Data: 2000-11-02 10:30:06
Temat: Re: Choroba lokomocyjna
Od: "Jacek D." <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> zgadza sie...tylko ze nic nie pomoze w 100%. Srodki tego typu, lekarstwa
> moga tylko sprawic ze jako tako dojedziesz do celu bez przykrych
> konsekwencji. Ale i tak cala droge czujesz sie paskudnie.
Ja sie wyleczylem z choroby lokomocyjnej validolem.
Pol lub jedna pastylka w momencie gdy w czasie podrozy zaczynalem
odczuwac niepokojace uciski w zoladku i gardle,
ktore zwykle sie koncza sie u dzieci obrzyganiem fotela w autobusie,
bo samochod osobowy mozna jednak zatrzymac.
Przeszlo.
Ale w paliwie do autobusow i spalinach starych ikarusow czy Jelczy
wydzielaly sie wybitnie drazniace substance, ktore wz,magaly u mnie
chorobe lokomocyjna.
Nawet palac wczoraj znicze, czulem, ze niektore sie spalaly dymiac
i to byl ten zapach co w autobusach.
Niedopalone weglowodowy z kopcacych autobusow + drgania pojazdu.
Szczesliwie w pociagu drgania nie wywolywaly nigdy zadnych zaburzen.
Ale brrrr, dobrze ze mam to za soba.
Bo to byla okrutna meczarnia na kazdej wycieczce.
zamiast myslec o wycieczce i rozmawiac z kolegami,
myslalem tylko czy juz sie zerzygam, czy za chwile, czy zdaze
wysiasz, czy do woreczka
brrrr
Validol mi skutecznie pomogl.
Jacek
|