska, która odpada, jak
postukać mocniej.
Trzmaj się, odejdź od niego na chwilę, niech mu się uporządkują priorytety
(nie będzie walczył o to, co ma pod ręką) A jeśli pójdzie sobie do tamtej
pani... cóż, stracisz tylko kilkanaście miesięcy, ja straciłam 4 lata w
takim małżeństwie. Ale od paru lat mam udany drugi związek, a mój były...
cóż.. .rozwiódł się drugi raz. I zawsze to świat jest winien, nie on.
Margola
|