Data: 2005-01-11 02:16:28
Temat: Re: Dziewictwo.....
Od: very_very_mad_cruella <n...@m...adresu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 10 Jan 2005 23:56:11 +0100, Hollow Mind napisał(a):
> Powiem Ci coś, czasem nie warto poznawać niektórych rzeczy, o świecie, o
> nas samych. Nie warto o tym myśleć. Czasem jedno pytanie potrafi wywołać
> lawinę kolejnych pytań, których nie można ztrzymać, aż wreszcie budzisz się
> z mnóstwem wątpliwości, a nikt ani nie chce Cię wysłuchać, ani
> odpowiedzieć.
Naprawdę tak uwazasz? Że nie warto? Tak, wiem, wariat jest szczęśliwy bo
nie wie że jest wariatem, życie w nieświadomości jest piękne, tak
przyjemnie byłoby znowu być dzieckiem..albo zwyczajnie nie rozumieć pewnych
spraw, nie odczuwać, nie zdawać sobie sprawy...ale naprawdę uważasz że nie
warto? Bo ja myślę że możliwość tworzenia się tych wątpliwości pod wpływem
pytań któr w nas powstają, jest dla nas błogosławieństwem, sprawia, że
naprawdę żyjemy a nie wegetujemy, że wykorzystujemy swój umysł we właściwym
celu, nie będąc jedynie przeciętnymi konsumentami zycia
> Świat powoli traci swoje barwy, rozwiewają się złudzenia którymi żywiłaś
> się całe życie.
A miałes kiedyś złudzenia? Bo ja nigdy nie wierzyłam w bajki, zawsze
uważnie obserwowałam mechanizmy i nie ulegałam złudzeniom
> Zaczynasz niemalże widzieć mechanizmy rządzące światem.
> Widzisz tryby, wahadła, sprężyny, które jak w zegarze decydują o początku i
> końcu naszego życia, o chwili w której się zakochasz, kiedy będziesz wesoła
> lub smutna. Wszystko ma swój moment, swoją godzinę
Tak, widzę te mechanizmy, nie przerażają mnie one, dają mi poczucie
spokoju, bezpieczeństwa przez to że je widzę , rozumiem, są moimi
przyjaciółmi nie wrogami, poznając je mogę jeszcze z nimi polemizować, nie
kłaść się bezmyślnie na fali życia prowadzona przez nurt, mogę walczyć,
czuć że żyję....nawet jeśli przegrywam...wiem że walka była warta, czułam
każdą cząstką swoje istnienie, to dla mnie jest warte nawet przegranej,
wyrywam cholernemu życiu ostatnie cząstki siebie...
> świadomie zasłaniamy sobie oczy by nie
> dopuścić do siebie myśli, które mogą zrujnować całe nasze wyobrażenie o
> świecie i pchnąć nas w objęcia szaleństwa, kiedy potok pytań bez odpowiedzi
> postawi nas bezbronnych przed nagą prawdą tego świata.
Nigdy nie ustaję w szukaniu odpowiedzi, to jest moja motywacja, mój życiowy
motor, analizuję, przeliczam wszystko co się dzieje w moim życiu i nie
poddaję się pytaniom bez odpowiedzi, nigdy się nie poddam, będę szukać aż
znajdę
> Wydaje mi się, że są dwie drogi na przejście życia. Jedna jest szeroka i
> prosta - należy płynąć z prądem, robić to co inni ludzie, wiązać się w
> pary, brać małżeństwo, mieć dwójkę dzieci,samochód na raty, wiecznie użerać
> się z szefem w pracy itd.
Położyć się na fali i wegetować...tak...tak łatwo jest postępować według
utartych schematów. W tej swojej wegetacji trwać nieświadomym tego co jest
ponad tym....może nawet czuć się szczęśliwym...albo inaczej, czuć obowiązek
bycia szczęśliwym bo przecież mam to co inni a oni są więc ja też muszę być
szczęśliwym...wiesz...niektórzy w to wierzą całe życie...
> Druga droga jest inna. Jest nią zadawanie sobie pytań, szukanie takich
> samych szaleńców, którzy idą krętymi ścieżkami by odnaleźć i poznać to co
> przeoczyli inni ludzie. Do jakich miejsc mogą doprowadzić te ścieżki? Czy
> spotkamy na nich Einsteina, lub Leonarda da Vinci, a może największych
> psychopatów tego świata?
I to jest dopiero życie. A gdzie nas zaprowadzi stawianie pytań czy potomni
uznają nas za wybitność czy za psychopatę...tego nigdy się nie dowiemy ale
nie to jest celem takiego życia. Celem jest świadomość, wiedza ( z braku
innego określenia chociaż nie wiedzę dosłownie mam na myśli) innego
poziomu, znacznie bardziej moim zdaniem wartościowa...to trudna droga i
wiesz?...samotna...ale warta tego, i odczujesz to za każdym razem kiey
kręta scieżka po raz kolejny przybliży odpowiedzi
> Zazdroszę niektórym ludziom, tej normalności w ich życiu.
Jak wariat którego wypuścili na słońce, zazdrości innym wariatom że nigdy
go nie zobaczą...no on sam już nie umie żyć między nimi, nie da się zamknąć
z powrotem...
> Dokładnie. I dopóki sobie z tym nie poradzę będę tkwił w jednym punkcie. Są
> rzeczy które wole zachować tylko dla siebie i właśnie z nimi muszę sobie
> poradzić.
Musisz sam. Tylko wtedy będzie to coś warte, tylko wtedy to pokonasz i
uwierzysz w swoje siły. Są takie chwile w życiu kiedy człowiek nawet
otoczony gronem bliskich osób wie, że musi poradzić sobie sam z
demonami...tylko wiesz?...jak pokonasz swoje demony to nadejdą nowe...tak
już będzie, walka nigdy nie ustaje...
> Więcej optymizmu? Przydałby się, zwłaszcza przed sesją i po kilku
> nieprzespanych nocach...Łeb mi pęka, a jeszcze nie moge się kłaść...
No mam nadzieję jednak że się w końcu położyłeś...jest 3.14 i ja też
wysiadam...zwłaszcza przed sesją i po kliku nieprzespanych nocach
:)...dobrze że chociaż sesja ostatnia...
> Sorry jeśli bredzę ;)
nigdy :)
--
"Statek jest bezpieczniejszy, gdy kotwiczy w porcie, nie po to jednak
buduje się statki".
pozdrawiam serdecznie, cruella
|