Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.nask.pl!newsfeed.tpinternet.pl!
atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Co to jest szczęście...
Date: Tue, 11 Oct 2005 23:14:00 +0200
Organization: zzz
Lines: 125
Message-ID: <dih9vg$a8$1@atlantis.news.tpi.pl>
References: <di3dgl$f78$1@news2.onet> <X...@1...0.0.1>
<di5ujh$ruk$1@news.onet.pl> <X...@1...0.0.1>
<di6aak$k15$1@inews.gazeta.pl> <X...@1...0.0.1>
<di6o9o$qn7$1@inews.gazeta.pl> <di6tef$eh7$1@inews.gazeta.pl>
<di7r3k$qpl$1@inews.gazeta.pl> <d...@g...hcd63a579.invalid>
<di91qn$ao9$1@atlantis.news.tpi.pl>
<d...@g...hae23e93d.invalid>
<dibr8m$g07$1@nemesis.news.tpi.pl>
<d...@g...h262cd1eb.invalid>
<did3hl$i7o$1@atlantis.news.tpi.pl>
<d...@g...hb6fdec28.invalid>
NNTP-Posting-Host: py243.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1129065267 328 217.99.8.243 (11 Oct 2005 21:14:27 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 11 Oct 2005 21:14:27 +0000 (UTC)
User-Agent: Noworyta News Reader/2.9
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:331318
Ukryj nagłówki
.. z Gormenghast; <d...@g...hb6fdec28.invalid> :
>
> "Flyer" w news:did3hl$i7o$1@atlantis.news.tpi.pl...
> /.../
>
>
> Drążysz. Jak górnik przodowy ;). Tunel widzę, głęboki acz wąski.
> Na jedno ciało...
> Wiesz chociaż dokąd ma prowadzić?
> A może jest drążeniem dla drążenia? Takim substytutem konsumpcji
> i tęsknotą za spokojem?
Sam nie wiem dokąd - jakie to ma znaczenie - sytuacji nie zmienię - może
szukam jej pełnego wytłumaczenia, bo już nie mam na nią [sytuację]
wpływu.
A paradoks sytuacji, który postaram się zapamiętać, polega na tym, że
zasięganie rad dotyczących "odpowiednich" kroków ma miejsce w momencie,
kiedy już istnieje relacja emocjonalna, czyli niezależnie od "dobrych
rad" taka osoba i tak dostanie po głowie od emocji.
> Nie sądzę, abyś z jakąś kobietą tak pogadał. A jeśli już, to tylko
> okazjonalnie, przez chwilę, na zasadzie podziwiania cudaka w klatce.
> Zapewne z wzajemnością.
> [oczywiście tego nie wykluczam].
To przecież tak nie gadam z kobietami. ;) Inna sprawa, że chyba muszę
przestać pisać na psp, albo zmienić nick, bo skłamać nie potrafię przy
pytaniu "a gdzie piszę". W sumie dobrze sie stało - pytanie nie padło,
bo ... - jeden lęk mniej. ;) A może podawać się za cb? ;)))))
Ale z drugiej strony - trochę podejścia analitycznego przemycałem w
listach do Niej - choć jeszcze bez teorii racjonalizacji, bo ta dopiero
się wykluła - myślę, że bez wytłumaczenia co, po co i jak, spróbowałbym
przemycić też i tę teorię, żeby wytłumaczyć Jej znaczenie "pozytywnego
myślenia".
> > Może to jest powodem - ludzie opacznie odbierają efekt racjonalizacji
> > obronnych. Powiedzmy, że kobieta mówi do faceta - "ty nic nie potrafisz
> > skończyć" - to racjonalizacja - jeżeli facet zareaguje gwałtownie, a co
> > nie daj Boże uderzy kobietę lub zachowa się podobnie, to obiektywnie
> > "oblał test" - tyle tylko, że racjonalizacja nie jest neutralna energetycznie
>
> W tym momencie moim zdaniem, pojęcie racjonalizacji staje się gadżetem
> miłośnika teorii. Niepraktycznym balastem.
Zdecydowanie nie - to uroczy paradoks, odwrócenie ról - wytłumaczenie,
dlaczego będąc uczestnikiem zdarzeń wybiera się nieracjonalnie -
identyczną sytuację masz np. w urojeniu miłości, kiedy w trakcie
następuje zaspokojenie emocji, a racjonalna ocena zdarzeń post factum
jest negatywna. Itd. itd. Gorzej, jeżeli jest odwrotnie - a raczej nie
występuje paradoks - teoretycznie miodzio [emocje i racjonalizacje na
tym samym poziomie], ale jednostki przyzwyczajone do dysonansu
przeżywają dysonans braku dysonansu - czyli ujawnia się prawdziwa
emocjonalna treść/zadanie racjonalizacji i całego układu. ;)
> No i ... cokolwiek się dzieje między KiM, jest "energetyczne". Nie trzeba
> do tego aktywności fizycznej, wystarczą słowa i ich skutki w mózgach -
> przemiany w reakcje chemiczne i elektryczne.
Ale to nie dotyczy wyłącznie sytuacji KiM - to ogólny schemat - coś, co
przy okazji wątku o marzeniach pewnego pana o seksie z dwoma partnerkami
nazwałem testem, którego jeszcze nie ma. To opis sytuacji, w której
osoba lękająca się pewnych zachowań/przeciwna im, podejmuje je, znajduje
w nich zaspokojenie emocjonalne, a post factum racjonalnie dziwi się
dlaczego na to przystała. ;)
> Poza tym... gdy kobieta mówi do faceta, tak jak w Twoim przykładzie,
> to...
> kto i kiedy popełnił błąd?
> ;)
A to zależy. ;) Był taki wątek jakieś pół roku temu - singiel-koleżanka
dobierała się do męża na osobności, po to, żeby później pójśc do jego
żony, swojej koleżanki i opowiedzieć jej, że jej mąż do niej się
dobierał - dobrze, że się nie dobrał, bo skrajnym efektem urojenia
miłości jest oskarżenie o gwałt - życie mężczyzn jest najeżone
pułapkami. ;)
> > [pomijam negatywny ładunek procesu nadrzędnego związany
> > np. z podświadomym odbiorem bodźców], więc z punktu widzenia
> > zdysocjowanego umysłu i funkcji racjonalizacji odpowiednim zachowaniem
> > jest właśnie "nieodpowiednie" zachowanie, bo ono zniweluje ładunek
> > procesu nadrzędnego, wprowadzi "spokój i porządek" [z tych dwu słów
> > chyba "porządek" jest najważniejszy]. Dlatego takie sytuacje testowe
> > powinny być wykonywane bez udziału osoby zainteresowanej wynikiem testu
> > - ona powinna je obserwować w roli obserwatora.
>
> W tym świetle rola tego tu poletka mogłaby być całkiem rzeczowa.
> Pod warunkiem, że obserwowalibysmy autentyczne, żywe reakcje
> zaangażowanych KiM, a to się nie zdarza.
W drugim przykładzie już się poprawiłem [stworzyłem bardziej
abstrakcyjny opis], żeby nie było to kojarzone z moją sytuacją - to
również wytłumaczenie, dlaczego kobiety bite lubią brutali, kiedy są
"aktorami" sytuacji, a nie obserwatorami itd, itd.
> Ale - Ty nie o tym. Nie widzę jednak dla siebie praktycznego sensu
> we wchodzeniu na Twój poziom abstrakcji. Wierzę, że Ci to nie przeszkadza :).
W życiu. ;)
> > Inny przykład - powiedzmy są sobie drzwi, drzwi z klamką, które się nie
> > otwierają. Przed drzwiami stoi sobie pewna osoba [oczywiście nie cały
> > czas - czasami wyskoczy do sklepu po bułki ;) - ale stanie pod drzwiami
> > jest esencją jej życia], która wie, że te drzwi za Chiny się nie
> > otwierają - kiedy obok przechodzi ktoś i pyta, dlaczego ona stoi przed
> > drzwiami, czyli ją emocjonalnie destabilizuje, ona odwołuje się do
> > racjonalizacji pt. "pokaz, że drzwi się nie otwierają" - proces pt.
> > "nieotwierające się drzwi" jest uprzedmiotowiony - pewnego razu drzwi
> > jednak się otworzą i wtedy cały misternie ułożony schemat obronny szlag
> > trafia a dodatkowo do wnętrza wdzierają się dodatkowe emocje.
>
> Zgadza się. Czasu wypełnionego zagadkami, oraz usiłowaniem znalezienia
> na nie skutecznego placebo, jest sporo. W układach jakie Cię interesują,
> każde spojrzenie "z boku" daje szansę na gwałtowne przeorientowanie.
> Ale też, nie ma gwarancji, że powrót w znaną koleinę nie nastąpi.
> Z reguły następuje.
> Już następnego dnia zobaczymy tę osobę, znów stojącą przed drzwiami,
> które się nie otwierają.
I tego właśnie się boję. Ja nie chcę, żeby stała pod drzwiami - bo
gdzieś tam w głębi jednak chce, żeby te drzwi się otworzyły.
Flyer
|