Data: 2002-02-04 11:40:52
Temat: Re: Bal
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> I to byly jak dla mnie 2 najwazniejsze punkty. Sytuacja niejasna,
nie
> bylo rozmowy pt. musze jechac, mam zobowiazania, nie mam jak wrócic.
> Byly chore dzieci, maz który zostaje, znajomi którzy jada samochodem
i
> Ty bawiaca sie z nimi. Basiu nie chce oceniac ani robic wyrzutów
Twoj
> maz juz Ci wystarczy chyba ;) ale spróbuj odwócic sytuacje. Ty
zostajesz
> w domu a maz decyduje sie wyjechac, bo bal... Jak myslisz nie byloby
Ci
> przykro? nie czulabys, ze znajomych ceni wiecej niz rodzine? ze
zamiast
> zostac z Toba jedzie i zostawia Cie?
On wyjeżdża solo bardzo często ze swoimi znajomymi.
Teraz też np. pojechał w Tatry na wspinaczkę i nigdy nie mam do niego
pretensji, bo dla mnie to zupełnie zrozumiałe że czasem ma sie ochote
pobyć w towarzystwie swoich przyjaciół.
I wcale nie czuję się "zostawiona", czy "porzucona".
Dla przypomnienia - jesteśmy małzeństwem 18 lat.
I od zawsze był u nas taki układ ze jedno nie zabrania drugiemu robić
nic związanego ze swoimi zainteresowaniami.
Jak mój Michałek miał 2 miesiące mąż wyjechał na 3 miesiace w góry
Peru (Cordiliera Blanca).
Wyprawa w takie dalekie góry planowana była 1,5 roku przed wyjazdem
(prace zarobkowe, wszystkie zajęcia podporzadkowane temu celowi).
Nie mogłam mu tego zrobić i zabronic wyjazdu który był "wyjazdem
zycia", wręcz namawiałam go do tego wyjazdu, kiedy on miał
wątpliwości.
No i nic sie wtedy nie stało, tylko stęskniliśmy sie za sobą.
> Wg mnie to juz nie chodzi o to czy sytuacja byla tak krytyczna ale o
to
> co wazniejsze w tym momencie- spedzenie czasu z bliskimi czy ze
> znajomymi. Nie wiem jak zareagowal Twój maz ale ja na jego miejscu
> czulabym duzy zal, ze pojechalas- szczegolnie skoro znajomi jechali
> samochodem wiec mieli jak zabrac choc czesc rzeczy. Napisalas, ze to
> ksiazki- a wiec rzeczy chyba nie niezbedne na bal?
Pisałam wczesniej że od samochodu idzie się pod górę ok 1 godz, a z
ciezkim plecakiem 1,5 godz.
A książki były na aukcję, która miała sie odbyć w czasie balu, dochód
z aukcji, która sie zreszta odbyła poszedł na rzecz naszej chatki.
No ale od biedy małzeństwo z którym jechałam zabrałoby i te rzeczy.
Ale ja po prostu chciałam jechać.
I jak pisałam - dzieci które są w tym wszystkim najważniejsze nic nie
miały przeciwko mojemu wyjazdowi, nawet sie dziwili że tata tak ostro
zareagował.
Pozdrowienia.
Basia
|