Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Czy warto byc tesciowa?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czy warto byc tesciowa?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 65


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2002-03-10 22:14:32

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Mrowka" <m...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Ola napisał(a) w wiadomości: ...

Mysle jednak, ze byc moze kobiety zauwazaja zbyt silne
>zwiazki swoich mezow w stosunku do ich matek i w zwiazku z tym jest jakies
>poczucie zagrozenia i rywalizacja z ta druga kobieta, ktora dla niego jest
>tez wazna /a ja powinnam byc najwazniejsza!/ i stad chec upokorzenia jej,
na
>przyklad poprzez domaganie sie przeprosin itp.

Nie wydaje mi sie aby matka meza byla jakims zagrozeniem,bo niby jakim???
A swoja droga sa faceci ktorzy cale zycie sa niuniani przez mamusie i nawet
jak maja zony to i tak lataja ciagle do mamusi aby te ich pocieszyl,utulily
,daly u siebie przenocowac jak sie pokloca z zona i podobne dziwne dla
doroslego faceta akcje.

Wszystko zalezy od tego jaka kobieta jest tesciowa.Tak sobie mysle,ze
powinna byc obiektywna,nie odbierac synowej jako osobe ktora chce jej zabrac
syna,zrozumiec ,ze synowa tez kocha tego faceta i chce dla niego dobrze,ze
czas odciac pepowine,powinna dac synowi i jego zonie zyc po swojemu,nie
narzucac swoich rad,nie wtracac sie.....
Maz powinien tak samo szanowc zona jak i matke.Nie porownywac ich do
siebie;"a bo mamusia by zrobila tak...",jak sie mamusia wtraca czy najezdza
na zone to zwrocic jej uwage.Nie skarzyc sie na zone do matki.
Moj obecy facet ma taka zasade ze nawet jak sie ze mna pokloci to nigdy o
tym nie mowi ,nie narzeka na mnie,jak go wkurze czy zrobie przykrosc to mowi
o tym tylko do mnie ,nie wywleka brudow poza nasz dom.

Synowe takze powinny cos z siebie dac.Wiem,ze tesciowa nigdy nie bedzie
druga matka,ale szacunek jej sie nalezy,no i to chyba wszystko...


Magda




























› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2002-03-10 22:29:50

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Aniela" <s...@w...pl> napisał

Po pierwsze - wycinaj co zbędne.
Po drugie - nie musisz wysyłać posta dwa razy ... raz wystarczy ;-)
Po trzecie - ciężko nam sie będzie rozmawiało bo odbieramy na całkiem
różnych falach ale spróbuję.


> > Po przeczytaniu Twojego posta przypomniało mi się, że kiedyś pewna mądra
> > kobieta powiedziałam i taką "prawdę ludową", że matki chłopaków są
_inne_
> > ;-(((

> O,o, nie dosc, ze powiedziala to opowiada wokolo a Ty na dodatek w to
> swiecie wierzysz!!

Na początku nie wierzyłam ... teraz po kilku latach, kilku teściowych i
wielu historyjkach na ten temat - wiem, że to prawda ! Choć jak ze
wszystkim - nie wolno uogólniać.


> > I Ty to całkowicie potwierdzasz.
>
> Kobieto, "z klapkami na oczach" przeczytaj moj post dokladnie!

Przeczytałam baaardzo dokładnie (choć ciężko było bo jakimś takim 'dziwnym'
językiem pisany ;-))
Jeszcze jedna zasada, którą powinnaś przyswoić - NIE obrażaj !!!!


> Ja jeszcze nie jestem tesciowa,jak pisalam, a Ty juz z gory zakladasz ba
> wiedziesz, jaka ja wogole jestem i jaka bede tesciowa. Usmiac sie mozna z
> tego dziecinnego zacietrzewienia i braku argumentow, juz na dzien dobry.

Uśmiej sie , a jakże ... co Ci zostało ;-/
Ja używając słowa "teściowa" myślę 'matka chłopaka'. Nie musi być małżeństwo
... wystarczy (tak jak u Ciebie) chłopak z dziewczyną spotykają się. Są ze
sobą kilka lat ... więc Ty jesteś teściową.
Możemy sie oczywiście kłócić o nazewnictwo ... ale chyba nie o to tu chodzi.

Mogę sobie wyobrazić jaką będziesz teściową jak czytam Twoje komentarze.
Zieją jadem do innych kobiet ;-/ to naprawdę wystarczy.


> Czy ja lubie czy nie to juz wiem bo znaja sie z moim
> synem 6 lat i dziewczyna do nas przychodzi, spedza czasami
sobote/niedziele
> u nas co tydzien, czasami co miesiac, roznie jest, pomieszkuje, bywa.

No i po tym wszystkim mogłabyś_ustawić_się_ na pozycji obojętnej ???
Co z Ciebie za kobieta ? :-(


> Z Toba jest wyraznie cos nie tak-na slowo tesciwa przechodza Ciebie
> dreszcze, jakies kompleksy czy co?

