| « poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2002-05-12 05:00:10
Temat: Odp: Duże dzieci - duży kłopot
Użytkownik kolorowa <v...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:abk69l$rlt$...@o...ict.pwr.wroc.pl...
> Dlaczego rodzice mają ponosić całkowitą odpowiedzialność za to, jakie są
ich
> dzieci?
A kto ? :-) sąsiadka z sąsiadem mają swoje dzieci .
Przecież dzieci nie rodzą się plasteliną, z której da się uformować
> wszystko, cokolwiek się zechce. Rodzą się z pewnymi predyspozycjami, które
> trzeba rozpoznać, aby móc je odpowiednio ukierunkować.
A później zebrać plon :-) zgadza się i być dumnym ,że udało mi się
prawidłowo ukierunkować .Czyli znowu rodzice :-)
Ale z kogoś, kto nie
> lubi tłumów, nie zrobi się "przywódcy" grupy. A z dziecka, które nie
usiedzi
> na miejscu, nie zrobi się 10-razy-myślącego-zanim-zrobi. Nawet przy
> najszczerszych chęciach i możliwościach.
Tresury nie akceptuje :-)
> dziecięce predyspozycje i upierać się przy kształtowaniu dziecka na obraz
i
> podobieństwo jakiegoś swojego ideału, własnego wyobrażenia...
Nie przegap :-) otwórz szeroko oczy rodzicu , nastaw uszu , dostosuj grunt
,żeby mogło je rozwijać .
Sandra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2002-05-12 10:49:39
Temat: Re: Duże dzieci - duży kłopot
Użytkownik kolorowa
>
> Dlaczego rodzice mają ponosić całkowitą odpowiedzialność za to, jakie są
ich
> dzieci? Przecież dzieci nie rodzą się plasteliną, z której da się
uformować
> wszystko, cokolwiek się zechce. Rodzą się z pewnymi predyspozycjami, które
> trzeba rozpoznać, aby móc je odpowiednio ukierunkować. Ale z kogoś, kto
nie
> lubi tłumów, nie zrobi się "przywódcy" grupy. A z dziecka, które nie
usiedzi
> na miejscu, nie zrobi się 10-razy-myślącego-zanim-zrobi. Nawet przy
> najszczerszych chęciach i możliwościach.
Małgosiu, oczywiscie masz racje :-) Piszac, ze my rodzice ponosimy calkowita
i wylaczna odpowiedzialnosc, za to jakie beda nasze dzieci, mialam na mysli
wiez emocjonalna, kontat z wlasnym dzieckiem, to czego imo brakuje w
przypadku opisanym przez Maje. Cos, co tworzymy od poczecia, kiedy bedac w
ciazy znajdujemy czas, aby zatrzymac sie na chwilke, zrelaksowac, poglaskac
sie po brzuszku i przeslac maluszkowi cieple mysli. Kiedy nie kombinujemy,
jak skutecznie odciac sie od placzacego niemowlaka, tylko jestesmy z nim w
tej chwili. Kiedy juzparoletnie dziecko prosi, abysmy sie z nim pobawili, to
nie mowimy: mama jest zmeczona, pobaw sie sam itd.,ipt. Chodzi mi o to, zeby
BYC z dzieckiem, a nie OBOK dziecka. Qrcze, nie wiem, czy wystraczajaco
jasno sie wyrazilam, ale tez cos mi mowi, ze akurat Ty doskonale o tym
wiesz, a Twoj post byl wynikiem braku precyzji w mojej wypowiedzi :-)
Imo, prawdziwym problem jest nadrobienie tego po nastu latach, kiedy dziecko
jest juz rozgoryczone i ma ogromny zal do rodzicow za brak ciepla,
zainteresowania, milosci, rozmow, czasu mu poswieconego itd. Wydaje mi sie,
ze czesto jest to nieuswiadamiane przez samo dziecko, a wyraza sie chociazby
w obdarzaniu autorytetem rowiesnikow, ktorych my nie akceptujemy, czy
kradziezami, ale ja to rozumiem bardziej, jako niemy krzyk rozpaczy dziecka.
I z tego, co pisze Sandra, takiemu dziecku latwiej bedzie sie otworzyc przed
zupelnie obca osoba, niz przed rodzicami, do ktorych dziecko ma zal.
pozdrawiam cieplutko :-)
a.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2002-05-12 11:32:14
Temat: Re: Duże dzieci - duży kłopotOn Sun, 12 May 2002 03:13:17 +0200, didziak <d...@g...pl> wrote:
: Napisała Perełka moja, Maja Krężel <o...@p...onet.pl>, odpisuję
: zatem co następuje:
:
: | Ostatnio przeczytali jej pamiętnik (zgroza, jak dla mnie) i
: zrobili jej
: | awanturę, że przespała się z jakimś facetem.
