Data: 2012-06-21 20:25:28
Temat: Re: Co robic co robic...
Od: "czy.to.wazne" <m...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:jrvtju$o54$1@news.icm.edu.pl...
>W dniu 2012-06-21 13:49, aaaa pisze:
>>
>> Nikt nie jest samotna wyspa. Spokoj wewnetrzny jest wypadkowa rownowagi
>> wlasnej i wplywow z zewnatrz. A chocby i sie sens w sobie odnalazlo,
>> najblizsi szaleja i cierpia tak czy tak. Coraz mniej z nimi kontaktu.
>
> Co to konkretnie znaczy? Jak to rozumieć? Że cierpisz, ponieważ inni (Twoi
> najbliżsi) cierpią?
> Jaki jest powód tego cierpienia?
>
>> Zal
>> nie tylko -szczegolnie- ich ale i reszty....to boooli. Pieprzona empatia!
>> Mozna zabawic sie w budde, tyle ze to nie uciszy burzy i nie ukroci
>> cierpienia wielu.
>
> Po co ukracać cierpienia wielu? Nie lepiej/łatwiej spróbować ukrócić
> najpierw swoje cierpienie?
>
>
>> I jak tu byc z soba w zgodzie? Wbrew wszystkiemu?!
>> I po co? Dla swietego spokoju?
>
> Dla siebie, a pośrednio dla innych. Szczęśliwy/zgodny sam ze sobą potrafi
> dać szczęście innym.
>
>
>> Przeciez to ucieczka...w siebie...od
>> rzeczywistosci...
>
> Nie. Wręcz przeciwnie.
>
> Przeczytałam wczoraj w "Charakterach" o rolach (było ich 8 opisanych), w
> jakie wchodzą ludzie, może Cię zainteresuje:
>
> >>IV program: "jestem bezradny, cierpię". Realizuje go ofiara, bo
> dzięki niemu może uchylić się od odpowiedzialności. Komunikuje (nie
> wprost) innym: niczego nie mogę zmienić, bo nie mam na nic wpływu, za nic
> nie odpowiadam. Osoba w roli ofiary zbija każdy argument, by coś zmienić w
> swoim życiu, odpowiadając "tak, ale...", czyli udowadnia, że na jej
> cierpienie nie ma rady. Latami tkwi w stagnacji i cierpieniu.<<
wiesz dla kiepskiego to chyba nie rola
z Charakterów ale - raczej - z Dziadów
np. coś w stylu :
<<
...
Nazywam się Milijon - bo za milijony
Kocham i cierpię katusze.
Patrzę na ojczyznę biedną,
Jak syn na ojca wplecionego w koło;
Czuję całego cierpienia narodu
...
>>
|