Ja mam teraz cudowną teściową ;-))) Te wszystkie opowieści czytam z
wypiekami na twarzy bo mi sie nic takiego na zdarza. Więc wielka skucha z
tym porównaniem ;-))))


> Powtarzam,zdecydowana wiekszosc Waszych wypowiedzi zionie jadem!

Twoje natomiast wypowiedzi o nas "synowych" są słodkie i miłe, prawda ???
Boszesz ... cóż za zakłamanie ;-(


> Ja nie mam zlych doswiadczen czy ja cos napisalam ze zle!
> Napisalam, ani zle ani dobre-obojetne.

Ale rozważasz możliwość bycia obojętną. Czyli chcesz odrzucić kontakty z
synową (teoretycznie).
I to mnie dziwi. Bo tego chyba nie mozna 'na zimno' zaplanować ?


> A moze synowe "doprawiaja im poprostu rogi"

Skąd zaczerpnęłaś to wyrażenie ??? :-)))
Doprawiać komuś rogi ... to znaczy zdradzać go. Mężowi można "doprawić rogi"
a nie teściowej - pomyliłaś pojęcia.
Skoro wyrażenie było użyte błędnie - nie wiem co chciałaś powiedzieć - nie
mogę skomentować.


> Cos w tym jest, że tak wiele z nas odezwało się w tym wątku.
>
> Cos? to jest przerazajace, moze takie pokolenie?

Jeden z lepszych argumentów ;-))))) dodaj jeszcze, że kiedyś zimy były
śnieżniejsze i za Twoich czasów to ....... :-)))) śmieszne !


> jak mozna tak nienawidziec
> drugiego czlowieka, czekac na jego smierc, chciec go otruc?

Każdy ma to na co sobie zasłuży !


> > Nie zwalaj wszystkiego na dziewczyny/synowe tylko dlatego, że Ty sama
> jesteś
> > (będziesz) teściową - to nie jest działanie fair !!!
>
> A co ja na nie zwalam ja czytam i powody sa jak dla mnie mocno przesadzone
i
> wydumany, wyolbrzymione!

To zależy od wielu czynników ... czy jest przesadzone i wyolbrzymione. Nie
znamy tych dziewczyn, nie znamy teściowych, nie znamy wrażliwości i
odporności na stres i krytykę.
Ale mamy opowiedziane historie ... i nie ma żadnych powodów dla których
dziewczyny miałyby kłamać - opisały prawdę. A Ty tą prawdę podważasz ...
insynuujesz, że to ich "wina", że przesadzają (ja tak odczytałam Twój post).


> > To Twój odbiór sytuacji .... nienajmądrzejszy (IMHO).
> > Czyżby poczucie winy powodowało takie spojrzenie ?
>
> Zadalam pytanie a ty wyjezdzasz z jakims poczuciem winy, winy w stosunku
do
> kogo?

Ach ... tylko pytanie ?
A te epitety (np: jesteście beznadziejne) to tak jakoś sie niewinnie wkradły
(chyba kaczka dzienniakrska)?
Ja odczytałam Twój post jako atak na synowe - a to, że Ty jesteś matką syna
już wiemy .... więc związki przyczynowo-skutkowe na pewno istnieją ;-)


> Jakie sprawy? widzisz a jednak to co napisala Ola chyba ma racje" rywalki"
w
> czym, o co, Ty tak to widzisz?.

Wiesz co ... stosuj Ty jakieś znaki przestankowe bo ciężko się czyta i
wyłapać sens trudno ;-(
Chodziło mi o "dogadanie się" dwóch kobiet i na ma sensu mieszać w to
chłopa.
Rywalki ? ... jeśli teściowa jest "niemądra" to takie określenie też można
do w/w sytuacji dopasować.


> Ja osobiscie nie mam "zadnych spraw" do zalatwienia z dziewczyna mojego
> syna. Ona jest kobieta, ktora go wybrala a on ja, chca zyc i byc razem,
co
> ja mam do tego?

Czyli "dogadałyście się " ??? Tak mam to rozumieć ?
Uznałaś, że ona jest teraz najważniejszą osoba dla Twojego syna, że ma prawo
do własnego zdania i różnych zachowań i że może Ci zwrócić uwagę, że sobie
czegoś nie życzy albo coś jej nie odpowiada ??? Czy tak ???
Cokolwiek teraz odpowiesz ... popracuj na PR ... bo odbiór Twojego zdania
jest wręcz przeciwny ;-(((


> > Wiesz doskonale, że tak naprawdę nie chodzi o "rzeczy". Chodzi o
szacunek.

> Nie chodzi o szacunek tylko o wychowanie jesli juz!!

Znowu nie zrozumiałaś :-((( Problem 'dzbanuszka' to tylko przykład. Teściowa
coś zniszczyła i nie poczuła sie do odpowiedzialności. Nie chodzi tu o
wartość dzbanuszka (czyli rzeczy) chodzi o to by teściowa zachowała sie jak
człowek ... czyli uznała swoją winę i przeprosiła (czyli okazała szacunek w
tym wypadku dla synowej).
Czy teraz wyjaśniłam mój punkt widzenia dostateznie jasno ?


