| « poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2003-01-27 14:58:12
Temat: Re: Argument o dyskrecji w milosci
>
> Moze dajcie sobie wiecej czasu.
> Mam taka wizje (moja wyobraznia lubi koloryzowac), ze gdy tylko
> Twoj TZ nabiera powietrza, zeby cos powiedziec, to Ty z miejsca
> zerkasz na niego z nadzieja.
raczej nie widzialam u niego takiej checi wiec nawet nie mialam nadziei...
A w odwrotnej sytuacji on sciska
> kciuki, zebys znowu nie zaczela poruszac tego tematu.
moze masz racje...
Pomysl, czy nie tkwi w tym ziarnko prawdy?
mhm, z bolem musze przyznac ze moze byc
> Wtedy warto przeczekac. Potem temat sam wroci albo problem sie
> rozwiaze mimochodem.
> Zycze powodzenia.
dzieki !!
J.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2003-01-27 16:40:59
Temat: Re: Argument o dyskrecji w milosci> No, ale skoro snuje się za człowiekiem i całymi dniami w
> nieskończoność dopomina się o miłe słówko, to chyba można ze
> sporym prawdopodobieństwem założyć, że mniej więcej tego właśnie
> oczekuje, nie? :)
....................
to, ze ktos nie kocha Ciebie tak jak Ty tego oczekujesz, nie oznacza, ze
Ciebie nie kocha - tak mniej wiecej brzmialy słowa Marqueza.
Po 13 latach małzenstwa dobrze to rozumiem...
Ty oczekujesz słów, dopominasz sie o nie, i co jezeli nie otrzymasz ich -
czy to znaczy, ze On Ciebie nie kocha ?
...................
>
> A co, przepraszam, nie należy się? Osobiście jestem święcie
> przekonana, że te wszystkie "cukiereczki i słoneczka najmilsze"
> oraz buziaki w czółko należą mi się jak psu zupa :) - co nie
> znaczy, że nie doceniam TŻ, że tak się biedny poświęca ;)
....
to takie roszczeniowe, nalezy mi sie i czesc...
Przez dłuzszy czas i ja tak myslałam ja Ty. Teraz wiem, ze takie roszczenie
sobie prawa do tego co i jak ma mi powiedziec, moj ukochany, to raczej nie
partnerstwo...
Wole, zeby nie było poswiecen, tylko szczery gest, słowo.
Pragnę, zeby nie myslał, ze MUSI, tylko zeby CHCIAŁ.
Zreszta, omawiamy sytuacje, w której ktos ma kłopoty z wyrazaniem miłosci
słowami.
W takiej sytuacji, zmuszany do wiecznego "kadzenia", daje to, czego w sumie
dac nie chce.
.....
Wiecie
> co, ja naprawdę nie mogę pojąć tego "dozowania" i
> "niedogadzania" dla samej idei. Bo co, partner się rozpaskudzi?
> To obiad też mam mu gotować raz na dwa tygodnie?
>
> Z reporterskiego obowiązku zaznaczam, że z zasadą "nic na siłę"
> zgadzam się w całej rozciągłości.
masz racje, dla samej idei, to rzeczywiscie bez sensu.
Moze nie napisalam tego precyzyjnie, ale chodziło mi, o takie roszczeniowe
stawianie sprawy - ja pragne, wiec Ty mi rob - dostajesz "palec, a potem
chcesz cała reke", ale nie zwracasz uwagi, ze ktos moze nie chce tyle dawac.
Pozdrawiam Agata
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2003-01-27 23:53:21
Temat: Re: Argument o dyskrecji w milosci
Użytkownik Dunia <d...@N...gazeta.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:
> Nie twierdze, ze dotyczy to kazdego, ale tak bylo w przypadku mojego meza.
Ja
> "kocham Cie" uslyszalam na dobra sprawe przy oswiadczynach :) Moze i mi
> brakowalo tego, ale nie wyobrazam sobie, abym mogla mezczyzne zmuszac do
tego
> - jaka wartosc ma takie wymuszone wyznanie ?
