Data: 2006-11-15 14:57:03
Temat: Re: A róze...
Od: Beata Mateuszczyk <b...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Marta Góra wrote:
> Dnia Tue, 14 Nov 2006 23:43:01 +0100, ewa napisał(a):
>>Użytkownik "Dobranoc"
>>
>>>Ja jestem leniwa i nie kopczykuje żadnych, poza świeżo
>>>przesadzonymi/posadzonymi. Niekoniecznie jednak bierz ze mnie przykład :)
>>
>>raz nie okopałam i część poleciała - nawet krzaczastych :(
>
>
> Ja kopczykuję więskszość co roku i jeszcze do tego okrywam stroiszem.
> Wypadów miałam kilka: Chopin - były paskudne mrozy bez śniegu, Abraham
> Darby 2005/04, raz miniaturka no name. Żeby było smiesznie miniaturka stała
> całe lato na tarasie u koleżanki, dała mi ją późną jesienią - zadołowałam
> razem z doniczką, wiosną wsadziłam do gruntu i nie przetrwała zimy.
Rodzice nie kopczykowali. Do czasu aż kilka lat temu wypadły im prawie
wszystkie. U teściów tej samej zimy okopczykowane przetrwały bez
ubytków. Teściowie mieszkają 50 km dalej na wschód. Więc klimat podobny,
a nawet u nich trochę chłodniej.
Od tamtej pory rodzice pilnują okopania róż. I na razie strat nie ma.
Pozdrawiam
Bea
|