Data: 2004-03-12 08:11:18
Temat: Re: Dylemat ... ?
Od: "agati_m" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> W rozważanym tu przypadku nie ma mowy o piciu o biciu mówimy jedynie o
braku
> uczucia, pożądania.
> Uczucie - pytanie czy było?
> Pożądanie?...
> Jeżeli było uczucie to co robili i kto z nich robił, żeby je pielęgnować?
>
> Nie wiem, ale rozstanie to pójście na łatwizne, to normalnie wygodnictwo.
> Gdzie tu walka, zastanawiam się dlaczego nie napisano o braku chęci do
> życia.
> Gdzie miejsce na przycięgę (sakrament małżeństwa)?
Dobrze wiesz, ze błedów popełnionych nie da sie wycofac. Próby naprawy były
i to głownie z mojej strony. Nauczyłam sie pewnych prawd - nikogo nie
zmusisz do miłosci, a takze tego, ze starania jednej osoby nie dają efektów,
starac trzeba sie we dwoje. Pewnie nic nowego nie wymysliłam....
Wg Ciebie rozstanie, to pojscie na łatwiznę ? Dla mnie bycie samą z dziecmi,
bedzie znacznie trudniejsze, niz z "moim" męzem "u boku, choc z boku".
Pojście na łatwiznę, to pozwalanie na wlasnie takie zycie, w ktorym zaczyna
górowac cynizm, w którym kazdy ma kogos "do kochania" na boku , w którym
zamiast uczuć jest udawanie, dla dobra (?) dzieci.
Moje dzieci wiedzą o wszystkim, nie da sie ukryć smutku, żalu....
> PS
> Szczerze mówiąc jestem w podobnej sytuacji i sam nie wiem co robić (czy
> jestem w stanie przekonać drugą strone), ale czy poddać sie to jest
> rozwiązanie???
Ja jestem, jak najbardziej za walką o związek, wiem też, że czasami trzeba
pożegnać nadzieję na naprawę, a właśnie wtedy przekornie ta naprawa
następuje...
Walcz, przekonuj, jeżeli wciąż sie wzajemnie kochacie, przyjaźnicie i nie
zrobiliście calej masy błędów - typu zdrada, wzajemne upokarzanie siebie
przy dzieciach, wyprowadzki itp, to moze macie szansę na naprawę, wzajemny
szacunek, ponowne odkrycie siebie i dojrzałą miłosc.
Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Agata
|