Data: 2007-05-25 12:13:38
Temat: Re: Chopy - trzymajta wasze baby w niepewności!!!
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "elGuapo" <e...@v...pl> napisał w wiadomości
news:1180086105.202394.298170@q75g2000hsh.googlegrou
ps.com...
> [....] Czy w związku z tym należy odczytać je bezpośrednio i
> zwyczajnie grać z kobietą 'w niepewność'? - mnie to nie bawi, ale czym
> w takim razie znieść ów niekorzystny efekt zjawiska 'delibidyzacji'
> kobiety przychodzącego wraz z poczuciem bezpieczeństwa w związku?
No nie wiem. Zobacz jak to jest ogólnie. Jest tendencja, że jak cośik w
związku nie gra, to nalezy użyć takiego "podstępu" by wyjść na swoje.
Większość ludzi może nie myśli w taki sposób, ale właśnie w ten sposób
działa. Człowiek przeważnie w sposób nieświadomy nie chce wiedzieć, że coś z
nim może być nie tak - w związku z tym przyjmuje taką technikę postępowania,
aby zmienić drugą osobe, lub coś od niej uzyskać - bez konieczności
przyjżenia się sobie. Stąd się biorą dylematy pt. "Co zrobić by partnerka
miała większe libido". Takie postawienie kwesti odrazu ustawia drugą stronę
w pozycji, "coś z nią nie tak", a nas stawia w pozycji pokrzywdzonych misiów
tak bardzo chcących naprawić tę zapewne dla wszystkich - przykrą sytuację ;)
Może nawet nie do końca tak jest, ale coś w tym stylu. Oczekujemy poprostu
że w partnerce jest jakiś automat, który da się uruchomić całkowicie bez jej
wiedzy i dzięki temu skorzystamy. Mało tego. ewentualną oziębłość partnerki,
również próbujemy tłumaczyć sobie działaniem jakiegoś automatu ... ot choćby
ten wątek jest tego przykładem i kombinujemy, jakby tu bez jej wiedzy ów
automacik wyłączyć. Pytanie zasadnicze - dlaczego bez jej wiedzy. Jedno
napisałem - dlatego, że lepiej byłoby gdyby problem nas nie dotyczył,
żebyśmy nie musieli przyjżeć się sobie. Druga sprawa. Kobiety potrafią
używać swej seksualności do kontrolowania mężczyzn. Czy to dobry pomysł by
się tak wprost wyłozyć na talerzu i okazać, że na czymś nam bardzo zależy ?
Pozatym. Skoro sami mamy tendencję do osiągania swojego celu przy pomocy
jakiejś gry, to taką tendencję zupełnie naturalnie projektujemy na drugą
osobę. I tu w zasadzie jest trochę racji. Z reguły jeśli facet zaczyna grać
w "daj mi", to kobieta zaczyna grać w "boli mnie głowa". Coś za coś. Jeśli
grasz w kulki, musisz być gotowy na to, że i z tobą będzie grane w kulki :)
Powoli zaczyna pojawiać się obraz, że tak naprawdę chodzi o kwestie
wzajemnego zaufania, u podstawie którego powinno leżeć poczucie własnej
wartości. Dalej - trzeba umieć przełamywać własne obawy - mówić jasno,
konkretnie i wprost - zamiast uciekać w grę, chocby prawda wydawała nam się
przykra dla drugiej osoby. Ale, ale, ... a co będzie gdy okaże się, że druga
połowa nie jest w stanie postępować/rozmawiać z nami w sposób otwarty i bez
gry ... straszliwa prawda, że związek jest, był i będzie do dupy mogłaby
wyjśc na jaw ... tego byśmy nie chcieli - co ? :)
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
|