Data: 2003-06-02 20:49:55
Temat: Re: A co jesli ja chce dziecka?
Od: "Habeck" <h...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Oboje mamy absorbujaca prace zawodowa i proawdzimy aktywny tryb zycia.
Gratuluję. Tylko, czy macie czas dla siebie? ;P
> Po prostu nie mamy czasu (ochoty ?) na rozmowy o tym co bedzie (albo i
nie) za 10
> czy 15 lat. Moze mnie do tego czasu szlag jasny trafi ? ;)
To czasu, czy ochoty? Bo jak zdasz sobie sprawę na chwilkę przed tym "szlag
jasny trafi", że spędziłaś większość życia w "absorbującej pracy" a nie z
ukochanym, to Cię szlag trafi. ;)
> Hmm, mozna szerzej ? Nie wszystko mi sie w moim mezu podoba, ale akceptuje
go w
> 100%. Nie wiem, dlaczego mialoby to byc koncem milosci ?
> To raczej zmienianie i wychowywanie partnera bywa czesciej koncem milosci.
Pisałaś, że akceptujecie się takimi jakimi jesteście... a teraz, że nie
wszystko Ci się w nim podoba (+akceptacja w 100%). Rozumiem, że można
akceptować krzywy nos - rzecz nie do zmiany (ale w dzisiejszych czasach
chirurdzy czynią cuda! :) ), ale niby dlaczego miałbym akceptować to, że
ktoś rzuca na okrągło brudne skarpetki na środek pokoju, lub że dłubie w
nosie, lub... [wpisać cokolwiek]? Życie człowieka nie polega na tym, żeby
żyć tylko dla siebie i tak, żeby było wygodniej bo druga osoba i tak
akceptuje. Czasem warto zmienić się dla kogoś, kogo się kocha... żeby tamta
osoba nie musiała "akceptować". Ale wiem... tu czepiam się o słówka. Każdy
na pewno rozumie o co chodzi. Wiadomo, akceptacja jest ważna.
BTW nigdy się nie kłóciliście?
>
> >A prócz
> >miłości, akceptacji, dobrego czucia się razem, ważne jest, żeby dwoje
ludzi
> >miało jakieś wspólne cele... choć czasem, jak na pewno wiesz, trzeba na
to
> >poczekać. Ja nie chcę żyć obok, tylko z.
>
> Jakie cele na przyklad?
> Na pewno _celem_ naszego zwiazku nie jest prokreacja.
Jasne, że nie prokreacja. Celem naszego też nie była i nie jest. To cel -
jakby to powiedzieć? -uboczny, dodatkowy. Nie po to braliśmy ślub. Ale też
nie po to, aby żyć obok siebie i nie rozmawiać o sobie. Jak pojawi się u Was
dziecko (raczej chciane... w końcu to będzie Wasz wybór, bo jak widzę, Ty
nie pozostawiasz nic przypadkowi ;) ) to zobaczycie jak poprzestawiają się
Wam priorytety. A jeżeli się nie przestawią, to tylko ze szkodą dla potomka.
No chyba, że nie Wy chcecie wychowywać własne dziecko.
> >Ano są. :) Warto wiedzieć na czym się stoi. I na czym się stawia
fundamenty.
> >W końcu "dopóki śmierć nas nie rozłączy"... to bardzo długo.
> >
> Na tyle dlugo, ze niektorzy ludzie sie zdarza trzy razy zmienic ;)
> Ale rozumiem Wasze podejscie i wierze, ze jest dla Was dobre i sluszne.
Jest - dla nas. Bo niektórym zdarza się trzy razy zmienić. ;) Choć w gruncie
rzeczy kościelny można brać tylko raz - a to w nim chodzi o to "dopóki
śmierć nas nie rozłączy", a nie w cywilnym.
Tak na marginesie. To dyskusja akademicka. Możemy sobie porozmawiać Duniu,
możemy się poprzepychać i pocytować, powiedzieć co myślimy, ale żyjemy w
dwóch różnych światach. W gruncie rzeczy po co w ogóle dyskutujemy, po co ta
rozmowa (ależ jestem złośliwy! ;) )?Najważniejsze, że rozumiemy się z
naszymi drugimi połówkami i że jest nam z nimi dobrze, nieprawdaż?
Habeck
|