(ciach)
> lepsze, jesli je uslyszysz, wierz mi. Moj maz powiedzial mi, ze od dawna
mnie
> kochal, ale bal sie odpowiedzialnosci jaka w jego mniemaniu pociagaly te
> slowa. Dopiero, kiedy wyjechalam za granice, zdal sobie sprawe, ze to moze
byc
> juz koniec, i wtedy jego uczucia wyklarowaly sie.
Czyli jednak powiedział to, żeby Ciebie nie stracić - bo Ty na to czekałaś i
tego potrzebowałaś? Jakoś tam wiedział o tym i powiedział, żeby zaspokoić
Twoją potrzebę? Tak tylko sobie snuję dywagacje, może było zupełnie inaczej
;)
Ale IMO też Asia po jednym dopiero roku nie ma się jeszcze o co martwić.
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2003-01-28 00:01:05
Temat: Re: Argument o dyskrecji w milosci
Użytkownik <a...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:1...@n...onet.pl...
> Probowalam ale moze za malo albo moze zbyt nachalnie ? Mam czasem po
prostu
> wrazenie, ze go to meczy i chcialby zostac sam na sam z TV.
> Wie, jak bardzo potrzebuje przytulania, komplementow, milych slow ale
ciagle
> twierdzi, ze daje mi tyle ile moze. Staralam sie juz z przymrozeniem oka,
mowie
> mu komplementy, daje odczuc jaka jestem szczesliwa a on to przyjmuje i nie
> slysze nic w zamian, chyba ze sie zapytam "Szczesliwy jestes ze mna ?" i
juz
> mnie to meczy... naprawde jest dla mnie wazny ten czlowiek ale zastanawiam
sie
> czy to nie jest jednostronne uczucie.
Nie mogę nic doradzać, ale oprócz otwierania partnera komplementami jest
jeszcze inna opcja - ucięcie komplementów i miłych słówek. Czasami to tak
działa, że druga strona zaczyna się bardziej starać. Zrób tak szczególnie,
jeśli czujesz, że zaczynasz na sobie te adresowane do partnera komplementy
wymuszać tylko po to, zeby on się przemógł i wreszcie powiedział coś miłego
Tobie.
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2003-01-28 00:59:24
Temat: Re: Argument o dyskrecji w milosciOn Mon, 27 Jan 2003 13:34:18 +0000 (UTC), Dunia <d...@N...gazeta.pl> wrote:
: Zastanow sie, jak on sie do Ciebie odnosi. Czy o Ciebie dba ? Czy mu na Tobie
: zalezy ?
: To jest wazniejsze niz te dwa "magiczne" slowa. Twoj zwiazek nie zmieni sie na
: lepsze, jesli je uslyszysz, wierz mi. Moj maz powiedzial mi, ze od dawna mnie
: kochal, ale bal sie odpowiedzialnosci jaka w jego mniemaniu pociagaly te
: slowa. Dopiero, kiedy wyjechalam za granice, zdal sobie sprawe, ze to moze byc
: juz koniec, i wtedy jego uczucia wyklarowaly sie.
chyba laczysz dwie sprawy, ktore nie musza byc tym samym: niepewnosc co do
wlasnych uczuc i niechec do wyrazania ich. to pierwsze rozumiem, drugiego
- nie.
kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2003-01-28 08:39:44
Temat: re: Argument o dyskrecji w milosci
Użytkownik <a...@i...pl> napisał
> Probowalam ale moze za malo albo moze zbyt nachalnie ? Mam czasem po
prostu
> wrazenie, ze go to meczy i chcialby zostac sam na sam z TV.
> Wie, jak bardzo potrzebuje przytulania, komplementow, milych slow ale
ciagle
> twierdzi, ze daje mi tyle ile moze. Staralam sie juz z przymrozeniem oka,
mowie
> mu komplementy, daje odczuc jaka jestem szczesliwa a on to przyjmuje i nie
> slysze nic w zamian, chyba ze sie zapytam "Szczesliwy jestes ze mna ?" i
juz
> mnie to meczy... naprawde jest dla mnie wazny ten czlowiek ale zastanawiam
sie
> czy to nie jest jednostronne uczucie.
