Data: 2006-08-27 15:42:26
Temat: Re: Czy warto robic dyplomowanego?
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości news:1156691965.890254.44790@b28g2000cwb.googlegroup
s.com
PaSo <p...@g...com> pisze:
>> Nr 5 - odpornośc na urzędasów i głupotę. To jakim cudem poddają się
>> debilnym zarządzeniom bez protestu, daja sie wkręcać w tryby chorego,
>> zurzędniczałego "awansu" zawodowego itp.?
> A co innego mogą zrobić? Gdyby wszyscy zaczęli strajkować, to
> najbardziej ucierpieliby na tym uczniowie.
Na chwilę.
Trudno, gdzie drwa rąbią tam wióry lecą.
Za to potem kolejne roczniki mogłyby skorzystać w dwójnasób.
Najlepsze plony wyrastaja na gównie.
> Wiem, system jest
> beznadziejny i nigdy tego nie negowałem. Ale wydaje mi się, że
> dyskutowaliśmy o tym, kto sie NADAJE na nauczyciela.
Słusznie Ci sie wydaje.
> Każdy w swoim
> zawodzie ma jakieś "ograniczenia", coś co utrudnia mu pracę. Dobry
> nauczyciel jednak będzie, pomomo wadliwego systemu, starał się
> właściwie wykonywać swój zawód mimo niesprzyjających
> okoliczności.
Co to znaczy właściwie? Bo dla mnie adekwatnie do otrzymywanego
wynagrodzenia.
>> Wiem, rozumiem czym jest tzw wypalenie zawodowe osób, które
> przepracowały już parę ładnych lat w szkole.
Kiedyś także operowałem pojęciem "wypalenia zawodowego".
Dziś już nie robię tego. Dziś używam pojęcia obiektywnej oceny warunków
pracy i płacy w szkole.
> Nadal jednak nie mogę zgodzić się z tak dużym, wg ciebie,
> odsetkiem tych "nie nadających się".
Trudno.
>> I wreszcie cecha 7. Dobrze wiesz, że z tego zawodu żyć się godnie nie
>> da. A jak wielu nauczycieli jest bogatych z domu lub wstąpiło w korzystny
>> finansowo związek małżeński i na tym żerują? Masę znasz takich?
> Tak, tu przyznaję Ci rację - trochę się zagalopowałem w mojej
> poprzedniej wypowiedzi, zapominając o nr 7. Ale przypominam też, co
> napisałem wcześniej, że to nie tylko jest problem nauczycieli, ale
> absolutnej większości pracujących zawodowo (a niepracujących tym
> bardziej).
Cóż z tego? Nauczyciele maja do dupy, pielęgniarki mają do dupy, lekarze
mają do dupy, rolnicy maja do dupy, emeryci i renciści mają do dupy,
bezrobotnia mają do dupy dwa razy - i co? znaczy wszyscy maja do dupy, w ięc
jest OK?
> Jednocześnie dalece niesłusznym wydaje mi się
> stwierdzenie, że jak ktos nie jest zamożny, to znaczy że NIE NADAJE
> SIĘ na nauczyciela.
Nie pisałem nic o zamożności, tylko o normalnym zyciu. A co? On nie musi
jeść? A na wakacje jechać ma na działkę? Buty i koszulę kupować z kosza w
hipermarkecie? Czy może w second handzie?
Jak długo on to wytrzyma?
Wg mnie w końcu albo stanie sie zgorzkniałym, wrednym, złosliwym belfrem,
albo odejdzie z zawodu.
Czyli się nie nadawał. Tak to widzę.
> Ja bym wyeliminował cechę nr 7 z tych, które
> podałeś jako ze to tez wynika z tego, jak funkcjonuje nasz system
> (czyli jest juz zawarte w punkcie 4).
Eliminuj więc. Ja nie mogę. Dla mnie to punkt kluczowy, choć umieściłem na
ostatnim miejscu.
> Analizując naszą dyskusję doszedłem do wniosku, że oboje jesteśmy
> w wielu kwestiach zgodni. Jedynie mamy inną, jak słusznie
> zauważyłeś, ocenę skali zjawiska.
Możliwe.
--
Pozdrawiam
Jotte
|