Data: 2003-09-10 19:22:56
Temat: Re: Czyzby ? (bylo Re: Korupcja w Narodowym Funduszu Zdrowia?)
Od: Andrzej Abraszewski <a...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
LM :
> Niestety - to bardzo naiwne, co piszesz. Spodziewasz sie, ze lekarz bedacy
> na utrzymaniu takiego ZOZ-u bedzie obiektywny? W wiekszosci przypadkow
> bedzie po prostu doradzal zakup najdrozszego urzadzenia (jak bedzie
> jako-tako uczciwy - to najdrozszego sposrod przydatnych) - bo bedzie zyl z
> tego tego, co ten zaklad sprzeda.
Ostatnio slyszalem ze absolwenci szkoly pani dyr M.Gintowt (KSAP)
beda nauczeni wykonywac prace niezaleznie od tego z jakiej opcji
bedzie ja zatrudniajacy. A wiec mozna ! To takie proste. Daje sie
czlowiekowi pensje, prace i ... kc , kk i do podpisania umowe.
> Zeby nie byc goloslownym - juz teraz glosno o tym, ze wielu lekarzy bierze
> kase od firm farmaceutycznych i na tej podstawie przepisuje te a nie inne
> leki.
O lekarzach ktos ostatnio pisal. To nie ci lekarze o ktorych pisze.
> Jesli juz mowa o tym, ze lekarz pierwszego kontaktu ma niewystarczajaca
> wiedze specjalistyczna - to ja sie zgadzam, ale zlecmy wypisywanie takiego
> sprzetu NIEZALEZNYM specjalistom.
Najwiekszy jednak problem skad wziasc specjaliste. Ordynator
oddzialu rehabilitacji Szpitala Miejskiego w Zgierzu uczyla sie na
mnie mojej jednostki chorobowej. Konsultacja zakonczyla sie
stwierdzeniem : "zreszta pan najlepiej wie co panu pomaga" .
Rownie namietnie mozemy sobie ponarzekac na nasza wspaniala klinike
i fachowe prowadzenie :->
Qrna same problemy :) a zyc trza ;-)
>>Bez kontroli lekarza (specjalisty rehabilitacji, rekomendacji
>>Instytutu Mati i Dziecka ? - dziekuje, wole wahadelko. Bedzie taniej.
>
>
> Owszem - kontrola jest wkazana, ale nie poprzez tworzenie biurokratycznych
> struktur czy procedur, ktore i tak niczego nie wnosza.
Jasne, ale zgodzisz sie ze fachowcow mamy malo i dla mnie jakims tam
(w kazdym razie wiekszym) autorytetem jest IMiD choc moze bardziej
STOCER (Konstancin) gdzie wrecz powinna powstac placowka
certyfikujaca sprzet rehabilitacyjny, niz jakis masazysta z rejonu.
Oczywiscie pesymista powie : a coz to da i tak za kasiore kazdy
sobie cos tam dla siebie zalatwi. Zalatwi by jego wahadelko bylo
uznane za sprzet rehabilitacyjny i ... zalecane do stosowania.
Nie wiem czy w dyskusji z Toba spieralem sie w kwestii zobowiazania
dysponentow turnusow rehabilitacyjnych by korzystali z ofert
osrodkow z tzw listy (zdaje sie ze bylo to przy okazji
"opublikowania" stanowiska SISON i zaproszonych do dyskusji ludzi
w sprawie o kryptonimie "Projekt") i woczas tez ktos mowil o
naiwnosci, mozliwosci przekupienia, nie to chyba nie Ty bo bylo tam
jeszcze jakies malkontencenie. No ale o co mi chodzi. O to ze daje
sie wdrazac procedury weryfikujace przydatnosc swiadczonych nam
uslug i to wcale nie w sposob upierdliwy dla kogokolwiek i jak mysle
wcale nie taki znow korupcjogenny.
Moze wiec pomysl by powstal osrodek certyfikujacy, majacy na celu
wydawanie certyfikatow na cos co nazywamy sprzetem rehabilitacyjnym,
nie jest taki nierealny ( w Twojej notacji "naiwny") i moze powinien
byc odpowiednio naglosniony.
Tym bardziej ze miesci sie w Twojej "procedurze", ktora przyznam Ci,
wypelnia moje oczekiwania w tej materii :
> A problem wciskania mozna zalatwic wzglednie prosta procedura, w
> uproszczeniu np. taka:
>
> 1) ON udaje sie do niezaleznego specjalisty po skierowanie na sprzet. Jesli
> tylko po skierowanie - bo np. jest to kolejny egzemplarz protezy czy
> aparatu, to z pominieciem lekarza pierwszego kontaktu - bo niby po co
> 2) Specjalista wypisuje wniosek na sprzet, ktory ON moze zrealizowac u
> dowolnego sprzedawcy.
... bazujac na opinii jakiegos certyfikatora ;-) ktora to
zawieralaby jakies zalecenia, co wazne, jakies przeciwskazania oraz
ocene przydatnosci w danej jednostce chorobowej w skali np 0-5 ( 0 -
nieprzydatny ... 5- bezwzglednie zalecany) i costam costam jeszcze.
Uszegolowienie mozemy pozostawic specjalistom.
Wazny jest zaczyn, destylat to tylko kwestia glupiej aparatury.
> 3) Po zakupie wraca do specjalisty, ktory weryfikuje jakosc sprzetu - jesli
> jest niezgodny z wnioskiem - sprzedawca ma obowiazek niezwlocznie przyjac go
> z powrotem i oddac kase (+jakies prawnie okreslone pieniadze dla ON za
> poniesione koszty). ON moze za te kase kupic inny sprzet u tego samego lub
> innego sprzedawcy.
> 4) Istnieje konsylium specjalistow rozstrzygajacych sprawy sporne.
Ladne, naprawde ladne. Tylko wdrozyc i bedziemy mogli byc troche
bardziej pewni ze cos sami sobie potrafimy zorganizowac (wymyslic,
zalatwic ... ) :)
> To sa naczynia polaczone. Nie mozna mowic o marnotrawstwie czy
> fachowosci w oderwaniu od formy sprzedazy.
Tak, tyle ze sprzedaz to tylko ostatnie ogniwo i wlasciwie bez
znaczenia (mozna kupowac-sprzedawac w calkiem przezroczystym
systemie jaki daje nam juz interek) a tamto to system ktory trzeba
przeorganizowac. Fachowca trzeba wyksztalcic i zadbac o solidna
praktyke, by dobrzetrawic ;-) publiczny grosz trzeba to wyssac z
mlekiem uczciwego czlowieka. Najlepszy bylby staz u jakiegos sknery
ale czy ktos ten moj genialny ;-) pomysl powaznie potraktuje.
> Male zaklady sa bardziej elastyczne, mozesz pewne rzeczy ustalic, poprawic
> na indywidualne zamowienie itp. Klient nie jest anonimowy, wytwarzaja sie
> czesto uklady niemal przyjacielskie klient-sprzedawca.
Najczesciej jednak male zaklady , ba nawet te wieksze nie sa w
stanie podolac za postepem. Nie stac ich po prostu na postep. Tak ze
w mojej "cytrynce" w zaprzyjaznionym malym zakladzie tak samo
niefachowo i po staremu wykonuje sie czynnosci do wykonania ktorych
powinno uzywac sie choc quasihightech a w rzeczywistosci uzywa sie
ruskiego klucza czy innych podobnych wynalazkow.
Chyba za szybko chcemy dogonic ten Zachod ... :)
> To tez ma znaczenie -
> czesto ON znacznie lepiej wie niz specjalista czego mu trzeba. Ja jak
> zalatwiam swoj sprzet, to biore wniosek od lekarza, a potem ide do "mojego"
> fachowca w protezowni i mowie mu dokladnie czego oczekuje. Ma to czesto
> niewiele wspolnego z wnioskiem - ale dostaje to czego faktycznie mi trzeba.
> I nie wyobrazam sobie innego trybu.
Racja, czesto w te klocki jestesmy najlepsi. Jednak mnie serce peka
co sie wyczynia z tymi malenstwami co to wyartykulowac nawet swojego
problemu nie potrafia. Im trzeba zapewniac najwieksza doze
uczciwosci i tu procedury sa b.potrzebne. Mocno restrykcyjne, tak by
pomoc a za tym srodki nie szly na marne.
> Ale od tego sa przepisy dotyczace odpowiedzialnosci sprzedawcy oraz
> procedura wystawiania zlecen. Odpowiedzialnosc sprzedawcy nie zmieni sie od
> tego, czy cos sie nazywa "ZOZ", "sp. z o.o." czy "Franek i syn".
A wiec jednak przepisy, procedury po prostu prawo do bycia dobrze
(poprawnie) rehabilitowanym
> Juz Gomulka stwierdzil, ze wysokosc plonow nie zalezy od
> koloru siewnika.
:)
Geniuszy u nas niegdy nie brakowalo
>>Ciekawe czy Pan Misiarz przyjmie ode mnie nietrafiony zakup ?
>>Gdy np po miesiacu okaze sie ze ten wynalazek o kant sosny tylko
>>rozbic. Gdy rehabilitant stwierdzi ze to co widzial (jakas tam
>>ulotka, strona WWW) to nie to, ze zadnego pozytku z tego nie bedzie
>>bo cos tam, cos tam.
>
>
> Mozna spowodowac, zeby mial taki obowiazek - i to bez przeksztalcania jego
> interesu w ZOZ.
>
> /.../
Ustawa o ZOZ miala mu to tylko ulatwic. Dziwie sie ze stala sie
plachta na byka. No moze nie dziwie sie a rozumiem kogos kto boi sie
w kagancu prawa chodzic.
Tylko jak bez tego kaganca innych praw pilnowac ?
...
A.A.
|