> pzdr
> J.
...mam to samo tylko w odwrotnym ukladzie ona/on - i juz nie mam sily dawac
sam i czekac, prosic, pytac czemu tak jest (bo jak spytam to dostaje
odpowiedz twierdzaca, ze "hmmm chyba rzeczywiscie tak jest" i "ona sie
postara", po czym dalej nastepuje to samo co wczesniej) - i tak juz pare
lat...
a podobno to wlasnie facet jest tym zimnym i bezuczuciowym w zwiazku...
powodzenia zycze;
czarny kot-
ps. przy okazji: witam grupe
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2003-01-28 10:08:39
Temat: Re: Argument o dyskrecji w milosciUżytkownik "Agati(Aga)" <a...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b13ngl$pfm$1@SunSITE.icm.edu.pl...
> > [...] chyba można ze sporym prawdopodobieństwem założyć,
> > że mniej więcej tego właśnie oczekuje, nie? :)
> ....................
> [...]
> Ty oczekujesz słów, dopominasz sie o nie, i co jezeli
> nie otrzymasz ich [...]
No cóż, będzie mi przykro. Niemniej jednak powyższe było
kontrargumentem dla Twojej tezy, że "Tak naprawde to nigdy
niewiadomo, czego oczekuje ta druga połowa". Niniejszym obalonej
:)
> [...]
> to takie roszczeniowe, nalezy mi sie i czesc...
Nie, skąd. To raczej żartobliwe. Ale w głębszym sensie - owszem,
uważam, że każdemu z partnerów "należy się" od drugiego
wszystko, co może mu sprawić przyjemność, a nie wymaga od
drugiej osoby zaprzeczenia sobie, swojej osobowości, swoim
zasadom. Na przykładzie przyziemnym: szczerze i organicznie
nienawidzę robić kotletów schabowych, a TŻ je uwielbia, więc raz
na jakiś czas "poświęcam się" i robię mu ten koszmarny
"konkretny kawałek mięsa, a nie ciągle zielenina". Jeszcze mi od
tego nigdy nic z głowy nie spadło :) Niemniej jednak równie
szczerze i organicznie nienawidzę pająków i gdyby TŻ się
upierał, że chce sobie takiego zahodować, to byłoby niedobrze.
Kwestia rozstrzygnięcia, na co można się zdobyć, a co nie
podlega dyskusji. Założenie a priori "nie będę tego robić, bo
nie lubię, koniec, kropka" to egoizm i pójście na łatwiznę.
> [...] takie roszczenie sobie prawa do tego co i jak ma
> mi powiedziec, moj ukochany, to raczej nie partnerstwo...
Oczywiście. Przez partnerstwo rozumiem raczej zdolność do
wypracowania przez oboje partnerów kompromisu. Oboje. Bo
przecież stwierdzenie "Twoje potrzeby są sprzeczne z moimi
upodobaniami, w związku z czym nie będą realizowane, koniec
dyskusji" to tym bardziej nie partnerstwo, prawda?
> [...] Pragnę, zeby nie myslał, ze MUSI, tylko zeby CHCIAŁ.
Oczywiście. Niemniej jednak jestem zdania, że w większości
podobnych do opisanego przypadków da się faceta przekonać, że
chce. Z takich lub innych względów - jeśli nie dlatego, że
odczuwa naglącą potrzebę zwokalizowania swoich uczuć, to może
chociaż dlatego, że zdaje sobie sprawę, że dziewczynie to sprawi
radość.
> [...]sytuacje, w której ktos ma kłopoty
> z wyrazaniem miłosci słowami.
> W takiej sytuacji, zmuszany do wiecznego "kadzenia",
> daje to, czego w sumie dac nie chce.
