Data: 2007-02-19 11:44:04
Temat: Re: Co zamiast jajek?
Od: Marcin 'Cooler' Kuliński <m...@p...gazeta.blah>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jurek pisze:
> zblizonych wartościach. Natomiast mozna w różnoraki sposłó oszukać siebie i
> swoje podniebienie.jedząc jednak te jajka.
(...)
> Jest wiele sposobów na ukrycie jajek....tylko kwestia....ruszenia
> głową...:)))
Tylko po co, skoro nawet "optymalny" smak podpowiada, ze nie powinno sie
ich az tyle zjadac? W jednym miejscu opowiadasz dyrdymaly o tym, jak to
zly smak kaze glupim ludziom opychac sie weglowodanami, ale po przejsciu
na jedyna sluszna diete tenze smak sie naprawia i juz nie moze zwodzic
"bo tak", a w innym radosnie stwierdzasz, ze nalezy ow smak oszukiwac
nawet wtedy, gdy zjada sie rzekomo najbardziej wartosciowe produkty
spozywcze. Nie widzisz w tym, co piszesz, ogromnej niekonsekwencji? Czy
optymalny, oszukujacy swoj protestujacy przed madmiarem jajek zoladek
nie jest wystarczajacym dowodem na to, ze wpychanie w siebie codziennie
tuzina jaj to zwykla glupota? Ludzie nie zaslepieni jakas dziwaczna idea
dietetyczna nie musza owijac kolejnej zjadanej mandarynki w plastry
szynki, czy panierowac dziesiatego kotleta w siekanej pietruszce - po
prostu jedza to, co im smakuje i o czym wiedza, ze jest dla nich zdrowe,
w ilosciach, ktore podpowiada im smak i uczucie glodu. Co jeszcze
optymalni musza ukrywac przed swoim zoladkiem, zeby sprostac wymaganiom
swojej diety, procz wchodzacych z oporem jajek oraz wpychanego na sile
tluszczu - o ktorym juz dawno czytalem, ze trzeba go "maskowac" w
roznych produktach, by zalecane przez Kwasniewskiego ilosci moc przelknac?
|