Data: 2011-03-27 22:51:19
Temat: Re: Czy ktoś chciał by ... ?
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
cbnet wrote:
> Tak sobie myślę, że...
>
> Jak się słucha stylowego "brzdąkania", to aż chce się nauczyć
> i uczyć też "brzdąkać" na gitarze.
>
> Ale kiedy uczysz się, i uczysz, i słuchasz, i słuchasz, i uczysz się,
> i słuchasz... to niekiedy przychodzi taki moment, gdy posłuchawszy
> czegoś (a właściwie: kogoś!) nagle gitara po prostu sama "się"
> wypada z rąk i wtedy wyraźnie się czuje, że już więcej nie chce
> się jej podnieść i wziąźć z powrotem do rąk.
> Noułej.
>
> Zwykle człowiek ma znacznie większe predyspozycje by słuchać
> grania, niż samemu grać... tzn "brzdąkać" na gitarze.
> Poza wyjątkami.
>
> Czyż nie tak to działa? :)
>
Nie wiem. Mnie sprawia przyjemnosc GRANIE a nie porównywanie się z
lepszymi. To mniej więcej taki rodzaj przyjemności jak jazda na rowerze,
tyle że dodatkowo ma się jeszcze "odsłuch". A jeśli mam publicznosć - a
grywałem (rzadko) - zwłaszcza jakieś kabaretowo/śmieszne kawałki także
dla dużych "mas" ludzkich - rzędu 10000 - 12000 tysięcy ludzi, to
dochodzi jeszcze szczególny rodzaj wejścia w interakcję z ludźmi, którzy
w rytm tego co robiłem podskakują , śmieją sie tańczą - i tak bywało.
Dziś spędziłem jakieś dwie godziny grając sobie bluesa na Yamachowym
elektryku, dorzucając podkład z symulowanego na "pełnowymiarowym"
keybordzie basu i piana. Będę jeszcze siedział nad tym bluesem parę
wolnych dni aż go dopracuję. Pewnie nikt go nigdy nie usłyszy, nie jest
tak dobry jak produkcje profesjonalne, ale "TO jest moje" - Nikt nigdy
nie zagra mi tego co bym chciał usłyszeć. Muszę to zrobic sam. Chyba o
to mi chodzi.
pozdrawiam
vonBraun
|