:
: uuuuu, tego to się nie robi... :-/
mi sie az cisnie odpowiedz, ze ja sie temu dziecku w takim razie nie
dziwie... ze z takimi rodzicami wspolpracowac nie chce.
kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2002-05-13 06:33:33
Temat: Re: Duże dzieci - duży kłopotUżytkownik "Jonasz" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3CDC4800.2124584@poczta.onet.pl...
> [...]
> Na szczęście mam rodzinę na wsi, więc gdyby to mnie dotknęło, to gówniarę
bym
> wywiózł tam gdzie wrony zawracają. Jak odbija od wielkomiejskiej
atmosfery,
> to może wróci spokój na łonie natury, gdy do szkoły idzie się do
przystanku
> 2 km a potem 20 minut w autobusie. [...]
He he. Zakładam się o każde pieniądze, że pannicy te 2 km spokojnie by
wystarczyły, żeby złapać stopa i odjechać w siną dal. Z (uzasadnionym moim
zdaniem) żalem do rodziców na wieki wieków. Swoją drogą niezła strategia,
sami sobie z dzieckiem nie radzimy, to podrzucic kukułcze jajo komu innemu.
Trochę wiem, o czym mówię, bo jeden z lekka podobny przypadek miałam w
rodzinie, drugi obserwowałam w rodzinie znajomego. Pierwszą pannicę
zaciągnięto do psychologa - też się zapierała, że się słowem nie odezwie,
ale widać to, co mówiono do niej, wystarczyło. Całkiem miła panienka z niej
wyrosła. Drugą pannicę zostawiono samej sobie (próbowała - razem z facetem -
jakos sytuację rozwiązać, ale ich tatko przepłoszył); w tej chwili ma dwójkę
bardzo udanych dzieci (do chrzcin drugiego tatkowi rodzicielski gniew
przeszedł) i nieźle sobie radzi. Próba wyobrażenia sobie efektów rozwiązań
proponowanych przez Jonasza budzi we mnie żywą wesołość.
--
Hanka Skwarczyńska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2002-05-13 06:48:01
Temat: Re: Duże dzieci - duży kłopotUżytkownik "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:abjevg$ljj$1@news.tpi.pl...
> [...]z opowieści ich wina wyłazi ewidentnie.
> Ostatnio przeczytali jej pamiętnik (zgroza, jak dla mnie) i zrobili jej
> awanturę, że przespała się z jakimś facetem. [...]
Jak dla mnie też zgroza. Tak sobie myślę, że warto, żeby ci rodzice chodzili
do psychologa, nawet sami, bo coś mi się widzi, że niespecjalnie im zależy
na odzyskaniu kontaktu z córką, a bardziej na tym, żeby się słuchała i
wstydu nie przynosiła. Rzecz jasna nie mam żadnym podstaw do oceny
postępowania zupełnie mi nieznajomyuch osób, ale tak na zdrowy rozum co
można osiągnąć przyznając się (choćby pośrednio) do czytania pamiętnika i
robiąc awanturę o coś tam wyczytanego, czego ostatecznie już i tak się nie
cofnie?
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2002-05-13 06:53:08
Temat: Re: Duże dzieci - duży kłopot
Użytkownik "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:abjevg$ljj$1@news.tpi.pl...
> Ostatnio przeczytali jej pamiętnik (zgroza, jak dla mnie) i zrobili jej
> awanturę, że przespała się z jakimś facetem.
Tu mi się nasuwa pytanie, czy rozmawiali wcześniej z nią na temat seksu, czy
to była pierwsza rozmowa?
> Bez jej wiedzy zrobili jej
> badanie krwi na obecność narkotyków (bo matka jest pielęgniarką i robi jej
> badania krwi co miesiąc, ale z zupełnie innego powodu).
A tutaj wręcz przeciwnie...Jeśli dziewczyna kradnie - ma zapotrzebowanie na
pieniądze, którego wcześniej nie miała i to na dodatek dość duże, to bardzo
możliwe, że na narkotyki i badanie krwi na narkotyki - żeby rozpoznać w czym
tkwi problem uważam za głęboko uzasadnione...
Hmm... A propos jak badanie wyszło? Ćpała, czy nie, bo jeśli ćpała to tylko
zamknięty ośrodek, wiec jak ktoś się już zdążył wyrazić - kukułcze jajo...
