Data: 2008-05-09 19:30:11
Temat: Re: A.Tysiąc o traumie aborcji
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 09 May 2008 21:17:16 +0200, medea napisał(a):
>> A jeśli on nie chce? - powtarzam.
>
> To ja też powtarzam jw.
>>
>> Kiedyś jedna pani w TV, matka 12 dzieci, prawie tzw "margines", powiedziała
>> "Lubię być w ciąży".
>>
>> Inna powiedziała: "Mój chłop to by się ze mną do łóżka nie kładł, jakbym
>> zajść nie mogła".
>>
>> Inna: "Przecież każdy wie, że chłop w prezerwatywie nie lubi" - kiedy ją
>> pytano, czemu jej nie stosują z mężem.
>>
>> Rozbrajające, co?
>
> Ale a' propos czego mi to cytujesz? Że baby nie chcą stosować
> antykoncepcji, bo chcą rodzić dzieci? To ich wola, ja im nie bronię.
> Mówimy przecież o tym, co robić, żeby uniknąć niechcianych ciąż i
> ewentualnych aborcji. Tak czy nie? Bo już się zgubiłam. Te kobiety nie
> chcą zachodzić w ciążę, żeby je usuwać potem, no nie?
Większość z nich traktuje aborcję jako antykoncepcję - w jakim świecie Ty
żyjesz... może poza tą pierwszą kobietą, bo ona akurat lubi ciążę, ale
potem oczekuje, aby dać jej pieniądze z opieki społecznej na zeszyty dla
dzieci i na wszystko inne - taka mentalność. Nie wszystkie "niepotrzebne"
ciąże w tym środowisku są niechciane. Ta kobieta jest też egoistką, bo
ciążę traktuje jak kosmetyk, lody czy drapanie po pleckach - LUBI ją, nie
martwiąc się o los dziecka. Ona nie chce aborcji, bo lubi rodzić. Nie
dzieci, tylko ciąże i rodzenie - zauważ.
Kurczę, żeby nasza inteligencja też się tym kierowała i miała dużo dzieci
pomimo trudności finansowych...
:-\
>
>> Wiesz co, ja też lubię być w ciąży. Czuję się wtedy świetnie, czuję się
>> ważna, obdarowana, wręcz "nawiedzona", mam świetną cerę, no, mogłabym nawet
>> potraktować ciążę jako swego rodzaju kurację odmładzającą - bo tak jest w
>> rzeczywistości, kiedy kobieta jest w ciąży. Ale się zastanawiam.
>
> Ja też miło wspominam okres ciąży (może z wyjątkiem ostatnich dwóch
> miesięcy kiedy wyglądem przypominałam małego wieloryba ;-) ). Ale mimo
> to nie zachodzę w następną, bo się zastanawiam. I co to ma do rzeczy?
Nie widzisz???
One (te kobiety) się NIE ZASTANAWIAJĄ, a Ty chcesz im coś oferować. Dla
nich to nie dar, lecz UJMA! - taka mentalność, nic nie poradzisz, nic.
>
>> Na pewno nie w Kościele - tu sa sami chętni, choć też często grzeszą, bo są
>> po prostu ludźmi. Ale godzą się z tym, że antykoncepcja to grzech.
>
> I właśnie tego nie jestem w stanie zrozumieć :-(. Ciekawa jestem, ile i
> co robi Kościół, żeby potem swoim owieczkom pomagać.
Patrz: Caritas (np.). W Kielcach jest też zepół szkół katolickich,
prowadzonych przez siostry, gdzie pierwszeństwo w ptzyjęciu mają dzieci z
rodzin "zagrożonych" itp - ale muszą się dobrze uczyć, aby były przyjęte.
>>Poza
>> Kościołem - przecież panuje wolność, więc o co w sumie biega? ;-P
>
> O nic. Widzę już nie pierwszy raz w tym wątku, że masz dość nonszalancki
> stosunek do wielkości trzódki. A Kościół w ten sposób robi sam sobie
> źle, tak jakby nie zdawał sobie sprawy, że jego siła i potęga w dużej
> mierze zależą od tejże.
> Powiem Ci jedno w tajemnicy - mam ogromny podziw i szacunek do nauki
> Chrystusa i nie znoszę Kościoła za to, co z nią przez wieki zrobił.
Kościół to Chrystus. Nic się w Kościele nie dzieje bez Jego wiedzy, bez
wiedzy Boga. Dziwne, co?
>
> I jako epilog pozwolę sobie przywołać jednego z nielubianych przez
> Ciebie starożytnych:
>
> "Gdy przed oczyma ludzi życie, z wolności wyzute.
> Leżało w błoto wdeptane ciężkim religii butem".
I co? - nie czuję się wyzuta z wolności, sama się zdecydowałam na bycie w
Kościele. Rodzice nie byli.
--
XL wiosenna :-)
Mój serwer to news.gazeta.pl (bez przekierowań przez inne), email
i...@g...pl., podany także w nagłówku.
|