Data: 2009-03-15 16:20:42
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>
Od: "R" <...@...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "michał" napisał w wiadomości
news:gphltf$hn$1@inews.gazeta.pl...
(...)
>>> O to właśnie chodzi i naprawdę trudno jest wyczaić te granicę między
>>> naszą powinnością pomagania, a uszczęśliwianiem na siłę.
>
>> Co rozumiesz przez powinność pomagania? W stosunku do osób dorosłych
>> w pełni sprawnych itp. chyba coś takiego nie występuje.
>
> Mam na myśli takie stany, kiedy czujesz "misję" i mówisz sobie: "Powinnam
> coś zrobić". "Wiem coś, czego inni nie wiedzą, a powinni" i tym podobne.
> Czujesz na sobie presję odpowiedzialności. Podejrzewasz, że jeśli nie
> uprzedzisz kogoś przed czymś, o czym wiesz - nigdy sobie nie darujesz lub
> ktoś zaineteresowany Cię obwini.
Aż tak to chyba nigdy nie czuję ;).
> Albo w przypadku dorastających własnych dzieci: Stan - zanim dostrzeżesz
> granicę między obowiązkiem rodzica we wskazywaniu słusznej drogi, a
> wysublimowanym i dojrzałym "wiem, czego chcę" samego dziecka.
Oj tego się bardzo boję. Tzn. że nie zobaczę tej granicy i będę
uszczęśliwiać na siłę mojego maleńkiego bobaska jak już dawno bobaskiem być
przestanie. Cała nadzieja w tym, że już teraz wydaje się wiedzieć czego chce
i bronić tego jak niepodległości ;). Więc jak się jeszcze trochę
"obstarzeje" to się na siłę uszczęśliwić nie da.
>>> Ustalenie jej w
>>> wielu przypadkach nie jest takie proste. Bo na przykład, co można
>>> pomyśleć o człowieku, który do cyganki mówi: "Weź się do pracy!"? ;)
>
>> Że to nie jego sprawa? ;).
>
> Nie to. To, że cyganka nie może podjąć żadnej pracy, bo naraziłaby się
> swojemu środowisku. A zwyczaje cygańskie zawsze będzie cenić bardziej niż
> nasze sposoby zarabiania pieniędzy.
Przyznam, że nie miałam o tych zwyczajach pojęcia.
(...)
R.
|