Data: 2009-12-04 21:26:53
Temat: Re: Alefia urojeniowa
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 4 Dec 2009 13:18:25 -0800 (PST), de Renal napisał(a):
> XL wrote:
>> Dnia Fri, 4 Dec 2009 11:52:15 -0800 (PST), de Renal napisaďż˝(a):
>>
>>> Przyjrzyjmy si� ludziom przysz�o�ci, ludziom naukowym i dzisiaj ich
>>> nie brak, co raz g�ciej si� pleni�. Jedno jest wstr�tne w takim
>>> naukowcu; jego u�miechni�ta bezsilno��, pogodna bezradno��. Podobny
>>> jest rurze, kt�ra przepuszcza pokarm, ale go nie trawi; nigdy ta
>>> wiedza jego nie staje si� w nim osobista, jest od st�p do g��wy
>>> narz�dziem tylko, instrumentem= podobie�stwo z Robakksem. Rozmawia z
>>> takim profesorem, jak z ryb� wyj�t� z wody, ka�dy z nich umiera, gdy
>>> go wydoby� z jego specjalno�ci-- to jest zawstydzaj�ce, trzeba si�
>>> czerwieni�. Skromni? Ja na ich miejscu tak�e by�bym skromny, jak�e nie
>>> by�, gdy nic z tego , co si� osi�ga, nie wchodzi w krew.? Przekl�te
>>> �lepe kury, kt�rym zdarza si� ziarno. �lepi murarze, od tysi�cleci
>>> k�ad�cy cegie�k� na cegie�ce, ale nie wiedz� co buduj�. S�
>>> pracownikami. S� wsp�pracownikami. Je�li jeden powiedzia� ''a'',
>>> drugi m�wi'' b'', a trzeci ''c'' i tak urabia si� zdanie dominuj�ce,
>>> ka�dy jest funkcj� ka�dego, ka�dy pos�uguje si� ka�dym, wszyscy
sďż˝
>>> zawsze s�ugami-- wyssani przez wampira intelektu, zepchni�ci w d�
>>> przez szybuj�c� w g�rze My�l, co raz bardziej nieosi�galna.
>>> Jeszcze za mojej m�odo�ci �miano si� z profesora, abstrakcyjnego
>>> dziadka gubi�cego kapelusz. Dzi� ju� nikt si� nie �mieje, zaczynamy
>>> si� kurczy�, kuli�, robi si� nam jako� niewyra�nie, gdy widzimy, jak
>>> dobrotliwe gremium specjalist�w dobiera si� nam do sk�ry-- przetwarza
>>> nam geny-- w�azi nam w sny-- przeinacza kosmos, zapuszcza igie�k� w
>>> centra nerwowe, obmacauje te organy nasze wewn�trzne, poufne, kt�re
>>> nie powinny by� dotykane. Ten rozpoczynaj�cy si� bezwstyd, ta
>>> nikczemna bezceremonialno��, to �wi�stwo poczynaj�ce dzia� si� z
nami
>>> jeszcze nas dostatecznie nie przera�a-- ale wkr�tce poczniemy wy�, jak
>>> ta przyjaci�ka, dobrodziejka, Nauka, coraz bardziej rozp�tana, staje
>>> si� bykiem bior�cym nas na rogi, �ywio�em bardziej nieobliczalnym od
>>> wszystkich, z jakim dot�d mieli�my do czynienia. Wzmagaj�ce si�
>>> �wiat�o , przeobrazi si� w ciemno�� i znajdziemy si� w nowej nocy ,
>>> najgorszej.
>>
>> Tak jest, masz racjďż˝.
>> --
>>
>> Ikselka.
>
>
> Ej obudź się, najpierw się zgadzasz późnej nie, to są konsekwecje
> naukowego chłodu, że go wywalono, pomyśl jak czujesz się nas sali
> operacyjnej gdy jesteś tylko mięsem do naprawienia, a wszelkie ciepłe
> słowo jest uważane za zbyteczne i taki lekarz bezceremonalnie wkłada
> ci palce..... bez żadnego ciepłego słowa.
> Czyli jesteś przedmiotem.
Zgadzam się z fragmentem, który zacytowalam powyżej.
Nie zgadzam się z niesłusznością wywałki z pracy, bo to akurat ma się do
tego, co powyżej piszesz, jak pięść do nosa.
Źle zaklasyfikowałeś sytuację z tym zwolnieniem. Zwolnienie było słuszne:
profesjonalista powinien wykonywac swj zawód bez ukrytych intencji. A skoro
tego JEDNEGO pana wywalono, to znaczy, że wyszedł poza kompetencje i
zaistniały okoliczności działania na niekorzyść pacjenta -
najparwdopodobniej chodzi o próbę wkradniecia się w sferę zaufania w celu
odniesienia korzyści materialnych (zapis notarialny, wyłudzenie itp).
Niedawno w TV (jakiś rok do dwóch) był program o miłym chłoptasiu, który w
ten właśnie sposób "obskakiwał" kilak starszych, samotnych osób. jedna z
nich opłacała mu studia, od każdego coś wyłudził.
--
Ikselka.
|