Kiedy tak sobie patrzę na tę otaczającą nas rzeczywistość, to mi przychodzi
do głowy taka myśl, że wczoraj było ch*jowo, dziś jest ch*jowo, jutro będzie
ch*jowo. Czyżby, wreszcie długo oczekiwana stabilizacja?
/wybaczcie, po prostu musialam to wkleic. Powaznymi dywagacjami zajme sie
nastepnym razem. Pozdrawiam, M./