Data: 2008-05-09 19:17:16
Temat: Re: A.Tysiąc o traumie aborcji
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Dokładnie tak zostałaś zrozumiana i to nie tylko przeze mnie.
Widać - nie dogaduję się :-P. Ale już chyba wyjaśniłam?
> Ależ tak. Chcesz decydować, czy ma się rozmnażać, czy nie.
Choraś, Ikselko! Czy ja coś takiego piszę gdzieś? To każdy_sam_ ma
decydować o tym, czy zastosować antykoncepcję i jaką, rozumiesz? Mieć do
tego prawo i nie być za swoje wybory obciążanym poczuciem winy.
> Znów chcesz czegoś wymagać? A jeśli on nie chce?
Czego ja chcę wymagać? To _Ty_ wyobrażasz sobie świat takim, że każdy
stosuje kalendarzyk i mu z tym dobrze. Według mnie - jak ktoś chce sobie
jechać na kalendarzyk, to niech mu porody lekkimi będą. A jak ktoś nie
chce - to niech się męczy w gumiakach czy w czymś innym. Wolna wola -
wolny wybór. Co Ty mi imputujesz?
> A jeśli on nie chce? - powtarzam.
To ja też powtarzam jw.
>
> Kiedyś jedna pani w TV, matka 12 dzieci, prawie tzw "margines", powiedziała
> "Lubię być w ciąży".
>
> Inna powiedziała: "Mój chłop to by się ze mną do łóżka nie kładł, jakbym
> zajść nie mogła".
>
> Inna: "Przecież każdy wie, że chłop w prezerwatywie nie lubi" - kiedy ją
> pytano, czemu jej nie stosują z mężem.
>
> Rozbrajające, co?
Ale a' propos czego mi to cytujesz? Że baby nie chcą stosować
antykoncepcji, bo chcą rodzić dzieci? To ich wola, ja im nie bronię.
Mówimy przecież o tym, co robić, żeby uniknąć niechcianych ciąż i
ewentualnych aborcji. Tak czy nie? Bo już się zgubiłam. Te kobiety nie
chcą zachodzić w ciążę, żeby je usuwać potem, no nie?
> Wiesz co, ja też lubię być w ciąży. Czuję się wtedy świetnie, czuję się
> ważna, obdarowana, wręcz "nawiedzona", mam świetną cerę, no, mogłabym nawet
> potraktować ciążę jako swego rodzaju kurację odmładzającą - bo tak jest w
> rzeczywistości, kiedy kobieta jest w ciąży. Ale się zastanawiam.
Ja też miło wspominam okres ciąży (może z wyjątkiem ostatnich dwóch
miesięcy kiedy wyglądem przypominałam małego wieloryba ;-) ). Ale mimo
to nie zachodzę w następną, bo się zastanawiam. I co to ma do rzeczy?
> I tu nic nie poradzisz - TO się ma w głowie, całą antykoncepcję.
> Mechanicznie jej tam nie włożysz ludziom.
Mechanicznie nie, dlatego trzeba edukować, co w całych swoich wysiłkach
próbuję tu powiedzieć :-).
> Na to nie ma rady. Nawet jeśli
> dasz im za darmo te srodki, sprzedadzą je na Allegro czy coś w tym rodzaju
> - bo wolą pieniądze.
jw.
> Na pewno nie w Kościele - tu sa sami chętni, choć też często grzeszą, bo są
> po prostu ludźmi. Ale godzą się z tym, że antykoncepcja to grzech.
I właśnie tego nie jestem w stanie zrozumieć :-(. Ciekawa jestem, ile i
co robi Kościół, żeby potem swoim owieczkom pomagać.
>Poza
> Kościołem - przecież panuje wolność, więc o co w sumie biega? ;-P
O nic. Widzę już nie pierwszy raz w tym wątku, że masz dość nonszalancki
stosunek do wielkości trzódki. A Kościół w ten sposób robi sam sobie
źle, tak jakby nie zdawał sobie sprawy, że jego siła i potęga w dużej
mierze zależą od tejże.
Powiem Ci jedno w tajemnicy - mam ogromny podziw i szacunek do nauki
Chrystusa i nie znoszę Kościoła za to, co z nią przez wieki zrobił.
I jako epilog pozwolę sobie przywołać jednego z nielubianych przez
Ciebie starożytnych:
"Gdy przed oczyma ludzi życie, z wolności wyzute.
Leżało w błoto wdeptane ciężkim religii butem".
Ewa
|