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2002-05-13 08:19:40
Temat: Re: Duże dzieci - duży kłopotMaja Krężel wrote:
>
> Ostatnio przeczytali jej pamiętnik (zgroza, jak dla mnie) i zrobili jej
> awanturę, że przespała się z jakimś facetem. Bez jej wiedzy zrobili jej
> badanie krwi na obecność narkotyków (bo matka jest pielęgniarką i robi jej
> badania krwi co miesiąc, ale z zupełnie innego powodu). Takie przejawy
> niezdrowo pojmowanej władzy rodzicielskiej są (dla mnie osobiście)
> niedopuszczalne.
hmmmmmm, w kwestii pamietnika i awantury - zdecydowanie jestem
oburzona, uwazam to za naduzycie itd.
natomiast - dyskretne sprawdzenie obecnosci narkotykow we krwi -
gdybym miala taka mozliwosc, w momencie, gdybym miala takie
obawy - zrobilabym na pewno.
i w miare mozliwosci nigdy badz niepredko ujawnila ten fakt
przed dzieckiem.
oczywiscie nie chce odnosic sie do konkretnego przypadku
opisywanego przez Maje, bo tu sprawa naduzyc i zaniedban ze
strony rodzicow jest wielce zlozona najwyrazniej.
Dominika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2002-05-13 08:24:51
Temat: Re: Duże dzieci - duży kłopotamber wrote:
>
> Użytkownik Mrowka
> > A skad Ci sie wziely takie teorie?
> Z madrych ksiazek, z rozmow z madrymi ludzmi i wlasnych doswiadczen.
czy jestes pewny, ze dobrze zrozumiales te ksiazki?
bo ja powatpiewam, kapke za daleko poszedles z
interpretacjami...
Dominika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2002-05-13 08:52:02
Temat: Odp: Duże dzieci - duży kłopot
Użytkownik Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:abnn9t$jsm$...@n...tpi.pl...
:-)) Haniu właśnie a co ludzie powiedzą ?
Ps. Ja wychodzę z założenia ,że ta osoba ,która przedstawiła ten problem nie
powinna siedzieć z założonymi rękoma .Skoro dobrze zna się z matką dziecka
powinna z nią porozmawiać sam na sam i jej pomóc w tej kwestii .Matka
dziecka nie daje sobie rady i dam głowe ,że już nie jest w stanie do
małolaty dotrzeć a to może się skończyć tragedią jednej i drugiej . Z postu
wiem ,że dziewczyna nie dotrze z matką do psychologa a tu też mam
wątpliwości ,psycholog a psycholog to duża różnica . Powinna matkę wysłać do
kuratora przy sądzie rodzinnym ,ewentualnie anonim wysłać do sądu i opisać
sytuację .U nas w ciągu 3 dni zlecam taki wywiad .żeby dotrzeć do sedna
sprawy. Nie wiem jak pracuje kurator w Gdańsku ale myśle ,że podobnie . Do
dziewczynki należy dotrzeć a matce to się nie uda po wcześniejszym opisie
jej zachowania .Matka ma sama problemy z sobą .Co po takim działaniu może
nastąpić :
Kurator porozmawia i z matką i z dzieckiem . Przedstawiając małoletniej jak
będzie wyglądała sytuacja może to pozytywnie na nią wpłynąć ,matka nie ma
już autorytetu u dziecka ,musi to zrobić ktoś z zewnątrz. Pomimo ,że matka
zrobiła wiele błędów tej sprawy nie wolno zostawiać tak sobie .
Jak to słysze to czytam to mam cholerną ochotę zrobić wszystko co możliwe
żeby ratować nie tylko dziecko ale i matkę ,która pewnie jest już u kresu
sił i nie wierzy ,że można żyć inaczej .
Sandra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2002-05-13 08:56:11
Temat: Odp: Duże dzieci - duży kłopot
Użytkownik Dominika Widawska <d...@m...szczecin.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych >napisał:3...@m...szczecin.pl...
> hmmmmmm, w kwestii pamietnika i awantury - zdecydowanie jestem
> oburzona, uwazam to za naduzycie itd.
Tu nie ma co się oburzać tu należy działać i pomóc rodzinie bo nawet jak
nigdy nie przeczytasz czegokolwiek co należy do twojego dziecka możesz
popełnić inne błędy a wynik zachowania dziecka może być dokładnie taki sam .
:-) i nie pisz mi czasem "nigdy"
:-) szła sobie żabka i zarzekała się ,że nigdy w nie nie wpadnie a tu plum i
już :-)
Sandra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |