« poprzedni wątek | następny wątek » |
121. Data: 2015-02-22 21:10:14
Temat: Re: Bigos dla IwanosaDnia 2015-02-22 20:15, obywatel XL uprzejmie donosi:
> Dnia Sun, 22 Feb 2015 20:10:08 +0100, Qrczak napisał(a):
>> Dnia 2015-02-22 18:14, obywatel XL uprzejmie donosi:
>>> Dnia Sun, 22 Feb 2015 18:01:09 +0100, Qrczak napisał(a):
>>>
>>>> BTW interesująca ikonografika w interesującym nas temacie:
>>>> http://www.senior.pl/img0a526205-ec82-a6f0.png
>>>
>>> 15,1% kieruje się "wystrój lokalu"...
>>
>> Ale to za dużo czy za mało wg Ciebie?
>
> Jeden przypadek w odmianie? - trochu przymało...
A... tobie chodziło o gramatykę... hihi
Q
--
Kobieta została stworzona po to, by umilać życie mężczyźnie, a nie -
żeby cały dzień pracować, wieczorem zaś gotować mu mrożonki.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
122. Data: 2015-02-22 21:21:17
Temat: Re: Bigos dla IwanosaQrczak pisze:
>>>>> BTW interesująca ikonografika w interesującym nas temacie:
>>>>> http://www.senior.pl/img0a526205-ec82-a6f0.png
>>>>
>>>> 15,1% kieruje się "wystrój lokalu"...
>>>
>>> Ale to za dużo czy za mało wg Ciebie?
>>
>> Jeden przypadek w odmianie? - trochu przymało...
>
> A... tobie chodziło o gramatykę... hihi
Ciekawe jaki procent kieruje się ortografią:
http://tustolica.pl/zbirek/007-09.gif
--
Jarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
123. Data: 2015-02-22 22:13:00
Temat: Re: Bigos dla IwanosaW dniu 2015-02-22 o 17:40, Jarosław Sokołowski pisze:
> Z tego co ja widzę, w kuchni czeskiej smažený sýr w kanonicznej swej
> postaci, to też żółcioch. Pleśniowy jest wariacją na temat.
> http://cs.wikipedia.org/wiki/Sma%C5%BEen%C3%BD_s%C3%
BDr
Przejrzałam sobie w google grafikę pod tym hasłem - takie ciągnące się i
miękkie to ja bardzo bardzo. Ale niestety to, co mi zaserwowano, nie
było takie. Może przed przekrojeniem wyglądało podobnie.
> A przy okazji -- w Kauflandzie można nabyć olomoucké tvarůžky, więc
> gdyby gdzieś w towarzystwie organizowany był konkurs na największego
> śmierdziela, to jest z czym wystąpić.
Nie mam niestety Kauflanda pod nosem ani po drodze, a po sam ser raczej
się nie będę specjalnie fatygować.
>> Przy okazji zajrzę. ;)
> Nie wiem czy to po drodze będzie, w każdym razie daleko (500 km).
Nigdy nic nie wiadomo, kiedy i dokąd człowieka rzuci los.
Jeśli to gdzieś w okolicach Warszawy, to te 500km trochę przesadzone.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
124. Data: 2015-02-22 22:43:00
Temat: Re: Bigos dla IwanosaPani Ewa napisała:
>> Z tego co ja widzę, w kuchni czeskiej smažený sýr w kanonicznej swej
>> postaci, to też żółcioch. Pleśniowy jest wariacją na temat.
>> http://cs.wikipedia.org/wiki/Sma%C5%BEen%C3%BD_s%C3%
BDr
>
> Przejrzałam sobie w google grafikę pod tym hasłem - takie ciągnące się
> i miękkie to ja bardzo bardzo. Ale niestety to, co mi zaserwowano, nie
> było takie. Może przed przekrojeniem wyglądało podobnie.
Z cyklu ciągnących się i miękkich jest też ser smażony w cieście. Takim
naleśnikowym, albo jak na placki z jabłkami. Kiedyś się tak robiło jak
był ser, a czego innego nie. Kawałki cieńsze niż do panierowania, tak
do pół centymetra lub mniej. Też oczywiście wszystko zależy od wkładu
serowego -- jeśli ser będzie byle jaki, to i placek wyjdzie do niczego.
Potrawa szybka i niekłopotliwa, jak kto nie ma czasu, a głodny, to może
spróbować.
>> A przy okazji -- w Kauflandzie można nabyć olomoucké tvarůžky, więc
>> gdyby gdzieś w towarzystwie organizowany był konkurs na największego
>> śmierdziela, to jest z czym wystąpić.
>
> Nie mam niestety Kauflanda pod nosem ani po drodze, a po sam ser raczej
> się nie będę specjalnie fatygować.
Serków ołomunieckich lepiej pod nosem nie mieć. Wiem co mówię. Spróbować
chociaż raz jednak warto. Choćby z uwagi na to, że słynny to wyrób.
>>> Przy okazji zajrzę. ;)
>> Nie wiem czy to po drodze będzie, w każdym razie daleko (500 km).
>
> Nigdy nic nie wiadomo, kiedy i dokąd człowieka rzuci los.
> Jeśli to gdzieś w okolicach Warszawy, to te 500km trochę przesadzone.
Nie, zupełnie nie w okolicach Warszawy. Z Wrocławia 501 km, tak mapa
pokazuje. Z Warszawy niewiele bliżej. A z tym, że niewiadomo, to
oczywiście racja.
Jarek
--
W Ołomuńcu na fiszplacu
jakem w wojsku ***** stał
Ludzie mi się ***** dziwowali
sam się cysorz ***** śmiał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
125. Data: 2015-02-23 07:18:51
Temat: Re: Bigos dla IwanosaW dniu 2015-02-22 o 17:40, Jarosław Sokołowski pisze:
>>> Vyprážaný syr, to kuchnia słowacka.
(...)
>> No tak, po słowacku to jest rzeczywiście żółty, pewnie smaczny, ale...
Też bywa różnie, wszystko zależy od sera w serze. I od tłuszczu, na
którym to się odbywa. Ogólnie, będąc w Słowacji, czy w Czechach wolę
inne dania, choć i czasem taki serek się wciągnie na szybko. Smażony
kaszkawał jest lepszy, a popularny bardziej na południe od czeskich i
słowackich serów. Pyszne są lokalne smażone sery greckie, jakby mniej
tłuste, a może to zasługa anturażu? Trzeba będzie na nowo sprawdzić.
> A przy okazji -- w Kauflandzie można nabyć olomoucké tvarůžky, więc
> gdyby gdzieś w towarzystwie organizowany był konkurs na największego
> śmierdziela, to jest z czym wystąpić.
Stawiam na limburger, bo czasem bywa w Lidlu, ołomuniecki też bywał, ale
już dawno nie spotkałam, czego żałuję. Co śmieszniejsze, w CZechach
rozglądałam się za nim i nie wypatrzyłam.
>>> A tak przy okazji, jeden z najlepszych przybytków serwujących kuchnię
>>> polską prowadzi Pani imienniczka wraz z rodziną.
W Sasinie? Było się i potwierdza się opinię. Chyba, ze to inna Ewa i w
innym miejscu.
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
126. Data: 2015-02-23 07:22:04
Temat: Re: Bigos dla IwanosaW dniu 2015-02-22 o 21:21, Jarosław Sokołowski pisze:
> Ciekawe jaki procent kieruje się ortografią:
Kiedyś zastanawiałam się, czy nie spisywać ortograficznego kwiecia w
menu rozmaitych miejsc. I w ogóle radosnego słowotwórstwa, szczególnie
dobrze mającego się w prowincjonalnych tzw. lokalach z aspiracjami.
Ale jak zwykle zwyciężył leń.
--
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
127. Data: 2015-02-23 12:37:30
Temat: Re: Bigos dla IwanosaPani Basia napisała:
>>>> Vyprážaný syr, to kuchnia słowacka.
> (...)
>>> No tak, po słowacku to jest rzeczywiście żółty, pewnie smaczny, ale...
>
> Też bywa różnie, wszystko zależy od sera w serze.
Przez co syr dostaje dodatkowe punkty w kalsyfikacji kuchenno-narodowej.
To moja klasyfikacja, którą wielokrotnie tu stosowałem. Żeby coś należało
do kultury (tu: lokalnej) musi być zmienne, musi być żywe, musi zależeć od
twórcy (tu: kucharza). A ja jako tej kultury konsument muszę mieć pole do
wyrażenia swojej o tym opinii -- "tu żeście mieli dobry pomysł, żeby ten
ser z Nowej Zelandii usmażyć, ale sos mógłby być mniej słony".
