Data: 2009-12-04 21:18:25
Temat: Re: Alefia urojeniowa
Od: de Renal <f...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
XL wrote:
> Dnia Fri, 4 Dec 2009 11:52:15 -0800 (PST), de Renal napisaďż˝(a):
>
> > Przyjrzyjmy si� ludziom przysz�o�ci, ludziom naukowym i dzisiaj ich
> > nie brak, co raz g�ciej si� pleni�. Jedno jest wstr�tne w takim
> > naukowcu; jego u�miechni�ta bezsilno��, pogodna bezradno��. Podobny
> > jest rurze, kt�ra przepuszcza pokarm, ale go nie trawi; nigdy ta
> > wiedza jego nie staje si� w nim osobista, jest od st�p do g��wy
> > narz�dziem tylko, instrumentem= podobie�stwo z Robakksem. Rozmawia z
> > takim profesorem, jak z ryb� wyj�t� z wody, ka�dy z nich umiera, gdy
> > go wydoby� z jego specjalno�ci-- to jest zawstydzaj�ce, trzeba si�
> > czerwieni�. Skromni? Ja na ich miejscu tak�e by�bym skromny, jak�e nie
> > by�, gdy nic z tego , co si� osi�ga, nie wchodzi w krew.? Przekl�te
> > �lepe kury, kt�rym zdarza si� ziarno. �lepi murarze, od tysi�cleci
> > k�ad�cy cegie�k� na cegie�ce, ale nie wiedz� co buduj�. S�
> > pracownikami. S� wsp�pracownikami. Je�li jeden powiedzia� ''a'',
> > drugi m�wi'' b'', a trzeci ''c'' i tak urabia si� zdanie dominuj�ce,
> > ka�dy jest funkcj� ka�dego, ka�dy pos�uguje si� ka�dym, wszyscy
sďż˝
> > zawsze s�ugami-- wyssani przez wampira intelektu, zepchni�ci w d�
> > przez szybuj�c� w g�rze My�l, co raz bardziej nieosi�galna.
> > Jeszcze za mojej m�odo�ci �miano si� z profesora, abstrakcyjnego
> > dziadka gubi�cego kapelusz. Dzi� ju� nikt si� nie �mieje, zaczynamy
> > si� kurczy�, kuli�, robi si� nam jako� niewyra�nie, gdy widzimy, jak
> > dobrotliwe gremium specjalist�w dobiera si� nam do sk�ry-- przetwarza
> > nam geny-- w�azi nam w sny-- przeinacza kosmos, zapuszcza igie�k� w
> > centra nerwowe, obmacauje te organy nasze wewn�trzne, poufne, kt�re
> > nie powinny by� dotykane. Ten rozpoczynaj�cy si� bezwstyd, ta
> > nikczemna bezceremonialno��, to �wi�stwo poczynaj�ce dzia� si� z
nami
> > jeszcze nas dostatecznie nie przera�a-- ale wkr�tce poczniemy wy�, jak
> > ta przyjaci�ka, dobrodziejka, Nauka, coraz bardziej rozp�tana, staje
> > si� bykiem bior�cym nas na rogi, �ywio�em bardziej nieobliczalnym od
> > wszystkich, z jakim dot�d mieli�my do czynienia. Wzmagaj�ce si�
> > �wiat�o , przeobrazi si� w ciemno�� i znajdziemy si� w nowej nocy ,
> > najgorszej.
>
> Tak jest, masz racjďż˝.
> --
>
> Ikselka.
Ej obudź się, najpierw się zgadzasz późnej nie, to są konsekwecje
naukowego chłodu, że go wywalono, pomyśl jak czujesz się nas sali
operacyjnej gdy jesteś tylko mięsem do naprawienia, a wszelkie ciepłe
słowo jest uważane za zbyteczne i taki lekarz bezceremonalnie wkłada
ci palce..... bez żadnego ciepłego słowa.
Czyli jesteś przedmiotem.
|