Data: 2003-06-03 07:31:17
Temat: Re: A co jesli ja chce dziecka?
Od: "Dunia" <d...@n...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
>> Oboje mamy absorbujaca prace zawodowa i proawdzimy aktywny tryb zycia.
>Gratuluję. Tylko, czy macie czas dla siebie? ;P
Czytaj ze zrozumieniem. Gdzie napisalam, ze ten aktywny tryb zycia mamy osobny
? Chodzi tylko o to, ze nie siedzimy na tylku, a robimy cos razem. Szkoda czasu
na bezproduktywne gledzenie.
>
>> Po prostu nie mamy czasu (ochoty ?) na rozmowy o tym co bedzie (albo i
>nie) za 10
>> czy 15 lat. Moze mnie do tego czasu szlag jasny trafi ? ;)
>To czasu, czy ochoty? Bo jak zdasz sobie sprawę na chwilkę przed tym "szlag
>jasny trafi", że spędziłaś większość życia w "absorbującej pracy" a nie z
>ukochanym, to Cię szlag trafi. ;)
>
Jw. I oszczedz sobie zlosliwosci. Nawet okraszonych emotikonkiem.
Z tej pracy bede miala kiedys wysoka emeryture i bedziemy z mezem siedziec na
Hawajach, podczas gdy Ci gledzacy i marudzacy beda latac po Aldikiach.
>> Hmm, mozna szerzej ? Nie wszystko mi sie w moim mezu podoba, ale akceptuje
>go w
>> 100%. Nie wiem, dlaczego mialoby to byc koncem milosci ?
>> To raczej zmienianie i wychowywanie partnera bywa czesciej koncem milosci.
>Pisałaś, że akceptujecie się takimi jakimi jesteście... a teraz, że nie
>wszystko Ci się w nim podoba (+akceptacja w 100%). Rozumiem, że można
>akceptować krzywy nos - rzecz nie do zmiany (ale w dzisiejszych czasach
>chirurdzy czynią cuda! :) ), ale niby dlaczego miałbym akceptować to, że
>ktoś rzuca na okrągło brudne skarpetki na środek pokoju, lub że dłubie w
>nosie, lub... [wpisać cokolwiek]?
Tak, jak akceptuje rzeczy tego rodzaju. Wiedzialam o nich przed slubem i skoro
zgodzilam sie byc z ta osoba, to widocznie stwierdzilam, ze mi to az tak nie
przeszkadza. Widzisz, ja nie jestem osoba malostkowa, moj TZ tez nie. I
prawdopodobnie dlatego nie musimy rozstrzasac kazdego najmniejszego szczegoliku
z naszych charakterow. Zyj i daj zyc innym.
oza tym jesli nie widzisz roznicy miedzy 'podoba mi sie wszystko w moim TZ' i
'akceptuje wszsystko w moim TZ' to rzeczywiscie nadajemy na innych falach i nie
ma o czym rozmawiac.
Życie człowieka nie polega na tym, żeby
>żyć tylko dla siebie i tak, żeby było wygodniej bo druga osoba i tak
>akceptuje.
A dlaczego nie, jesli oboje to akceptuja ? Co jest zlego w wygodnym zyciu ?
>BTW nigdy się nie kłóciliście?
Ostatni raz powaznie chyba przed dwoma laty. Jesli mamy odmienne zdania, to
rozmawiamy, a nie klocimy sie.
>> Jakie cele na przyklad?
>> Na pewno _celem_ naszego zwiazku nie jest prokreacja.
>Jasne, że nie prokreacja. Celem naszego też nie była i nie jest. To cel -
>jakby to powiedzieć? -uboczny, dodatkowy. Nie po to braliśmy ślub. Ale też
>nie po to, aby żyć obok siebie i nie rozmawiać o sobie.
Czy fakt, ze nie omawiamy _szczegolowo_ tego, co bedzie za 15 lat, oznacza wg.
Ciebie, ze wcale nie rozmawiamy o sobie ?
>Jak pojawi się u Was
>dziecko (raczej chciane... w końcu to będzie Wasz wybór, bo jak widzę, Ty
>nie pozostawiasz nic przypadkowi ;) ) to zobaczycie jak poprzestawiają się
>Wam priorytety. A jeżeli się nie przestawią, to tylko ze szkodą dla potomka.
>No chyba, że nie Wy chcecie wychowywać własne dziecko.
Zaczynasz mnie obrazac. PLONK warning.
>Tak na marginesie. To dyskusja akademicka. Możemy sobie porozmawiać Duniu,
>możemy się poprzepychać i pocytować, powiedzieć co myślimy, ale żyjemy w
>dwóch różnych światach. W gruncie rzeczy po co w ogóle dyskutujemy, po co ta
>rozmowa (ależ jestem złośliwy! ;) )?Najważniejsze, że rozumiemy się z
>naszymi drugimi połówkami i że jest nam z nimi dobrze, nieprawdaż?
Tylko, ze Ty zdazyles mnie w niej kilka razy obrazic.
EOT.
Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
|