Oczywiście. W takiej sytuacji najłatwiej jest powiedzieć "nie
będę tego robić, bo nie lubię, nie umiem, nie chcę". Mnie
wychowano według starożytnych kanonów, zawierających m. in.
pojęcie "praca nad sobą". Są pewne rzeczy, których człowiek dla
drugiego człowieka nie zrobi i nawet nie powinien - ostatecznie
mąż/partner/TŻ to nie plastelina, którą ugniatamy sobie w
foremce swoich oczekiwań. Ale czasem warto spróbować wystawić
pasującą do foremki partnera wypustkę :)
> [...]chodziło mi, o takie roszczeniowe
> stawianie sprawy - ja pragne, wiec Ty mi rob
A zauważyłaś, że optujesz za identyczną, tylko odwróconą,
postawą - ja nie dam, więc ty nie chciej?
> - dostajesz "palec, a potem
> chcesz cała reke", ale nie zwracasz uwagi, ze ktos
> moze nie chce tyle dawac.
No i tu jest własnie miejsce na kompromis. Ostatecznie między
"wcale" a "tyle" mieści się cała gama "trochę".
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2003-01-28 10:15:14
Temat: Re: Argument o dyskrecji w milosciboniedydy <b...@z...pl> napisał(a):
>
> Użytkownik Dunia <d...@N...gazeta.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:
> > Nie twierdze, ze dotyczy to kazdego, ale tak bylo w przypadku mojego meza.
> Ja
> > "kocham Cie" uslyszalam na dobra sprawe przy oswiadczynach :) Moze i mi
> > brakowalo tego, ale nie wyobrazam sobie, abym mogla mezczyzne zmuszac do
> tego
> > - jaka wartosc ma takie wymuszone wyznanie ?
>
> (ciach)
>
> > lepsze, jesli je uslyszysz, wierz mi. Moj maz powiedzial mi, ze od dawna
> mnie
> > kochal, ale bal sie odpowiedzialnosci jaka w jego mniemaniu pociagaly te
> > slowa. Dopiero, kiedy wyjechalam za granice, zdal sobie sprawe, ze to moze
> byc
> > juz koniec, i wtedy jego uczucia wyklarowaly sie.
>
> Czyli jednak powiedział to, żeby Ciebie nie stracić - bo Ty na to czekałaś i
> tego potrzebowałaś? Jakoś tam wiedział o tym i powiedział, żeby zaspokoić
> Twoją potrzebę?
O to juz trzeba by meczyc mojego TZ :) Mnie wyznal niedawno, ze ciezko bylo mu
wyrazac uczucia, po prostu nie wiedzial jak to zrobic. U niego w rodzinie
panowal tzw. zimny wychow, mysle, ze od swoich rodzicow nie uslyszal nigdy, ze
go kochaja (mimo, co moge ocenic, kochaja go, ale rowniez nie potrafia tego
wyrazic). Taka karma :) Mysle, ze jesli ktos nie mial czulosci w domu, to jest
mu trudno cokolwiek wyrazic slowami. W domu mojego TZ rodzice wyrazali milosc
do dzieci ciezka praca, zapewnianiem im dobrobytu etc, w moim - bylo wiecej
miejsca na czulosc, dlatego i ja jestem inna.
Po drugie uwazam (i nie tylko ja), ze mezczyznom jest generalnie trudniej
wyrazac uczucia niz kobietom (inna struktura mozgu, tak twierdza niektorzy
naukowcy, jest kilka dobrych ksiazek popularnych na ten temat) - moze nie
wszystkim, ale wiekszosci - wiem z rozmow z moimi psiapsiolami.
Moj wyjazd za granice nie byl podyktowany wola "szantazu emocjonalnego", lecz
raczej sytuacji zyciowej (ukonczenie studiow i propozycja pracy). Ja i moj TZ
mielismy w tym okresie problemy, ale raczej nie "z niemowieniem kocham cie",
ale z brakiem ogolnej dlugoplanowej wizji naszego zwiazku przez mojego TZ.
Uznalam wiec, ze jesli on po dwoch latach bycia razem nie wie, czy chce ze mna
byc, czy woli zajac sie swoja kariera (w naszym przypadku bylo bardzo trudno
to pogodzic...), to pomoge mu podjac decyzje i zajme sie wlasna kariera :)))
A ze cala ta sytuacja stala sie katalizatorem dla lewej polkuli jego mozgu -
coz, tylko sie z tego ciesze, bo jest bardzo wartosciowym czlowiekiem i jestem
dumna, ze jestem jego zona :)
O ile znam mojego TZ, nigdy nie zrobilby czegos "na odczepnego", czyli
powiedzial cos, czego nie jest pewnien, zeby mi zrobic dobrze. Cenie jego
szczerosc i nauczylam sie dopatrywac jego milosci w tym, co dla mnie robi i
jak mnie traktuje.