> Tak jak widac w tych postach mila
> minka do tesciowej, buzi buzi a jakby mogla to noz w plecy wbilaby jedna
z
> druga:).

Można na to spojrzeć także z drugiej strony. Dziewczyny zachowują się
odrobine dwulicowo ... ale starają się być kultralne. Teściówki natomiast
swoim zachowaniem ... kulturalne nie są !!! Bo zwracają uwagę, pouczają,
robią miny i fochy, wyrywają dziecko, rządzą się w nie swoim domu. Robią to
wszystko bo ... no właśnie ... bo_takie_już_są_ i_się_nie_zmienią!!!
Każdy kij ma dwa końce ;-)))


> > Już po tym jednym poście widać, że Ty takiego szacunku do potencjalnej
> > synowej nie masz !!!!!!!
>
> Kobieto opamietaj sie co Ty wiesz o mnie, ze mnie oceniasz.

Wyciągam wnoiski ... wolno mi.
Jeśli to nie są wnoiski, które Cię zadowalają - to popracuj nad stylem
pisania ;-)))


> > Potwierdziłaś tu moja "teorię".
>
> Guzik potwierdzilam, od poczatku bledne zalozenie i tak sie tworzy mity!!
i
> tak sie wlasnie z "teori" ustawia na nie do tesciowych. Jedynie co Ty dla
> mnie potwierdzilas to wrogosc do tesciowych z zalozenia.

A jednak ... potwierdziłaś :-)
Matki synów są _inne_. A niektóre z nich mają jeszcze dodatkowo problemy z
wyartykułowaniem swoich myśli.

Ja nie jestem źle nastawiona do teściwych ... bo teraz mam wspaniałą (tfu!
żeby nie przechwalić :-)))
Więc diagnoza z "wrogością z założenia" jest błędna.


Pozdrówka i chyba EOT bo raczej konsensusu nie osiągniem;-)
MOLNARka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2002-03-10 22:33:22

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Aniela" <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "kolorowa" <v...@i...pl> napisał w wiadomości
news:a6gh4p$r0r$1@okapi.ict.pwr.wroc.pl...
> Już jakiś czas temu chciałam się odezwać w obronie teściowych, ponieważ
> niespecjalnie przepadam za obrzucaniem inwektywami osób, które nie mają
> możliwości przedstawienia swoich racji.
>
> Nie rozumiem tez jednego, dlaczego temat tesciowa jest
> > tak zywym temate, budzi to w Was jakas niezdrowa podniete, chec odbicia
> > sobie czegos na nich?
>
> Być może czasem tak. Sądzę jednak, że chodzi tu raczej o zderzenie
> wzajemnych oczekiwań, które są trudne do przewidzenia dla drugiej strony,
> trudności w wyznaczaniu swojego terytorium,

Chwileczke jakiego terytoriuma? Terytorium jest chyba dokladnie
okreslone -moj dom jest moim domem ich dom jest ich domem. Powiem szczerze,
ze ja nie bardzo lubie jak ktos w moim domu zaczyna mnie przestawiac meble a
ja sama u kogos w domu zachowuje sie jak gosc, nie lece do kuchni i nie
zmywam garow nawet gdyby wypadaly ze zlewu!
Nie wyobrazam sobie tez takiej sytacji abym katy przegladala u nich i robila
prania co to to nie!
Juz od lat synowi nie robie prania, nauczylam go dawno wlaczac pralke:))
duzy chlopczyk( 29lat) wiec tym bardziej nie widze poterzby robienia tego w
ich wspolnym domu.

a przede wszystkim trudności
> związane z uczeniem się nowych ról.

Ja naprawde nie widze powagi sprawy, wynioslosci, tych nowych rol? jakie to
one sa te role?

> Zarówno żona, jak i teściowa mają swoje ugruntowane już poglądy, swoje
> przyzwyczajenia oraz swoje wyobrażenia na temat "jak powinna zachowywać
> teściowa/synowa".

W jakich sytuacjach? przy stole, gdzie i kiedy?Szczerze mowiac, nie mam
takich wyobrazen.
To ze zaczna razem mieszkac, nie znaczy, ze nagle zaczne czegos oczekiwac.

Kiedy te wyobrażenia zderzają się z rzeczywistością
> dochodzi do spięcia.


I jest to zupełnie naturalne. W końcu z TZ też się w
> ten sposób docieramy. Ale TZ możemy wprost powiedzieć: "nie rób tego, to
> mnie boli, doprowadza mnie do szału" - czy coś w tym stylu. Z teściową
> sprawa nie jest taka prosta.

Ale zupelnie inne relacja lacza kobiete z mezczyzna a inne matka dziewczyny
czy chlopaka z nimi.
Nie mozna tych dwoch relacji porownywac, bo sie nie da i tu moze jest blad.
Bardziej moze naluzie nalezy podejsc do tych relacji, moze na zasadzie z
"przymusowego" wyboru kolezanki/przyjaciolki czy tez " sluzbowe" kontakty i
tyle.
Bo albo te dwie panie sie polubia od pierwszego spotkania( tak jak to bywa z
kolezankami) albo czy chca czy nie chca musza od czasu do czasu miec ze soba
kontakt. Inaczej moim zdaniem nie da sie i nie ma co grac bo obie strony sie
mecza, denerwuja.

(Znaczy dla mnie akurat jest;) ale ogólnie
> wiem, że nie jest). Nie wiemy jak to powiedzieć, żeby nie urazić. Nauczono
> nas, że wyrażanie swoich oczekiwań wobec "starszych" - równa się z brakiem
> dla nich szacunku.

Wtedy, kiedy rodzice odchowaja dzieci, kiedy dzieci opuszczaja domu to co tu
mowic o oczekiwaniach?
Jakiego typu oczekiwania, mozesz rozwinac?
Coz ja moge oczekiwac od mojego syna czy on ode mnie?
Wiem, ze napewno bedzie do nas dzwonil co slychac? jak czesto bedzie nas
odwiedzal? nie wiem? i narazie nie potrafie sama powiedziec czy bedzie mnie
to bolalo czy nie, ze nie wpada. Ja jestem juz uodporniona poniewaz z synem
bylismy osobno przez cztery lata jego studiow, "pepowina byla odcieta".
Zreszta dlatego tez jest dosyc samodzielny, pranie, prasowanie, gotowanie,
tego go uczylam przed studiami aby tak przyziemne rzeczy nie utrudnialy mu
zycia i innym:))

Właściwie w ogóle nie uczono nas jak wyrażać swoje
> uczucia nie naruszając przy tym cudzej godności - czyli tzw. asertywności.
> Zduszamy więc w zarodku cisnące się na usta okrzyki i skrywamy w sobie.
> Myślę, że to właśnie z niemożności powiedzenia "nie zgadzam się na to", z
> tego że nie możemy badź nie umiemy ustawić teściowej jakiejś granicy -
> bierze się złość na teściową.

Uwazam, ze to jest duzy wlasnie blad bo mozna sobie z tesciowa pogadac przy
kawie jak dwie baby i juz.
A tak z ciekwaosci w jakim wieku sa Wasze tesciowe, bo moze mnie dopiero
najdzie taki okres bycia zla tesciowa:))

>
> Ktoś napisał, że młoda mężatka dopiero się uczy i dlatego należy być wobec
> niej tolerancyjnym. Ale przecież teściowa też dopiero się uczy bycia
> teściową. A chyba zbyt często chcemy, żeby ona od razu była ideałem.

Ja mysle,ze to kwestia charakterow, wychowania przede wszystkim.
>
> Czyzby ich synowie nie spelniali do konca Waszych
> > oczekiwan i z tego to wynika?
>
> Być może to również kwestia męża, który jeszcze się nie zdecydował czy
chce
> już być mężem czy jeszcze synkiem.

No ja nie wiem, ja nie mam syna mami synka ani sama nie czuje sie matka,
ktora rozpieszczala jedynaka i trzymala pod spodnica:)). Jedynej rzeczy,
ktorej od niego wymaglam to to jak chodzil gdzies i nie mial zamiaru wrocic
na okreslona godzine, ktora sam zreszta zawsze deklarowal, to aby mnie
informowal. I tak jest do dzis czy jak gdzies wyjezdza( sporo podrozuje) to
zawsze jak dojedzie/doleci to "odmeldowuje sie", ze wszystko ok. Mam
nadzieje,ze to zaprocentuje zonie/dziewczynie tez.

Ale w tym temacie nie mam na szczęście
> zbyt wiele do powiedzenia. Mój mąż murem stoi za mną, czasem nawet muszę
go
> stopować.

W relacjach jego matka, a ty? A jakie moga byc sytuacje aby byl problem
stania murem za? ciekawa jestem czego mam sie spodziewac bo narazie zgrzytow
u nas nie bylo. Moze jest problem wtedy, kiedy razem mieszkaja rodzice z
mlodymi bo w innym przypadku trudno mnie sobie te zgrzyty wyobrazic.
>
> > Problem dzbanuszka urasta do "big problem" a pofarbowane rzeczy na miare
> > straty cichow conajmniej "markowych"a przytulone dziecko w/g Was
zamocno,
> > budzi odruch, otrucia tesciowej.
>
> Problem, oczywiście, nie sprowadza się do zbicia dzbanuszka czy ściskania
> dzieci. Z postu Marynatki wynika to wprost. Maja natomiast starała się być
> powściągliwa i obiektywna w ocenie teściowej, więc czytając pierwszy post
> też nie wiedziałam o co biega (ale wiedziałam na pewno, że nie o
> dzbanuszek:))

> Małgosia
> mąż - jedyny (jak dotąd;)
> dzieci - dwoje
>
> PS. "Współpraca" z moją teściową nie przebiega bez zakłóceń;) Mamy za sobą
> większe i mniejsze potyczki, bywało że płakałam, pewnie ona też. Nie pałam
> do niej gorącym uczuciem. Zdecydowanie wolę spędzać czas z moją mamą. Ale
> chyba naprawdę lubię mamę mojego męża.

To jest optymistyczne:)).
Aniela
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2002-03-10 23:53:07

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Aniela" <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "MOLNARka" <g...@h...pl> napisał w wiadomości
news:a6gmoi$b1q$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik "Aniela" <s...@w...pl> napisał
>
> Ja używając słowa "teściowa" myślę 'matka chłopaka'. Nie musi być
małżeństwo
> ... wystarczy (tak jak u Ciebie) chłopak z dziewczyną spotykają się. Są ze
> sobą kilka lat ... więc Ty jesteś teściową.
> Możemy sie oczywiście kłócić o nazewnictwo ... ale chyba nie o to tu
chodzi.
>
> Mogę sobie wyobrazić jaką będziesz teściową jak czytam Twoje komentarze.
> Zieją jadem do innych kobiet ;-/ to naprawdę wystarczy.

Innych napisalas, co nie znaczy wcale, ze do wszystkich:)

> > Czy ja lubie czy nie to juz wiem bo znaja sie z moim
> > synem 6 lat i dziewczyna do nas przychodzi, spedza czasami
> sobote/niedziele
> > u nas co tydzien, czasami co miesiac, roznie jest, pomieszkuje, bywa.
>
> No i po tym wszystkim mogłabyś_ustawić_się_ na pozycji obojętnej ???
> Co z Ciebie za kobieta ? :-(

Moja droga, prosisz sie sama o jad. A co z Ciebie za kobieta, co tyle
tesciowych zmieniala, nie mowiac o facetach?:)
A co w tym zlego, ustawienie sie na pozycji obojetnej? To oni sobie razem
ukladaja zycie a nie ja z nimi.
Jakiego mojego zaanagazowania spodziewasz sie? Sprzatania, gotowania,
dzwonienia jak Wam sie wiedzie, codziennie rano i wieczorem? Jesli
dziewczyna byla w naszym domu to dobrze jesli jej nie bylo to tez dobrze, co
w tym dziwnego?
>
> Powtarzam,zdecydowana wiekszosc Waszych wypowiedzi zionie jadem!
>
> Twoje natomiast wypowiedzi o nas "synowych" są słodkie i miłe, prawda ???
> Boszesz ... cóż za zakłamanie ;-(

No jesli czytam te wylewane zlosci to trudno abym glaskala po glowce i
mowila, tak drogie panie walcie w nie wiecej bo macie racje, jesli na
dodatek naprawde nie widze powodow do takich nienawisci.
>
> > Ja nie mam zlych doswiadczen czy ja cos napisalam ze zle!
> > Napisalam, ani zle ani dobre-obojetne.
>
> Ale rozważasz możliwość bycia obojętną. Czyli chcesz odrzucić kontakty z
> synową (teoretycznie).
> I to mnie dziwi. Bo tego chyba nie mozna 'na zimno' zaplanować ?

Napisal wyraznie, po tym co czytam na temat tesciwych, to moze lepiej
przyjac taka pozycje.

> > A moze synowe "doprawiaja im poprostu rogi"
>
> Skąd zaczerpnęłaś to wyrażenie ??? :-)))
> Doprawiać komuś rogi ... to znaczy zdradzać go. Mężowi można "doprawić
rogi"
> a nie teściowej - pomyliłaś pojęcia.

Wiem, ze jest to w kontekscie zdrady. Ale czesc z Was widzi tesciowa jak
naprawde jakiegos zwierza z rogami, ktory gdzies sie przyczail i bedzie
atakowal z nienacka.

> Skoro wyrażenie było użyte błędnie - nie wiem co chciałaś powiedzieć - nie
> mogę skomentować.
>
>
> > Cos w tym jest, że tak wiele z nas odezwało się w tym wątku.
> >
> > Cos? to jest przerazajace, moze takie pokolenie?
>
> Jeden z lepszych argumentów ;-))))) dodaj jeszcze, że kiedyś zimy były
> śnieżniejsze i za Twoich czasów to ....... :-)))) śmieszne !

Mysle, ze moje czasy niewiele roznia sie od twoich albo jestes wyjatkowo
szybka w zmienianiu tesciowych:).

jak mozna tak nienawidziec
> > drugiego czlowieka, czekac na jego smierc, chciec go otruc?
>
> Każdy ma to na co sobie zasłuży !

Czy z Toba jest wszystko ok?
>
> To zależy od wielu czynników ... czy jest przesadzone i wyolbrzymione. Nie
> znamy tych dziewczyn, nie znamy teściowych, nie znamy wrażliwości i
> odporności na stres i krytykę.
> Ale mamy opowiedziane historie ... i nie ma żadnych powodów dla których
> dziewczyny miałyby kłamać - opisały prawdę. A Ty tą prawdę podważasz ...

Ja tej prawdy nie podwazam, jedynie reakcje na te prawdy wydaja sie dla mnie
zbyt impulsywne.

> insynuujesz, że to ich "wina", że przesadzają (ja tak odczytałam Twój
post).

ze przesadzaja, dokladnie tak.
>
> Ja odczytałam Twój post jako atak na synowe - a to, że Ty jesteś matką
syna
> już wiemy .... więc związki przyczynowo-skutkowe na pewno istnieją ;-)

No jasne.
>
> Chodziło mi o "dogadanie się" dwóch kobiet i na ma sensu mieszać w to
> chłopa.

A w jakim wzgledzie maja sie te kobiety dogadywac?

> > Ja osobiscie nie mam "zadnych spraw" do zalatwienia z dziewczyna mojego
> > syna. Ona jest kobieta, ktora go wybrala a on ja, chca zyc i byc razem,
> co
> > ja mam do tego?
>
> Czyli "dogadałyście się " ??? Tak mam to rozumieć ?
> Uznałaś, że ona jest teraz najważniejszą osoba dla Twojego syna, że ma
prawo
> do własnego zdania i różnych zachowań i że może Ci zwrócić uwagę, że sobie
> czegoś nie życzy albo coś jej nie odpowiada ??? Czy tak ???

Posluchaj. Jesli dziewczyna przychodzila do mnie do domu to traktowana byla
jak gosc. Czasami przyznam gosc przedluzal wizyte i sama zastanawialam sie,
czy nie uswiadomic gosciowi, ze przystal byc gosciem i jest domownikiem
czyli regulamin jakis tego domu codzienny obowiazuje kazdego domownika.
n.p.po sniadaniu sprzatnac ze stolu. Ale nigdy nic nie mowilam, nie warto
bylo stwarzac nieprzyjemnej sytuacji.
Szczerze mowiac nie wyobrazam sobie takich sytuacji u nich w domu aby Ona
musiala mnie zwracac uwage poniewaz ja nie mam zamiaru wtracac sie w ich
zycie, czy rozumiesz to?. Jesli nas zaprosza to oczywiscie wpadniemy ja tez
bede ich zapraszala. Beda mieli ochote wpadac, prosze bardzo.
Wiesz ja poprostu mam swoje sprawy, swoje zainteresowania, swoje plany a oni
swoje. Moje plany zyciowe nie sa scisle zwiazane z zyciem prywatnym mojego
syna i jego dziewczyny. Dziwne?

> Można na to spojrzeć także z drugiej strony. Dziewczyny zachowują się
> odrobine dwulicowo ... ale starają się być kultralne. Teściówki natomiast
> swoim zachowaniem ... kulturalne nie są !!! Bo zwracają uwagę, pouczają,
> robią miny i fochy, wyrywają dziecko, rządzą się w nie swoim domu. Robią
to
> wszystko bo ... no właśnie ... bo_takie_już_są_ i_się_nie_zmienią!!!

Nie wiem, ja tak nie mialam, moze jak ktos na wlasne zyczenie, pozwala sobie
na glowe wejsc to tak ma.
Aniela
> MOLNARka
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2002-03-11 07:18:03

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Margolka Sularczyk" <m...@p...bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Aniela napisał(a) w wiadomości: ...

>Jakiego mojego zaanagazowania spodziewasz sie? Sprzatania, gotowania,
>dzwonienia jak Wam sie wiedzie, codziennie rano i wieczorem?

Boze, nie!!!! ;)))

>A w jakim wzgledzie maja sie te kobiety dogadywac?

No wlasnie chodzi o to, ze w kazdym wzgledzie. Ja nie jestem az tak szybka,
jak mogloby sie wydawac, "przerabiam" dopiero druga tesiowa (ale matek moich
chlopcow od 16 roku zycia to mialam o trzy wieej, ni wiem, to juz argument
przeciw mnie czy nie? w kazdym razie dogadaywalam sie z kazda z wyjatkiem
jednej, ktora nie widzac mnie na czy kazala synowi zerwac ze mna z powodow
klerykalno-katolickich)
W kazym razie powtorz epublicznie: jestem z moimi tesciowymi (ta obecna i ta
eks) bardzo zwiazana. Czasem mysle, czy nie bardziej niz z TZ ;)))

>Moje plany zyciowe nie sa scisle zwiazane z zyciem prywatnym mojego
>syna i jego dziewczyny. Dziwne?

No i tu lezy pies pogrzebany. Niektore tesciowe tak nie maja. Nagle zycie
ich syna staje sie dla nich ich zyciem i w zwiazku z tym probuja nim
kierowac, sila rzeczy takze synowa probuja powodowac i std sie biora
nieporozumienia. Tak sobie to wyobrazam, bo jak wspominalam, mnie ten temat
obcy i daleki....

>

pozdrawiam

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2002-03-11 07:23:59

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Margolka Sularczyk" <m...@p...bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Aniela napisał(a) w wiadomości: ...

>Chwileczke jakiego terytoriuma? Terytorium jest chyba dokladnie
>okreslone -moj dom jest moim domem ich dom jest ich domem. >Juz od lat
synowi nie robie prania, nauczylam go dawno wlaczac pralke:))
>duzy chlopczyk( 29lat) wiec tym bardziej nie widze poterzby robienia tego w
>ich wspolnym domu.

>To ze zaczna razem mieszkac, nie znaczy, ze nagle zaczne czegos oczekiwac.

>Bo albo te dwie panie sie polubia od pierwszego spotkania( tak jak to bywa
z
>kolezankami) albo czy chca czy nie chca musza od czasu do czasu miec ze
soba
>kontakt. Inaczej moim zdaniem nie da sie i nie ma co grac bo obie strony
sie
>mecza, denerwuja.

>Wtedy, kiedy rodzice odchowaja dzieci, kiedy dzieci opuszczaja domu to co
tu
>mowic o oczekiwaniach?
>Ja jestem juz uodporniona poniewaz z synem
>bylismy osobno przez cztery lata jego studiow, "pepowina byla odcieta".
>Zreszta dlatego tez jest dosyc samodzielny, pranie, prasowanie, gotowanie,
>tego go uczylam przed studiami aby tak przyziemne rzeczy nie utrudnialy mu
>zycia i innym:))

>No ja nie wiem, ja nie mam syna mami synka ani sama nie czuje sie matka,
>ktora rozpieszczala jedynaka i trzymala pod spodnica:)). Jedynej rzeczy,
>ktorej od niego wymaglam to to jak chodzil gdzies i nie mial zamiaru wrocic
>na okreslona godzine, ktora sam zreszta zawsze deklarowal, to aby mnie
>informowal.
Mam
>nadzieje,ze to zaprocentuje zonie/dziewczynie tez.

>A tak z ciekwaosci w jakim wieku sa Wasze tesciowe, bo moze mnie dopiero
>najdzie taki okres bycia zla tesciowa:))


Eeee wiesz, z lektury powyzszego wynika mi, ze chyba nie ma obaw..... Masz
zadatki na lepsza tesciowa niz gorsza. Teraz wiele zalezy od drugiej strony
;)))

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2002-03-11 07:26:06

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Margolka Sularczyk" <m...@p...bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Mrowka napisał(a) w wiadomości: ...

>A swoja droga czemu synowe nie kloca sie z tesciami?

Bylego tescia nie lubilam i nie gadalam z nim zanadto (wszedzie widzial
Zydow i ku**y, to meczace) Z obecnym tesciem duzo rozmawiam i lubimy razem
spacerowac po lecie. No to nie wie, czemu sie nie kloce. Ani z tesciem, ani
z tesciowa ;)

Margola
>
>Magda
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2002-03-11 08:19:41

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Aniela <s...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a6gdob$i53$...@n...tpi.pl...
>
> A moze synowe "doprawiaja im poprostu rogi"

Róznie z tym bywa....
Czasami my im, czasami one nam....

Z moją pierwszą (i jednyną formalną) teściową miałam trudne początki - np.
podczas pierwszych wspólnych świąt Bożego Narodzenia (byliśmy u nich na
obiedzie w pierwszy dzień świąt), obiad zjadła w kuchni, nie siadając z nami
do stołu.... Pomijam już zupełnie to, że tuż po ślubie moi rodzice
powiedzieli mojemu mężowi - "no to mamy teraz dwóch synów - mów do nas mamo
i tato" a moi teściowie - nic w tym rodzaju - później cały czas nie
wiedziałam jak sie do nich zwracać... To "ustawiło" moje podejście do nich
na zawsze (na szczęście owo "na zawsze" nie potrwało długo)....
A kobieta, która mogła stać się moją drugą teściową poniosła tego
konsekwencje - byłam wobec niej nieufna, nic więc dziwnego, że nie było
szansy na lepsze porozumienie.

Ale wiem też, że są teściowe jak anioły - taką np. jest moja matka chrzestna
i bardzo żałuję (z tego jedynego powodu), że nie jestem związana z którymś z
jej synów ;-). Mam wrażenie, że świetnie dogaduje się z kobietami swoich
synów - może dlatego, że stara się je zaakceptować i polubić jeszcze zanim
staną się formalnymi synowymi.

pozdrawiam

Monika



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2002-03-11 09:28:47

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: Maja Krężel <o...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

MOLNARka

: Czytając to widzę, że problemu "dzbanuszka" w ogóle nie zrozumiałaś. Może
: przeczytaj jeszcze raz inicjujący post (i wtedy wrócimy do rozmowy). Nikt
: nie lubi jak ktoś inny niszczy jego rzeczy (niezależnie czy chcący,
: niechcący czy przez bezmyślność). Ważne jest jak osoba odpowiedzialna za
: zniszczenie zachowa się "po fakcie". I czy to teściowa, dziecko, kwiaciarka
: czy profesor - _każdy_ powinien _przeprosić_.

Dzięki MOLNARKo, bo już chciałam tworzyć kolejny post wyjaśniający ;-))
Wydawało mi się, że to, co opisałam, a Ty powyżej ładnie wyjaśniłaś, jest dość
proste do pojęcia.

: Wiesz doskonale, że tak naprawdę nie chodzi o "rzeczy". Chodzi o szacunek.

Exactly!
--
Pozdrawiam
Maja


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2002-03-11 09:28:55

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: Maja Krężel <o...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Aniela napisała

: Po przeczytaniu Waszych uwag odnosnie tesciowych zaczelam sie zastanawiac
: czy nia w ogole byc?

Wydaje mi się, że to nie Ty o tym zdecydujesz, lecz Twoje dzieci ;-))

: Nie rozumiem tez jednego, dlaczego temat tesciowa jest
: tak zywym temate, budzi to w Was jakas niezdrowa podniete, chec odbicia
: sobie czegos na nich?

A ja nie rozumiem tego, co tu napisałaś. Ja nie piszę o teściowej, bo jest
teściową, lecz piszę o człowieku z mojej rodziny, którego zachowanie mi się
nie podoba. Tym człowiekiem mógłby być ktokolwiek - mama, brat, kuzynka itp.
Tak się akurat złożyło, że jest to mama mojego męża. Kwestia przypadku i tyle.
Dlaczego uważasz, że jest inaczej?

: Czyzby ich synowie nie spelniali do konca Waszych
: oczekiwan i z tego to wynika?

???? Wyjaśnij to proszę, bo kompletnie nie rozumiem tego pytania.

: Problem dzbanuszka urasta do "big problem"

Wypowiem się głównie pod tym tekstem, bo moich skarg on dotyczy. Zatem krótko
i zwięźle - Anielko, widać, że kompletnie nie czytałaś postów, które napisałam
i tym samym zupełnie, ale to zupełnie nie rozumiałaś problemu. W zasadzie nie
bardzo widzę sens tłumaczenia jeszcze raz tego samego, co opisałam. Nadmienię
tylko krótko, że nie chodzi mi o dzbanuszek, jako taki, o naczynie, które
sobie kupię w sklepie AGD, tylko o coś, co jest dla mnie ważne, jako pewnego
typu pamiątka. To jedno. Drugie, być może ważniejsze - faktycznie, utratę
rzeczy można przeboleć (choć z trudem, gdy te utraty się powtarzają). I tak
też stało się tutaj. Jednak boli mnie inna rzecz, a mianowicie to, że osoba,
która szkody spowodowała, nie czuje się w żaden sposób winna. Nigdy nie
usłyszałam nawet małego "przepraszam".

: Wniosek prosty jest dla "poszkodowanych" - chowac cenne rzeczy

Czytasz Ty aby wszystkie posty??? Przecież wyraźnie napisałam, że dzbanuszek
był schowany.

: Trudno mnie uwierzyc poprostu w to, ze jesli rzeczy sa cenne( wspomnienia)
: czy wartosciowe aby byly od tak pod reka trzymane.

Pod ręką, ale dorosłej osoby, która wie, że jest to kruche, cenne i jak należy
się z tym obchodzić. Dzieci nie mają do tego dostępu, bo nie dosięgną.

: I prosze nie pisac, ze
: chodzilo o bezmyslnosc tylko tesciowej( narazenie dziecka na pokaleczenie)

A to nie była bezmyślność? Ciekawe ...

: to byla czesc zali chodzilo rowniez o jakas odpowiedzialnosc,widoczna
: skruche, blaganie niemalze o wybaczenie i.t.p.

Sorki, ale czy Ty jesteś aby do końca poważna? Wyobraź sobie coś. Facet
ochlapuje błotem Twój nowy, jasny płaszcz. Kiedy będziesz czuła się lepiej:
gdy serdecznie Cię przeprosi, zaproponuje wyczyszczenie lub pieniądze na
pralnie, czy jeśli będzie miał pretensje do Ciebie, że łazisz jak ofiara i
wpadasz mu pod nogi, a w dodatku wycedzi "kto takie jasne płaszcze kupuje,
przecież wiadomo, że się pobrudzą"?
Ja wolę pierwszą sytuację i nie kryję się z tym, że skrucha, przyznanie się do
winy i przeprosiny działają na mnie baaaardzo łagodząco. I co więcej - czuję
do takiego człowieka ogromny szacunek, bo wiem, że do winy przyznać się jest
niezmiernie trudno.
Czy rozumiesz teraz, o co mi chodziło? Nie o żadne błaganie o wybaczenie,
tylko o zwykłe "Maju, przepraszam, dałam Jaśkowi ten dzbanek i do głowy mi nie
przyszło, że go potłucze. Wiesz, spróbuję odkupić Ci podobny, albo jeśli mi
się nie uda to ..." I koniec kropka.
Ale o czymś takim tylko mi pomarzyć ...
--
Pozdrawiam
Maja


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Samotni
[OT] Epitafium dla Kota, Ktory Byl Czlonkiem Rodziny. Dluuugie.
Dzien Kobiet
Czy ktoś oglądał?Przepraszam myślących inaczej.
moze ktos poradzi ...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »