Data: 2006-11-15 14:42:28
Temat: Re: A róze...
Od: Marta Góra <m...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 14 Nov 2006 23:43:01 +0100, ewa napisał(a):
> Użytkownik "Dobranoc"
>
>> Ja jestem leniwa i nie kopczykuje żadnych, poza świeżo
>> przesadzonymi/posadzonymi. Niekoniecznie jednak bierz ze mnie przykład :)
>
> raz nie okopałam i część poleciała - nawet krzaczastych :(
Ja kopczykuję więskszość co roku i jeszcze do tego okrywam stroiszem.
Wypadów miałam kilka: Chopin - były paskudne mrozy bez śniegu, Abraham
Darby 2005/04, raz miniaturka no name. Żeby było smiesznie miniaturka stała
całe lato na tarasie u koleżanki, dała mi ją późną jesienią - zadołowałam
razem z doniczką, wiosną wsadziłam do gruntu i nie przetrwała zimy.
Paskudnie przemarza u mnie co rok Rosarium Uetersen, wybrałam zdaje się
niezbyt dobre miejsce:(
Zeszłej zimy większość róż przemarzła do wysokości okrywy śniegowej.
Podejrzewam, że gdyby nie śnieg i kopczyki z kompostu połowa by wypadła.
Sporo angielskich miało przemarznięte conajmniej połowę pędów.
Zupełnie odpuszczam kopczykowanie okrywowych i dzikorosnących gatunków.
Nie opatulam, nie kopczykuję czepnych róż.
Pozdrawiam,
Marta
--
http://tabaza.sapijaszko.net/
|