To nie jest jedyne podejście, ani nawet powszechne. Certyfikaty unijne
na produkt regionalny na czym innym polegają. Tu musi być wszystko opisane,
że jest zgodne z wiekową tradycja i że się to już nigdy nie zmieni. Ja sam
wątpie w to, by gdzieś w jakimś regionie ludzie coś przez stulecia robili
zawsze tak samo. Lokalne pieczywo czy ciasteczka, to nie becherovka albo
coca-cola, żeby miały jedną recepturę.
Naszemu oscypkowi wpisano w metrykę, że ma być tylko z mleka owczego.
Ale tak, to było może za Tytusa Chałubińskiego, na najbiedniejszych
halach, w Pięcistawach dajmy na to, gdzie żadna krowa nie usiedzi. Na
tych bogatszych, zachodnich, krowy były od dawna, więc trochę mleka od
nich też do oscypków trafiało. Bacowie powiadają, że to z pożytkiem
dla sera, bo przez to nie jest tak sakramencko twardy. A wytrzymać do
przednówka też wytrzyma, jeśli kto z tymi krowami nie przesadził. Mamy
więc produkt regionalny, którego nie mamy. Gdyż z powodu zastrzeżenia
nazwy, robi się jak dawniej (ale nie bardzodawniej), leż nazwać to
trzeba inaczej. Ten czysto owczy stał się produktem muzealnym, a nie
regionalnym -- warzyć się tego nie opłaca, amatorów też niezbyt wielu.
I tak oto ser najbiedniejszego (niegdyś) ludu Rzplitej stał się zbyt
drogi, by w ogóle był.
> Pyszne są lokalne smażone sery greckie, jakby mniej tłuste, a może
> to zasługa anturażu? Trzeba będzie na nowo sprawdzić.
O ołomunieckim piszą, że ma najmniej tłuszczu w serze -- 1%.
>> A przy okazji -- w Kauflandzie można nabyć olomoucké tvarůžky, więc
>> gdyby gdzieś w towarzystwie organizowany był konkurs na największego
>> śmierdziela, to jest z czym wystąpić.
>
> Stawiam na limburger, bo czasem bywa w Lidlu, ołomuniecki też bywał,
> ale już dawno nie spotkałam, czego żałuję. Co śmieszniejsze, w CZechach
> rozglądałam się za nim i nie wypatrzyłam.
W 2006 roku Bart Knols i Ruurd de Jong z uniwersytetu w Wageningen
w Holandii otrzymali nagrodę Ig Nobla za eksperyment wykazujący,
że samice komarów roznoszących malarię są wabione przez zapach
sera limburskiego tak jak przez zapach ludzkich stóp.
Towarzystwo doborowe, ale i konkurencja znacząca, zwłaszcza, że przez
naukowe autorytety potwierdzona. Ołomuniecki mają koło mnie w tak
zwanej ciągłej sprzedaży, choć my mamy do Ołomuńca dalej. Limburgera
nie stwierdziłem, ale też się nie rozglądałem za nim. Gdy kto w nagłej
potrzebie, może sobie zamiast niego zrobić wywar z onucy. A potem
przekomarzać się do woli.
>>>> A tak przy okazji, jeden z najlepszych przybytków serwujących
>>>> kuchnię polską prowadzi Pani imienniczka wraz z rodziną.
>
> W Sasinie? Było się i potwierdza się opinię. Chyba, ze to inna
> Ewa i w innym miejscu.
Ta sama, w tym samym.
Jarek
--
Jak mnie zabiją, płakać nie musisz,
Smród zawsze po mnie zostanie.
Nic tak nie śmierdzi jak moje onuce
Od roku już nie zmieniane!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
128. Data: 2015-02-23 13:04:38
Temat: Re: Bigos dla IwanosaPani Basia napisała:
>> Ciekawe jaki procent kieruje się ortografią:
> Kiedyś zastanawiałam się, czy nie spisywać ortograficznego kwiecia w
> menu rozmaitych miejsc. I w ogóle radosnego słowotwórstwa, szczególnie
> dobrze mającego się w prowincjonalnych tzw. lokalach z aspiracjami.
> Ale jak zwykle zwyciężył leń.
Różni spisują i czasem się dzielą. Słyszałem taką czyjąś opowieść
z podróży po lokalach prowincjonalnych, w radiu chyba słyszałem.
W menu wystukanym na maszynie poszczególne pozycje albo nie wzbudzały
zaufania, albo akurat kelnerka ozanjmiała, że z kuchni już wyszły.
