Data: 2009-12-20 22:56:52
Temat: Re: Co to jest anhedonia ?
Od: glob <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
. R e t a r d . wrote:
> U�ytkownik "glob" <r...@g...com> napisa� w wiadomo�ci
> news:b522e76a-db00-4c2a-b0e2-6fbd676f2063@9g2000yqa.
googlegroups.com...
>
> >Chcia�by�, niestety twoja �ona my�li zupe�nie o czym� innym ni� ty ,
> >nawet podczas stosunku, zupe�nie inaczej czuje stosunek seksualny z
> >tob�, ni� ty ze swoj� �on�.
> >Nie prze�ywasz tego co ona prze�ywa, a ona nie prze�ywa tego co ty
> >prze�ywasz= dlatego np; udaje orgazmy.
> >Ty naprzyk�ad si� przyjemnie krzywisz i dajesz jej tym obrazem do ...
>
> Ech, glob, glob, i znowu okazuje si�, �e chodzi o seks ;)
> Nie da�oby rady jakich� bardziej neutralnych przyk�ad�w ?
> Wchodzisz mi do ��ka i opowiadasz co� o dw�ch konserwach ;)
> To, o czym piszesz, nie jest mi obce - w ko�cu �aden akt
> mi�osny nie jest taki sam, jak inne - jak we wszystkim, czasem
> jest lepiej, kiedy indziej gorzej. ��ko to jak najbardziej
> kawa�ek rzeczywisto�ci, a nie mistyczna brama do raju ;)
>
> A wracaj�c do tematu: je wcale nie twierdz� przecie�, �e
> "ja moje" i "ja �ony" uzyskuje pe�ne zespolenie. To przyk�ad dw�ch
> m�zg�w, kt�re okresami intensywnie si� komunikuj�, na wielu
> p�aszczyznach, dziel� du�e obszary wsp�lnej przestrzeni,
> maj� na wiele spraw zbli�on� perspektyw� spojrzenia. Troszcz� si�
> o te same dzieci, w bardzo podobny spos�b wy�apuj� te dwie twarzyczki
> jako wyj�tkowe spo�r�d t�umu innych dzieci na placu zabaw.
> I oczywi�cie jest te� cz�� roz��czna.
> Ale, wracaj�c do przyk�adu z przepo�owionymi p�kulami - m�zg
> sam dla siebie tak�e jest zespo�em r�nych, w jakiej� cz�ci
> roz��cznych obszar�w. To nie jest ten sam poziom, ta sama skala
> rozbie�no�ci - ale jest pewna analogia, kt�r� staram si�
> podkre�li�.
>
> Tak wi�c: nie twierdz�, �e moje i mojej �ony my�li s� identyczne
> i �e wiem, co ona my�li. Ale - prawda jest taka, �e pod tym wzgl�dem
> m�j w�asny m�zg te� bywa dla mnie zagadk�. Nie mog� powiedzie�,
> �e na codzie� uczestnicz�, obserwuj� ka�d� aktywno�� mojego
m�zgu.
> Taka obserwacja cho�by samych my�li - wymaga pewnego treningu,
> dystansu. A 'my�li' to w sumie bardzo og�le okre�lenie
> na wszelak� r�norodno�� aktywno�ci 'obrazotw�rczych',
> 'emocjotw�rczych' i innych, kt�re m�zg generuje. Przy odrobinie
> treningu mo�na zauwa�y�, �e �wiadomo�� nie jest/nie musi by�
> to�sama z tymi my�lami/obrazami/ocenami/decyzjami, kt�re
> nieustannie siďż˝ pojawiajďż˝ i znikajďż˝. One nie stanowiďż˝ kwintesencji,
> j�dra �wiadomo�ci, cho� nie jest �atwo to zauwa�y�.
>
> A doko�cz� kiedy indziej ...
Ten sex to nie musisz być ty, ale chodzi mi o to , że często ludzie
uważają że się w miłości jednoczą, a tu bach okazuję się, że obcujesz
z kosmitą.
To oczywiste że nie wiesz jaki jesteś, bo gdybyś wiedział to byś był
obiektywny, a że nie jest obiektywizm nam dostępny, to wszystko zależy
od korelacji z innymi.
Wyprowadzasz zachowanie na zewnątrz i na to zachowanie reagują
ludzie , wtenczas wiesz jakim się stajesz. Piszę że ty zaczynasz bo mi
się Niemcy skojarzyły, bo ten naród jest narodem stwarzającym,
awangardą, pierwszą linią, oni zawsze będą uderzali w europę, by
sprawdzić kim są. Rozumiesz, jak idziesz na pierwszej lini wszystko
jest niejasne, więc starasz się z czymś wyjść, by zobaczyć co się
stanie , by dzięki wydarzeniom zyskać swój własny obraz. A to że macie
dzieci, to ustalenia wzajemne, doznając amnezji nie rozpoznasz ich, bo
jesteś tylko sobą. I dobrze, bo gdybyś chciałbyć swoimi dziećmi, to
odebrałbyś im własne '' ja''. To też jest ciekawe, bo ''ja'' jest tak
nieprzenikliwe, że żaden ząb teoretyczny go nie zgryzie,
jesteś tylko obserwowany z zewnątrz według im obecnej wiedzy.
|