Data: 2001-09-30 11:44:07
Temat: Re: Co do picia
Od: waldemar <w...@t...de>
Pokaż wszystkie nagłówki
>> tak tanina. Ten wierszyk bardziej pasuje do win francuskich i włoskich,
>> niekoniecznie niemieckich. Na mój smak, niemieckie czerwone mają dużo
>> mniej taniny od francuskich (tak po smaku, czy tak jest naprawdę, to nie
>> wiem). Nie smakują tak "intensywnie", jak, np. francuskie. Takiego
>> bordeaux czerwonego bym do ryby nie podał (choć sam bym wypił),
>> wirtenberskie owszem. Taki "Blauer Portugieser", na przykład, jest
>> bardzo łagodny w smaku i nawet do sushi się nadaje ;-))
>
> A czy moglbys na Grupe zapodac, jakie niemieckie wina lubisz i polecasz ?
> W
> duzym skrocie... cos w rodzaju "référence". Bo przypuszczam, ze z obu
> stron granic niemieckich ( = Grupa Z Wyszegradu) bylyby osoby
> zainteresowane... np. ja.
>
> ps. przepraszam, ze Cie mecze, ale czasami mam okazje cos kupic, a qrcze,
> znam tylko Gewurtstraminer, Riesling (i Berlinerwasser...)
jakie wina lubię?
Kupuję na ogół bezpośrednio u producenta. Białe i trochę czerwonych we
Frankonii, winiarnia Behringer, Abtswind. U nich kupuję z białych:
Silvaner, Müller Thurgau, Riesling, Faberrebe. Z czerwonych: Blauer
Portugiser, Schwarzriesling, Domina
Czerwone i trochę białych kupuję w Wirtenbergii w von Geisbergsche
Weinkellerei. Z białych to: Riesling Spätlese, Muskat, Kerner Kabinett. Z
czerwonych: Muskat Trollinger, Trollinger, Blauer Portugieser,
Schwarzriesling, Dunkelfelder, Lemberger.
No i czasem jakieś specjalności, jak np. Weissherbst Trollinger, to właśnie
to biało-czerwone no i czasem jakieś do spróbowania. Ulubionym naszym
czerwonym, jest Grossheppacher Wanne Trollinger. Niestety jest go coraz
mniej i drożeje z roku na rok. Ostatnio płaciłem za niego 13DM za litr.
No ale chłopcy z Wirtenbergii są 2 razy do roku w Berlinie, wiosna i
jesien, z degustacją. Następna będzie chyba w połowie października. Jak
patrzę do piwnicy, to pewnie znowu tysiaczek trzeba będzie zainwestować.
Tak na codzien, to kupuję też włoskie i francuskie u Jacques'a. Już kiedyś
pisałem, jest ok. 1.5 km od mojego domu i po drodze z roboty, tak że albo
łapię kartonik w samochód, albo na rowerku... No i tam też popróbować można.
Były tam też kiedyś świetne węgierskie, ale już niestety nie mają, bo jak
na Węgry były niby za drogie (ok. 5DM za butelkę).
To tak na skróty.
Waldek
|