Data: 2008-05-07 07:22:46
Temat: Re: A.Tysiąc o traumie aborcji
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 7 May 2008 09:05:22 +0200, Justyna napisał(a):
> "Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
> news:13wi844rx0msw$.zvjrj7uhq2lf.dlg@40tude.net...
>> Dnia Wed, 7 May 2008 00:22:08 +0200, Justyna napisał(a):
>>
>>> I sorki, ale jak ktoś dzieci mieć nie może to ma z seksu zrezygnować? Bo
>>> robi to dla czystej przyjemności?
>>
>> Rozmawiamy cały czas o ludziach o zdrowych gonadach.
>>
> Ale część tych ludzi o zdrowych gonadach też nie może mieć dzieci. I nie
> chodzi o bezpłodność, ale np. hemofilię, cukrzycę, choroby nerek czy zakaźne
> (HCV, HIV, żeby nie było-zakażeni przez krew-inne drogi pomińmy), albo
> ryzyko genetyczne (dwoje nosicieli genów mukowizcydozy czy dystrofii).
> Teoretycznie mogą mieć dzieci, ale czy fakt, że odpowiedzialnie rezygnują z
> ich posiadania (nie chciałabym osobiście żyć ze świadomością, że moja mama
> umarła wydając mnie na świat). Czy to odbiera im prawo do cieszenia się sobą
> fizycznie? Świadomość, że w chwili poczęcia skazaliby swoje dziecko na
> cierpienie i śmierć? Dla mnie to morderstwo. Z tego co pamiętam kościół
> katolicki już rozgrzesza osoby z HIV z używania prezerwatyw.
> Niestety żyjemy w 21 w. gdzie beztroskie wydawnie na świat dzieci prowadzi
> do tragedii. Kto chciałby potem spojrzeć w oczy swojemu dziecku i
> powiedzieć: za 2-3 lata umrzesz, bo rodzice kierowali się wiarą zamiast
> rozsądkiem.
>
>> Ludzie niepłodni mają w sprawach seksu (i tylko w tych, nie zjeż się
>> przypadkiem sądząc, że nie uważam bezpłodności za tragedię) łatwiej po
>> prostu, no nie można ich pozbawiać wszystkiego. To tak ogólnie.
>>
>> A szczególowo - wyjaśnię Ci to łatwo: kochając się ludzie bezpłodni nie
>> popełniają grzechu/odstępstwa od zasad, o ile szczerze pragnęli/pragną
>> mieć
>> dziecko.
>> To trudne kwestie (osoba nie przygotowana mentalniem i merytorycznie
>> zarzuci mi krętactwo, ale nie zrażę się tym), to kwestie moralne, a
>> zajmują
>> się nimi myśliciele, do których mi daleko, także kościelni. Miałam okazję
>> rozmawiać z nimi na te tematy, miałam takie szczeście, więc dzielę się nim
>> tutaj.
>> Podsumowując: to jest tak, jak ze złym w skutkach uczynkiem popełnionym w
>> dobrej wierze.
>>
>> Więc się nie martw :-)
>>
> Są takie chwile, że dziękuję Bogu, że nie jestem wierząca.
> Wątpię, żeby Bóg przedstawiany jako miłosierny Ojciec dał nam jednocześnie
> rozum i możliwość odczuwania przyjemności tylko po to, żeby później karać
> nas za jednoczesne korzystanie z obu.
> Kwestią bardzo moralną jest czy mając świadomość poczęcia dziecka chorego
> mam rezygnować z tego co sam Bóg mi dał- z możliwości dzielenia miłości
> fizycznej. Czy wiedząc, że zachodząc w ciążę mogę pozbawić dziecko matki nie
> powinnam się przed tym zabezpieczyć? I dlaczego plemnik ma mieć większe
> prawa odemnie (bo rozmawiamy chwilowo o życiu poczynanym, a nie poczętym)?
>
> Pozdrawiam
> Justyna
Widzę, że nie mamy płaszczyzny porozumienia, więc wybacz, że Ci nie
odpowiem merytorycznie - to dla Ciebie zbyt... proste :-)
--
XL wiosenna :-)
Mój serwer to news.gazeta.pl (bez przekierowań przez inne), email
i...@g...pl., podany także w nagłówku.
|