Data: 2005-10-18 19:55:56
Temat: Re: Co to jest szczęście...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
.. z Gormenghast; <d...@g...h72986a2b.invalid> :
>
> "Flyer" w news:dj1rsf$alh$1@atlantis.news.tpi.pl...
> /.../
>
>
> > Są procesem stabilizującym [racjonalizacje] i tyle - mz. ważniejsze jest
> > zrozumienie ich celu, a nie treści i przyporządkowywanie ich do pojęć
> > humanistycznych.
>
> Nie zmierzam do przyporządkowania ich czemukolwiek - jeśli już zmierzam,
> to do powiększenia świadomości posługiwania się nimi, do przesunięcia granicy
> między nieświadomym a świadomym ich stosowaniem.
> [...]
;) W formie nieswiadomej własnie je zastosowałeś - mz. są Wszystkim -
mało użyteczne, nieprawdaż. ;)
> Dlaczego tak trudne jest Twoim zdaniem zawieszanie czegokolwiek w niestabilności?
> (o ile się z tym zgadzasz - oczywiście).
Nie pisałem, że jest trudne - mniejsza o to.
> [...]
> > To w końcu nie pojechałem - znalazłem duplikat whipku, a wczoraj
> > duplikat na przystanku - zabawa zaczyna mi się podobać. ;)
>
> Obyś tylko zdążył, zanim przestanie Ci się chcieć ;)).
> Bo chyba nie wątpisz, że kiedyś przestanie?
;) Zabawa w szukanie duplikatów jest zabawą i tyle - nie ma zupełnie
wpływu na to, kiedy przestanie mi się chcieć. ;)
> > Nie - właściwość fizjologiczna ludzkiego mózgu - nie da się uwolnić od
> > ręki od wspomnień, one są cały czas z człowiekiem - niby mógłbym, na
> > kobiecą modłę, mantrować - "ona durna szmata była" - ale sepracja
> > racjonalizacji, o której wspomniałem powyżej, prowadzi tu do utworzenia
> > nowej racjonalizacji i niezniszczenia już istniejącej - mało efektywne
> > rozwiązanie.;)
>
> [...]
> Mantrowanie tu rzeczywiście psu na budę - jest tylko formą zamydlania,
> bicia piany i mnożenia bąbelków przesłaniających przykry widok.
> Niemniej, czymś ten widok należy przesłonić, aby nie przegapić ...
> przystanku. Bo przystanki (stacje, perony, poczekalnie) istnieją na tej
> krótkiej trasie, bez wątpienia.
> Im więc skuteczniej zorientujemy się w istocie błędu własnej koleiny - tym
> lepiej dla nas i często dla części świata.
Dziś rano doszedłem do wniosku, że jest gorzej - nie tyle zamydlanie. To
definicja ambiwalencji - czyli istnienia dwu odrębnych racjonalizacji,
których siła nie pozwala "uspokoić" procesu nadrzędnego/które
*wyzwalają* odmienne procesy nadrzędne.
> > Po zapałki do kiosku za rogiem? ;)
>
> No... nie tylko ;). Trzeba pamiętać, że w pudełku po zapałkach nie da się
> mieszkać :). Tak jak i nad brzegiem rzeki, choćby i była pełna rybek.
> Tak jak i ... w pracy, choćby i była najbardziej satysfakcjonującą formą
> zagospodarowania swego czasu.
Zawsze All jest dokąd - czasami jednak nie można już wrócić. ;)
> > Czy chciałbyś mieć hipopotama w łazience - nie - jak chcesz zobaczyć
> > cudaka, to idiesz do zoo - po co mi więc 25 latka? - wystarczy, jak ją
> > sobie obejrzę na ulicy. ;)
>
> Ograniczasz kajdany do wizualnych ;))
> W takim razie teraz ja Ci powiem, że jesteś idealistą.
Idealistą przyrównując 25-latkę do niewinnego hipcia?;) Gdybyś był
kobietą, to byś zamilkł rażony obrazą lub niemożnością
riposty/argumentacji, a ty dalej drążysz - pewnie za 3. razem byś
wymusił na mnie poprawną odpowiedź. ;)
> Póki co, niepoprawnym.