Jest jeszcze nadzieja w ostatniej pozycji, o tyle tajemniczej, że
nie ma przy niej ceny. -- "Kąsek Daniela" -- co to jest, proszę pani?
-- To nasza szefowa kuchni tak się nazywa -- odpowiedziała zarumieniona
kelnerka.
Może nie ortograficzne to kwiecie, ale też ładne.
--
Jarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
129. Data: 2015-02-23 13:22:55
Temat: Re: Bigos dla IwanosaW dniu 2015-02-23 o 13:04, Jarosław Sokołowski pisze:
> Może nie ortograficzne to kwiecie, ale też ładne.
"Nikiformy". Gdzieś powinny być na półce.
Idzie to w kierunku poetyckim, albo nazw z cudzoziemska brzmiących.
Także i przaśnie swojskim, to w różnego rodzaju "strzechach",
"karczmach", czy innych pogrobowcach Chłopskiego Jadła, tego od
Kościuszki. Ciekawe, co przeważy w naszych knajpkach, croissanty lub
bruschetty na śniadanie, czy raczej gnat chrzaniony (autentyczna nazwa z
menu).
Dla każdego coś oczekiwanego, na razie trwa wielkie pomieszanie.
--
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
130. Data: 2015-02-23 13:37:33
Temat: Re: Bigos dla IwanosaW dniu 2015-02-23 o 12:37, Jarosław Sokołowski pisze:
> Przez co syr dostaje dodatkowe punkty w kalsyfikacji kuchenno-narodowej.
> To moja klasyfikacja, którą wielokrotnie tu stosowałem. Żeby coś należało
> do kultury (tu: lokalnej) musi być zmienne, musi być żywe, musi zależeć od
> twórcy (tu: kucharza). A ja jako tej kultury konsument muszę mieć pole do
> wyrażenia swojej o tym opinii -- "tu żeście mieli dobry pomysł, żeby ten
> ser z Nowej Zelandii usmażyć, ale sos mógłby być mniej słony".
Te smażony sery na ogół są mocno słone, co mnie do nich poza kapiącą
tłustością zniechęca.
> Lokalne pieczywo czy ciasteczka, to nie becherovka
Na alkoholu znam się słabo, jednak coś mi się zdaje, że i becherovka nie
smakuje zawsze tak samo.
> Naszemu oscypkowi wpisano w metrykę, że ma być tylko z mleka owczego.
> Ale tak, to było może za Tytusa Chałubińskiego, na najbiedniejszych
> halach, w Pięcistawach dajmy na to, gdzie żadna krowa nie usiedzi. Na
> tych bogatszych, zachodnich, krowy były od dawna, więc trochę mleka od
> nich też do oscypków trafiało. Bacowie powiadają, że to z pożytkiem
> dla sera, bo przez to nie jest tak sakramencko twardy. A wytrzymać do
> przednówka też wytrzyma, jeśli kto z tymi krowami nie przesadził. Mamy
> więc produkt regionalny, którego nie mamy. Gdyż z powodu zastrzeżenia
> nazwy, robi się jak dawniej (ale nie bardzodawniej), leż nazwać to
> trzeba inaczej. Ten czysto owczy stał się produktem muzealnym, a nie
> regionalnym -- warzyć się tego nie opłaca, amatorów też niezbyt wielu.
> I tak oto ser najbiedniejszego (niegdyś) ludu Rzplitej stał się zbyt
> drogi, by w ogóle był.
Zdarza się jeszcze owczy u nas tu i tam, ale nastarać się trzeba coraz
bardziej. Bez problemu kupimy owczy po słowackiej stronie, w
spółdzielniach mleczarskich, np. w Bardejowie niedawno przypadkowo
trafiłam do mleczarni i byłam miło zaskoczona świeżością i jakością
wyrobów. http://www.bardejovskamliekaren.sk/produkty.php
> O ołomunieckim piszą, że ma najmniej tłuszczu w serze -- 1%.
Tak, a najwięcej ma białka. I chyba soli niestety. Do smażenia to on
raczej nie bardzo. Ostatnio nabyłam w owadzie kozi ser podpuszczkowy
(półki portugalskich produktów) i okazał się pyszny zapiekany na
kawałkach bagietki.
> Gdy kto w nagłej
> potrzebie, może sobie zamiast niego zrobić wywar z onucy. A potem
> przekomarzać się do woli.
Szkoda czasu, a i onuc jakby brakuje.
--
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |