Data: 2002-12-16 13:29:10
Temat: Re: Dylemat...miłość, przyjaźń zdrada...??
Od: "Tomasz" <d...@2...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Elita.pl" <b...@e...pl> napisał w wiadomości
news:3DFCAB25.1BCD1136@elita.pl...
> To milczy i co najwyżej zrzuca z siebie problem w konfesjonale.
> Powiedzenie partnerowi o zdradzie jest palanctwem i skurczysyństwem.
>
............a nie sama zdrada ??? ........to co się wydaży wcześniej jest
chyba tylko jej konsekwencją.
> > Przeciez nie ma bata , że taka sprawa kiedyś wyjdzie .........
>
> Doprawdy? Niby w jaki sposób?
> Myślałem, że takie przekonanie - że ktoś zawsze się dowie
> o tym co się zmajstrowało - mają tylko dzieci do wieku 4-5 lat...
........:) Dlaczego poczułem , że to prywatna wycieczka ? hmmm......
To oczywiście pytanie retoryczne :)
Wiesz wydaje mi się, że pięciolatki sa w pewnym sensie `czystsze` ? -
bardziej szczere ?
A na pytanie " w jaki sposób ? " odpowiem Ci tak : " Życie jest BARDZO
bogate ! i często bardzo nas zaskakuje"
Powstaje pytanie : co wybieram ? odwagę , szczerość i odpowiedzialność ,
czy może (pozwolę sobie tak to ująć) `ręka w nocniku` ?
Wydaje mi się , że każdy musi sobie sam odpowiedzieć na to pytanie :)
> Znaczy się co? Jak OSOBA może być kłamstwem?
> A dla mnie w związku najważniejsza jest osoba, dlatego nie wnikam w
sprawy,
> które mnie nie tyczą.
>
Nie osoba może być kłamstwem , tylko więź z tą osobą może być kłmstwem (
zbudowana na kłamstwie)
Masz rację nie powinno się zbytnio wnikać w sprawy drugiej osoby, bo to
pierwszy krok do kontrolowania i braku zaufania - wszystko niszczy.
Ale sorry stary , sprawa o której dyskutowaliśmy chyba dotyczyła aktualnej
partnerki ghoseta , nie sądzisz ?
Tak dla jasności dam przykład : jeśli twoja partnerka zdradzi Cię ( nie
życzę Ci tego oczywiście ) z innym facetem , a Ty tego nie widziałeś to
uważasz że sprawa Cię nie tyczy ???
Nie sądzę , ale może się mylę ..............napisz :)
> > taka chwila , że będziesz unikał swojeko wzroku w lustrze ???
>
> A dlaczego miałoby tak być!? Mój trener szachów już w dzieciństwie
> nauczył mnie podstawowej sprawy - błąd rozpatrzyć i zapomnieć o sprawie!
> Nie można jej w kółko rozstrząsać bo się wariuje.
> Człowiek jest tylko człowiekiem, całe życie się uczy i całe życie popełnia
> błędy, trzeba się na nich uczyć i nie być wobec siebie bezsensownie
surowym.
> W rzeczonej sprawie kolega zrobił głupotkę, dał się ponieść żywiołowi.
> Było minęło, to mu się tylko śniło. Nie ma sensu się tą błahostką w ogóle
> zamartwiać.
Fajnie mieć trenera szachów :) ------może jak się troszkę podszkolę to
rozegramy partyjkę ??
Ale to tylko tak na marginesie
Więc zgadzam się co do stwierdzenia , że nie można rozpamiętywac błędów w
nieskończoność - należy je przemyśleć i wyciągnąć wnioski ( spierał bym się
co do zapominania o sprawie - bo życie jest może podobne do szachów , ale
jednak są to dwie bardzo różne sprawki ). Ale jak się w życiu popełnia błędy
to trzeba ponosić ich konsekwencje - nie sądzisz ? Można powiedzieć , że to
kwestia odpowiedzialności ( a co za tym idzie dojrzałości ).
>Nie ma sensu się tą błahostką w ogóle zamartwiać.
:)
A co jest tak wielkie , że może siąść na sumienie wg. Ciebie ???
> Domyślam się co chciałeś przekazać, że niby ukrycie tego to będzie życie
> w kłamstwie i że przez to ktoś ma się przestać szanować.
> G... prawda.
Wiesz , żeby przestać szanować siebie najpierw trzeba zacząć szanować innych
i pozbyć się dziecięcego egoizmu.
Ale rozumiem twoje stanowisko :)
> Nie wiem skąd ludzie biorą przekonanie, że w związku wszystko jest
całkowicie
> wspólne, że należy do każdego całe jestestwo, wszystkie zakamarki duszy,
> ciała i czynów, spanie sranie i kąpanie.
> G... prawda.
> To w bajkach, w życiu takie zachowanie prowadzi do destrukcji i obumarcia
> wszystkiego co ludzi łączy.
Wybacz sarkazm , ale nie chcesz mi chyba powiedzieć , że jak się prześpisz z
jakąś przygodną panienką to dzięki temu bardziej kochasz swoją dziewczynę ?
Sorki dałem się ponieść :)
Racja , że w związku każdy z partnerów musi mieć odrobinę swobody i jakieś
przywatne zakamarki , ale bez przegięć ! Jak ktoś daje Ci siebie to chyba Ci
ufa i liczy że go nie zranisz ?? Jak sądzisz ??
Przykład: Pożyczyłeś koledze swoje nowiutkie BMW -> i co jak pożyczałeś to
może robiłeś to z myślą ".....niech sobie poszaleje , przytrze lewy boczek
.....rozwali przodzik........też mu się coś należy od życia ". NIe
.....ufałeś , że będzie uważał i odda w nie naruszonym stanie.
A fakt , że czasem się dzieje inaczej niż byśmy chcieli ( liczyli ) jest
niezaprzeczalny, ale chyba przyznasz , że nie dopuszczasz możliwości , że
twój kumpel wysiadając z w/w rozwalonego BMW będzie zadowolony z siebie ??
Oczywiście zdaję sobie sprawę , że tylko liznąłem temat ( bo jest szeroki )
.
Szanuję to , że możesz kierować się innymi zasadami i poglądami na życie.
Cieszy mnie również to , że mam możność polemizowania z kimś kto (na
pierwszy rzut oka) reprezentuje całkowicie domienne stanowisko od mojego :)
Dzięki :)
Nie gniewaj się jak zachaczyłem jakąś nutkę która zabolała - nic do Ciebie
osobiście nie mam. Potraktujmy to jak ćwiczenie :)
.........i nowe doświadczenie :)))
Pozdrawiam
i zapraszam do komentarza :)
T.
|