Data: 2017-08-19 16:30:22
Temat: Re: Aborcja u zgwałconej 10-latki?
Od: "Chiron" <c...@t...ja>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> napisał w
wiadomości news:906ef192-c6e5-4340-9e92-a5e7e798c7ca@googlegrou
ps.com...
W dniu sobota, 19 sierpnia 2017 00:02:23 UTC+2 użytkownik Chiron napisał:
> Użytkownik "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> napisał w
> wiadomości news:f3b80ea0-002e-4515-b2fd-a236d889153a@googlegrou
ps.com...
> Co Ty za propagandę szerzysz?! W ichniejszych szkołach uczono rzeczy
> niepraktycznych. To stary numer- urzędnicy uczyli się bardzo długo,
> musieli
> znać filozofię, literaturę, ale nie mieli najmniejszego pojęcia o
> administrowaniu! Nikt tego od nich nie wymagał. To była jedna z głównych
> przyczyn potężnego kryzysu gospodarczego w Chinach. Ponadto nie znali oni
> rzeczy praktycznych (uprawa roli, rzemiosła, etc). Nawet nie wiedzieli, że
> od tego zależy ich przyszłość. Nie było tam uczelni ani ośrodków
> religijnych, gdzie uczonoby administracji czy nauk praktycznych. W Europie
> to istniało, i miało się bardzo dobrze.
Nie uczono ich oficjalnie. Ale książki o naukach i technikach praktycznych
wychodziły w druku zwłaszcza za Sungów. Dotyczyły m.in. metalurgii,
rolnictwa,
matematyki, medycyny, prawa, sztuk walki, strategii wojskowych, a ich
nakłady były spore jak na epokę. Kto chciał, ten korzystał. Były księgarnie
lokalne
i wysyłkowe, domy wydawnicze państwowe i prywatne.
Władza wychodziła z założenia, że ludzie dzielą się na nieuków i samouków.
Większość wiejskich urzędników to była zresztą klasa chłopska,
która dorabiała sobie do niewysokiej pensji także uprawą ryżu i hodowlą
jedwabników, więc znała rolnictwo z praktyki. Często uprawiali też zawód
lekarza, na który były osobne egzaminy (m.in. istniała specjalizacja
"lekarz sądowy" i związany z tym urząd). Mieli tylko zakaz zajmowania się
przemysłem/rzemiosłem i kupiectwem.
==================================================
Źle ze sobą rozmawiamy. Tak "hasłowo". Ty piszesz o jakimś okresie,
wybierasz coś z niego- i traktujesz historię trochę...pars pro toto. No
wiem, robię podobnie :-) Tyle, że do prawdy ma się to nijak. Coś z czymś
porównujemy. No to najpierw się zastanów, o czym chcesz rozmawiać- pisałeś o
Średniowieczu w Europie. No to Weźmy ten sam okres Chin- chyba logiczne
podejście? A wtedy tam potężna kasta mandarynów była właśnie w ten sposób
kształcona: poezja, filozofia (tylko ta zatwierdzona przez władze- zero
nieprawomyślności), malarstwo, etc. Żadnych nauk praktycznych. I tak, jak
pisałeś- mieli mnóstwo egzaminów- które musieli zdać, żeby być urzędnikami.
W ten sposób mandaryni stanowili rzeczywiście elitę Chin, ale kompletnie nie
byli przygotowani do rządzenia. Co do książek o rolnictwie czy maszynach
albo wyrobie skór etc- to o takich w Chinach w ogóle nie słyszałem. Owszem,
prowadzono różne zapiski- żeby przekazać je przyszłym wtajemniczonym albo
nikomu. Ludzi, którzy byli bardzo zdolni i np udało im się trafić do
klasztoru, który akurat przechowywał różne "tajemne" księgi- kształcono, ale
potem traktowano gorzej niż niejednego niewolnika: taki kanarek w złotej
klatce u swego pana i władcy. Zobacz, jak chętnie służyli wiedzą Czingins-
chanowi. On ich traktował jak ludzi wolnych. Płacił im- i nie traktował jak
niewolników. Ba! Kazał ich chronić!
W Europie trwała wymiana myśli. Mimo braku druku- tak, jak w Chinach-
istniały szkoły, potem uczelnie. Powszechne wręcz było kształcenie w
klasztorach. Uczono tam przede wszystkim rzeczy praktycznych. Nie kryto się
ze swoją wiedzą- tylko (w całkowitym przeciwieństwie do Chin)- propagowano
ją. No cóż- w Chinach dziś niewiele się pod tym względem zmieniło.
--
Chiron
|