Ja nigdy nie dawalam mu do zrozumienia, ze chce od niego to i tamto uslyszec.
Mysle, ze oswiadczyny byly poteznym zwrotem w jego psychice, stad i przemiana
w mowieniu o milosci. Moze i jego potrzeby sie z czasem zmienily, i teraz on
sam ma wieksza radosc z mowienia o milosci ? Ludzie ewoluuja z czasem, w miare
okolicznosci zyciowych.
Tak tylko sobie snuję dywagacje, może było zupełnie inaczej
A kto moze zrozumiec mezczyzn ??? ;)
Dunia
>
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2003-01-28 10:23:27
Temat: Re: Argument o dyskrecji w milosciKatarzyna Kulpa <k...@k...net> napisał(a):
> On Mon, 27 Jan 2003 13:34:18 +0000 (UTC), Dunia <d...@N...gazeta.pl>
wr
> ote:
> : Zastanow sie, jak on sie do Ciebie odnosi. Czy o Ciebie dba ? Czy mu na
Tobi
> e
> : zalezy ?
> : To jest wazniejsze niz te dwa "magiczne" slowa. Twoj zwiazek nie zmieni
sie
> na
> : lepsze, jesli je uslyszysz, wierz mi. Moj maz powiedzial mi, ze od dawna
mni
> e
> : kochal, ale bal sie odpowiedzialnosci jaka w jego mniemaniu pociagaly te
> : slowa. Dopiero, kiedy wyjechalam za granice, zdal sobie sprawe, ze to
moze b
> yc
> : juz koniec, i wtedy jego uczucia wyklarowaly sie.
>
> chyba laczysz dwie sprawy, ktore nie musza byc tym samym: niepewnosc co do
> wlasnych uczuc i niechec do wyrazania ich. to pierwsze rozumiem, drugiego
> - nie.
A czy to czesto nie idzie w parze ? Nie wiadomo, co w tej drugiej osobie
siedzi...
Tak jak napisalam w poscie wyzej - niektorzy nie doznawali czulosci w domu
rodzinni i "nie znaja jezyka milosci". Niektorzy - zwlaszcza mezczyzni -
obawiaja sie byc "smieszni i sentymentalni". Inni po prostu czuja, ze latwiej
im wyrazac uczucia czynami i slowami.
Tak juz jest, kazdy jest inny, a jesli partnerzy sa bardzo rozni...
Mysle, ze postawienie sprawy: musisz mi okazywac milosc tak, jak ja chce, jest
czystym egoizmem i z miloscia nie ma juz wiele wspolnego. Moim zdaniem, z
milosci warto sie nauczyc "jezyka" tej osoby, ktorej ciezej jest okazywac
uczucia, i tym sposobem na pewno bardziej sie ja zacheci niz klotniami, dasami
etc. Trzeba starac sie najpier zaakceptowac sposob w jaki partner okazuje
milosc i docenic te starania, a dopiero potem "dopominac sie o swoje". I to
tez nie w klotni - bo w takim przypadku okazywanie uczuc zacznie sie kojarzyc
partnerowi z wyklocaniem sie, a to przeciez go nie zacheci :)
To sa subtelne sprawy, jesli ktos jest niecierpliwy, to z pewnoscia jest
latwiej zmienic partnera...
Dunia
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2003-01-28 11:08:02
Temat: Re: Argument o dyskrecji w milosciUżytkownik "Dunia " <d...@N...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:b15l7i$91a$1@inews.gazeta.pl...
> [...] mezczyznom jest generalnie trudniej
> wyrazac uczucia niz kobietom (inna struktura mozgu,[...]
Będę się upierać jak osioł przy poglądzie, że to jednak przede
wszystkim kwestia wzorców, wychowania i oczekiwań społecznych :)
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |