Data: 2003-06-03 10:00:42
Temat: Re: A co jesli ja chce dziecka?
Od: "Habeck" <h...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Czytaj ze zrozumieniem. Gdzie napisalam, ze ten aktywny tryb zycia mamy
osobny
> ?
Czytam ze zrozumieniem. Gdzie napisałaś, że macie wspólny?
> Jw. I oszczedz sobie zlosliwosci. Nawet okraszonych emotikonkiem.
Emotikonki są właśnie po to, żebyś wiedziała w jakim tonie piszę posta. Nie
jestem źle złośliwy. Raczej przekornie.
> Z tej pracy bede miala kiedys wysoka emeryture i bedziemy z mezem siedziec
na
> Hawajach, podczas gdy Ci gledzacy i marudzacy beda latac po Aldikiach.
Na kiego Ci emerytura, skoro może Cię wcześniej "szlag trafić"? :P I kto
wspominał o ględzących i marudzących? Może powinienem się obrazić? :) A poza
tym... patrz kilka odp. niżej.
> Tak, jak akceptuje rzeczy tego rodzaju. Wiedzialam o nich przed slubem i
skoro
> zgodzilam sie byc z ta osoba, to widocznie stwierdzilam, ze mi to az tak
nie
> przeszkadza. Widzisz, ja nie jestem osoba malostkowa,
A tak się mnie czepiasz o detale... emotikonki... Ja jak widać jestem
małostkowy. Poza tym chciałaś szerzej ("Hmm, mozna szerzej ?").
>moj TZ tez nie.
Oczywiście... inaczej jakby z Tobą wytrzymał? :PPP :) Bez obrazy...
>I
> prawdopodobnie dlatego nie musimy rozstrzasac kazdego najmniejszego
szczegoliku
> z naszych charakterow. Zyj i daj zyc innym.
Doskonała maksyma. Tylko czy wtedy ludzie stawaliby się lepsi? To nie
kwestia rozstrząsania każdego najmniejszego szczególiku (i kto tu jest
złośliwy Duniu?) z naszych charakterów. Zapomniałaś, że rozmawiamy na temat
tego co myślą inni. Na temat wyobrażeń przyszłości. Masz rację... może się
zdarzyć, że jej nie będzie (wypadki losowe). Ale naprawdę warto wiedzieć na
czym się stoi. Przynajmniej dla niektórych.
> oza tym jesli nie widzisz roznicy miedzy 'podoba mi sie wszystko w moim
TZ' i
> 'akceptuje wszsystko w moim TZ' to rzeczywiscie nadajemy na innych falach
i nie
> ma o czym rozmawiac.
Nie wszystko Ci się podoba w Twoim TZ, ale wszystko akceptujesz. Rozumiem
różnicę. Przecież wiesz, że rozumiem. To tylko kwstia doboru odpowiednich
słów. Możliwe, że dobrze się rozumiemy Duniu, tylko właśnie nadajemy na
różnych falach. Używamy różnego słownictwa, innych synonimów.
Usypiając właśnie przed chwilą dziecko wpadło mi do głowy jeszcze jedno
słówko. Tolerancja. Ja swoją Asię jako ojciec akceptuję w 100%. Akceptuję ją
jaka jest. Ale nie akceptuję jej niektórych zachowań (np. wyrywanie zabawek
innym dzieciom czy niszczenie różnych rzeczy). Nie toleruję tego i staram
się jej wytłumaczyć, że robi źle, że musi się zmienić. Czy mam tolerować
takie zachowania i na nie pozwalać, pomimo tego, że akceptuję ją jak jest?
Akceptacja osoby i jej nawyków to wg mnie dwie różne rzeczy.
> Życie człowieka nie polega na tym, żeby
> >żyć tylko dla siebie i tak, żeby było wygodniej bo druga osoba i tak
> >akceptuje.
>
> A dlaczego nie, jesli oboje to akceptuja ? Co jest zlego w wygodnym zyciu
?
Czytaj ze zrozumieniem. Nie napisałem, że wygodne życie jest złe. Większość
chce żyć wygodnie, nawet ja. Ale nie kosztem moich bliskich, nawet jeśli
akceptują to co robię. Napisłem, że można być lepszym dla drugiej osoby
kosztem swojej chwilowej wygody. Co mi przeszkadza wrzucić te brudne,
śmierdzące skarpety (cóż... przykład kiepski). Albo... palenie papierosów.
Można to akceptować i nie lubić. Uważam, że dla innych powinienem się
przynajmniej postarać rzucić. Stanę się przez to lepszy.
> >BTW nigdy się nie kłóciliście?
>
> Ostatni raz powaznie chyba przed dwoma laty. Jesli mamy odmienne zdania,
to
> rozmawiamy, a nie klocimy sie.
Gratuluję. Ale kwestia sposobu zależy tylko od ludzi. Niektórzy wolą
krzyczeć inni mówić. Nie zmienia to faktu, że jest to kłótnia (lub jak wolą
Ci, którzy rozmawiają /a nie się kłócą/ dyskusja).
> >> Jakie cele na przyklad?
> >> Na pewno _celem_ naszego zwiazku nie jest prokreacja.
> >Jasne, że nie prokreacja. Celem naszego też nie była i nie jest. To cel -
> >jakby to powiedzieć? -uboczny, dodatkowy. Nie po to braliśmy ślub. Ale
też
> >nie po to, aby żyć obok siebie i nie rozmawiać o sobie.
>
> Czy fakt, ze nie omawiamy _szczegolowo_ tego, co bedzie za 15 lat, oznacza
wg.
> Ciebie, ze wcale nie rozmawiamy o sobie ?
Nie, ale w takim tonie nadawałaś przez jakiś czas (Po co rozmawiać,
skoro...). Co złego jest w tym, że inni robią plany 15-letnie, inni 2-dniowe
a inni 5-letnie i starają się je realizować? Wy chcecie siedzieć na
Hawajach. Przynajmniej takie są Twoje plany. Może Twój TZ ma inne? Co jeśli
na emeryturze stwierdzi, że woli do Aldika?
> >Jak pojawi się u Was
> >dziecko (raczej chciane... w końcu to będzie Wasz wybór, bo jak widzę, Ty
> >nie pozostawiasz nic przypadkowi ;) ) to zobaczycie jak poprzestawiają
się
> >Wam priorytety. A jeżeli się nie przestawią, to tylko ze szkodą dla
potomka.
> >No chyba, że nie Wy chcecie wychowywać własne dziecko.
>
> Zaczynasz mnie obrazac. PLONK warning.
Przepraszam. (Żółtą kartkę przyjąłem. Licze na brak czerwonych.)
Po prostu jako ojciec widzę kupę ludzi, którzy mówią jak to wychowują swoje
dziecko. A na okrągło je widzę nie z matką (która jest w pracy do 20) i nie
z ojcem (który jest w pracy do 20), tylko z opiekunką, do której dziecko
woli pójść wtedy, gdy mu coś się stanie niż do rodzica.
A jeszcze bardziej śmieszą mnie samotne mamy, które pracują, studiują i
mówią jak to pięknie wychowały dziecko, choć tak naprawdę 90% czasu malec
spędza z babcią. Zdaję sobie sprawę, że studia i praca to ważne sprawy, ale
po co się w takim razie chwilić jaką jest się wspaniałą matką, skoro tak
rzadko widuje się dziecko. Nie piję do wszystkich samotnych matek. I od razu
przepraszam wszystkie obrażone. Jednen PLONK worning mi wystarczy. :)
> Tylko, ze Ty zdazyles mnie w niej kilka razy obrazic.
Nie Duniu. Niczego nie pisałem po to aby kogokolwiek obrażać (a tym bardziej
Ciebie). To Ty zdążyłaś się w niej kilka razy obrazić.
> EOT.
Nie rób EOT, skoro zadajesz pytania.
Z wyrazami szacunku,
Habeck
|