Nie no - z kilka razy zapoznałem niezobowiązująco odpowiednie okazy
fauny - czegoś im brakowało albo miały zanadto.;) Najbardziej, kiedyś,
rozwaliła mnie pewna panna, która stwierdziła, że potrzebuje faceta na
pół roku, bo później wyjeżdża na stałe za granicę - przy tym potrafiła
dokładnie powiedzieć, czym powinien charakteryzować się "prawdziwy"
mężczyzna - o kobietach nie wspominała. ;)
> Od tego się wprawdzie nie umiera, niemniej oprzytomniawszy, cośkolwiek
> można stracić a cośkolwiek w zamian zyskać.
Jak zechcę się odpowiednio podekscytować, to podłączę wiadomy narząd do
gniazdka prądu.;)
> > Ale to swoją drogą ciekawy przyczynek do urojenia prześladowania - z
> > czasem coraz łatwiej mi odnaleźć duplikaty - ciekawi mnie tylko, czy to
> > efekt rozmywania się pamięci, czy po prostu tak jest, że duplikatów nie
> > zauważamy - do czasu.
>
> Ja bym stawiał bardziej na to drugie. Oczywiście też, tylko na pewnym etapie.
> Sytuacje, gdy doznajemy coup de foudre należą jednak do rzadkości
> i charakteryzują czas młodociany. Nawiasem mówiąc, bardzo to interesujące,
> co się za tym kryje - nie sądzisz?
Nic, bo nie było to wspomniane zjawisko [przy okazji, bardzo uwłaczające
określenie dla krótkowidza :))))))))] - raczej
zainteresowanie/wypatrzenie - a reszta to następstwo
przypadków/wypadków/decyzji - ale w sumie układało się ładnie, do czasu
- czyli jak zwykle.
> Ale lepiej nie próbuj dawać tu odpowiedzi ;)).
Toteż nie daję - prawdziwy powód niech skryje puszka z surowca wtórnego.
;)
> > Makaronem z sosem grzybowym? Ops - to chyba o moim psie.;)
>
> Sugerujesz, że się "nie żywi"?
> Traktowałem pytanie poważnie.
Ale nie można na nie poważnie odpowiedzieć - można tylko zmyślać -
typowa i prawidłowa [niezmyślona] odpowiedź brzmi - "bo tak!" ;)
> Ale zapomniałem - przyznaję, że poniekąd pytam teoretyka, a kto wie,
> może i sam jestem teoretykiem mimo stosu praktycznych doświadczeń...
W sumie pytasz teoretyka - toteż raczej nie zabieram głosu w tematach
pt. "dojrzałych układów" - zapewne odpowiedzią jest ciag zdarzeń,
działań, przypadków - czyli coś, czego żadna teoria nie obejmie.
> Nie sądzisz, że z tym to jest tak, jak z każdym procesem? Ma z pewnością
> swój początek, ale koniec to jest jakaś tam asymptota, i to w każdym
> przypadku o innej granicy?
Eche. ;)
> > Dynamiczny się robi, jak z nim walczysz. I nie jest to stan ekstazy.
>
> Czyli szczęście widzisz wyłącznie jako stan ustabilizowany, ewentualne
> następstwo czegoś co było (bądź nie?) dynamiczne.
Tak wynika z teorii. ;) Spytaj sie zresztą par o długim stażu - mz. to
wewnetrzny niepokój i "obce" racjonalizacje wyzwalają w ludziach
potrzebę ekscytacji.
> A jak sądzisz - taki bardzo doświadczony kierowca rajdowy formuły I - może
> odczuwać szczęście PRZED rajdem? Na samą myśl o nim i wszystkim,
> co się z tym wiąże?
Ale to szczęście "dynamiczne", coś, czego ludzki mózg nie jest w stanie
znieść/utrzymać przez dłuższy czas [i dodatkowo to stan, na który emocje
muszą nieźle się napracować - coś jak orgazm - mnóstwo wysiłku dla
jednej chwili euforii] - coś co jest chwilowe nie może być podstawą
długich relacji, bo wtedy będzie to nieznośna huśtawka emocji - nie
twierdzę, że jest to coś złego, ale mz. przekaz kulturowy/reklamowy,
który określa "szczęście" własnie w ten sposób jest szkodliwy. Bez
szczęścia "statycznego" nie ma co marzyć o utrzymaniu relacji.
Flyer
|