Data: 2002-06-20 13:38:34
Temat: Re: Biegły s?dowy
Od: "grzechutek" <g...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> No więc miej pretensje do siebie, a nie do biegłych. To nie oni są
> źli, tylko Twoje oczekiwania niewłaściwe.
Jak idę do lekarza a ten mnie nie wyleczy - to czy mam mieć pretensję do
siebie, że mu ufałam?
> Coś Ci chyba kiedyś pisałam o konieczności zrobienia obdukcji
> lekarskich? To jest dowód obiektywny, a nie Twoje informacje. Przecież
> to nie wina wymiaru sprawiedliwości, że proces toczy się niezgodnie z
> Twoimi wyobrażeniami.
Napisałam o tym parę postów chyba niżej...
Można bić bez śladów..
> Więc co za problem pouczyć dzieci, jak mają odpowiadać na jedno
> pytanie?
Niczego dzieci nie uczę.
> A dlaczego nie? Pyta sie, tylko bez obecności rodziców. Czyżby
> badające nie rozmawiały z dziećmi bez Waszego towarzystwa? Jakos nie
> chce mi się w to wierzyć.
Może z 10 minut
> Tak napisały w tej opinii? Nie zmyślaj. A znerwicowana jesteś na
> pewno. To nawet widać z Twoich postów.
Cytat: Wobec męża czuje przede wszystkim lęk, który wynika z jej
przekonania, że powód może ją "pobić, zniszczyć psychicznie, zrobić mi coś
fizycznie". Może ono wynikać z wysokiego poziomu neurotyzmu prezentowanego
przez pozwaną oraz z jej skłonności do przesady i odbierania ludzi i świata
jako zagrożenia dla siebie.
> Cóż, ja też uważam, że Twój strach ma zbyt wielkie oczy. Pamietasz jak
> miesiąc temu pisałaś, że mąż porwie dzieci jak nie umożliwisz mu
> kontaktu z nimi? I zdaje się święcie wierzyłaś w tą naiwniutką
> pogróżkę, z której wyśmiałaby się każda zrównoważona psychicznie
> matka.
Mąż nie mógł zajmować się dziećmi przez 2 dni - z tych 4 co powinny być u
niego. Zajęłam się nimi i powiedziałam, że ponieważ już sobie zaplanowałam
wyjazd z dziećmi ma mi je dać po 2 dniach. Oczywiście olał mnie i dzieci
zobaczyłam po 4 dniach. Miałam zaplanowanego grilla ze znajomymi i z ich
dziećmi. Siedziałam na nim sama... Masz rację. On bardzo szanuje moje plany
i moją osobę. Nakrzyczał na mnie przez telefon, powiedział, że nie będzie
dyskutował i jak zwykle powiedział, to idź sobie do sądu...
> > a poza tym kolejna wizyta dzieci u takiego psychologa
> > spowoduje ich ponowne zdenerwowanie i wzbudzi poczucie zagrożenia.
>
>
> Czy aby nie projektujesz na dzieci własnego poczucia zagrożenia? Jakim
> cudem mogły czuć się zdenerwowane i zagrożone w pokoju pelnym
> zabawek, gdzie miła pani bawiła się z nimi? Chyba, że dokładnie
> poinformowałaś wcześniej dzieci, że ta zabawa ma służyć odebraniu ich
> mamusi.
Nie było tam zabawek. Było z 10 starych materacy, wielki miś, o którego się
pobrudziłam i kredki do malowania. Nie mogłam dzieci poinformować gdzie idą,
bo były u męża w tym czasie.
Karolka
|