Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!.POSTED!not-for-mail
From: medea <x...@p...fm>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Co robic co robic...
Date: Thu, 21 Jun 2012 21:45:05 +0200
Organization: ICM, Uniwersytet Warszawski
Lines: 43
Message-ID: <jrvtju$o54$1@news.icm.edu.pl>
References: <jrusjf$gnm$1@inews.gazeta.pl> <jruvm3$pi0$1@news.icm.edu.pl>
<jrv1od$5hs$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: bcw47.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.icm.edu.pl 1340307902 24740 83.27.238.47 (21 Jun 2012 19:45:02 GMT)
X-Complaints-To: u...@n...icm.edu.pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 21 Jun 2012 19:45:02 +0000 (UTC)
User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows NT 6.1; rv:12.0) Gecko/20120428 Thunderbird/12.0.1
In-Reply-To: <jrv1od$5hs$1@inews.gazeta.pl>
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:637426
Ukryj nagłówki
W dniu 2012-06-21 13:49, aaaa pisze:
>
> Nikt nie jest samotna wyspa. Spokoj wewnetrzny jest wypadkowa rownowagi
> wlasnej i wplywow z zewnatrz. A chocby i sie sens w sobie odnalazlo,
> najblizsi szaleja i cierpia tak czy tak. Coraz mniej z nimi kontaktu.
Co to konkretnie znaczy? Jak to rozumieć? Że cierpisz, ponieważ inni
(Twoi najbliżsi) cierpią?
Jaki jest powód tego cierpienia?
> Zal
> nie tylko -szczegolnie- ich ale i reszty....to boooli. Pieprzona empatia!
> Mozna zabawic sie w budde, tyle ze to nie uciszy burzy i nie ukroci
> cierpienia wielu.
Po co ukracać cierpienia wielu? Nie lepiej/łatwiej spróbować ukrócić
najpierw swoje cierpienie?
> I jak tu byc z soba w zgodzie? Wbrew wszystkiemu?!
> I po co? Dla swietego spokoju?
Dla siebie, a pośrednio dla innych. Szczęśliwy/zgodny sam ze sobą
potrafi dać szczęście innym.
> Przeciez to ucieczka...w siebie...od
> rzeczywistosci...
Nie. Wręcz przeciwnie.
Przeczytałam wczoraj w "Charakterach" o rolach (było ich 8 opisanych), w
jakie wchodzą ludzie, może Cię zainteresuje:
>>IV program: "jestem bezradny, cierpię". Realizuje go ofiara, bo
dzięki niemu może uchylić się od odpowiedzialności. Komunikuje (nie
wprost) innym: niczego nie mogę zmienić, bo nie mam na nic wpływu, za
nic nie odpowiadam. Osoba w roli ofiary zbija każdy argument, by coś
zmienić w swoim życiu, odpowiadając "tak, ale...", czyli udowadnia, że
na jej cierpienie nie ma rady. Latami tkwi w stagnacji i cierpieniu.<<
Pozdrawiam
Ewa
|