Data: 2004-10-16 10:00:53
Temat: Re: Czy kto? wie?
Od: "Sokrates" <d...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ckqn77$8h1$1@news.onet.pl...
> Niestety bardzo malo wiem o postepowaniu jego zony. Sokrates nie potrafi
> powiedziec o jakich dziwnych
> zachowaniach mówila jego zona.
> Jestem przekonany ze gdyby umieli porozmawiac o tych sprawach które ich
tak
> poróznily udalo by im sie znalezc
> szczesliwe dla nich rozwiazanie.
Niestety nie mogę wszystkiego napisać, co na pewno zmieniło by obraz całości
problemów, przez co mimo szczerych intencji błądzisz a ja nie mogę Ci
wytłumaczyć dlaczego.
>
> Sokrates wysyla swoja zone do psychologa, zamiast wybrac sie z nia na
> wspólna terapie.
Bo teraz nie pora na wspólną terapię. Na to przyjdzie czas później jeśli
zostaniemy razem. Ja z mojej strony wszystko jej juz powiedziałem. To co
robiłem dodrze, to co robiłem źle i dlaczego, mówiłem jej o mnie, o niej i
onas i o wszystkich zależnościach, jak zachowanie jednej strony wpływa na
zachowanie drugiej. Teraz ona zaczyna mówić to do mnie, ale nie na zasadzie,
że chce zostać, tylko wytłumaczyć jakoś te lata. Sama nie zna odpowiedzi na
wiele pytań "dlaczego". Dlatego zaproponowałem jej psychologa, by pomógł jej
zrozumieć samą siebie. Ona ma duże problemy sama ze sobą, mimo, że pisałem,
że wyszła z dołka, jest silna,odmieniona. Ma problemy z podjęciem decyzji,
bez względu ile ma czasu na podjęcie decyzji. Ona ze mną o tym rozmawia i to
raczej ja wiem, co się z nią dzieje, niż ty. Myślę, że nieznając drugiej
strony przesadzasz z obarczaniem mnie "Winą" aż do tego stopnia. Każdy z nas
cos zawalił, ale istotne sa też proporcje o których nie masz pojęcia, bo nie
mogę napisać wszystkiego o niej. Brakuje tobie równiez zrozumienia pewnych
zależności wpływu jednego małżonka na postępowanie drugiego. Myślę, że nie
wyczuwasz złożoności całej sprawy i uproszczając ją sobie skupiasz się tylko
na mnie.
> Moze tam dowiedzialby sie o co tak naprawde chodzi jego zonie i moze
dzieki
> temu mógliby osiagnac
> stan o który tak bardzo im chodzi.
Pisząc, że zaproponowałem jej wizytę u psychologa w liczbie pojedynczej,
wcale nie oznacza, ze nie pójdziemy tam razem. O tym sami zadecydujemy,
jeżeli będzie uważała, że powinienem z nią być. W tej chwili ona potrzebuje
pomocy dla siebie, anie dla nas, czy to tak trudno zrozumieć. Uprzedzenie
wobec mnie, czy brak dobrej woli zrozumienia.
>
> Moze wydaje sie to zle ale oni razem musza w sobie poszukac powodów
dlaczego
> znajduja sie w kryzysie.
Wiemy, dużo sobie powiedziweliśmy. Problemem z jej strony jest zrozumienie
powiązań jakie zachodzą między małżonkami. Ale po mału dochodzi i do tego.
Choćby krótki przykład: Ona nie uważała mnie za człowieka bardzo spokojnego,
którego potrzebuje. A jeśli ja czulem się z pewnych względów od pewnego
momentu niekochany i jednocześnie starając się nie mówmy juz, że w sposób
przesadny, bezskutecznie odzyskać jej uczucia, to była we mnie irytacja,
którą też ukrywałem, a ona odbierala to że jestem człowiekiem niespokojny z
natury, a to nie prawda.
Sokrates
|